Tuva – gwiazda Północy
Damallsvenskan Ligi Świat

Tuva – gwiazda Północy

Bez tytułu
Tuva Skoog specjalizuje się w golach zdobytych krótko po wejściu na plac gry w roli super-rezerwowej (Fot. Viaplay Sweden)

 Czekaliśmy, analizowaliśmy, pompowaliśmy balonik oczekiwań, a potem rozgrywki wznowiła liga i… może stwierdzenie, że spotkało nas wielkie rozczarowanie byłoby nieco na wyrost, ale pierwsza jesienna kolejka z pewnością poziomem nie zachwyciła. Układ meczów sprawiał, że na papierze jak najbardziej mogliśmy spodziewać się wielkiego grania, ale gdy zawodniczki wreszcie wybiegły już na murawę, nic takiego bynajmniej nie nastąpiło. Z drugiej jednak strony, być może trudno winić piłkarki rywalizujących o najwyższą stawkę zespołów o brak nadmiernego ryzyka, bo choć do wygrania było w miniony weekend sporo, to potencjalnie przegrać można było jeszcze więcej. A robienie widowiska i boiskowego show, choć także ma swoje niewątpliwe zalety, na liście priorytetów każdego rozsądnego menedżera znajduje się jednak zdecydowanie niżej niż realizacja wyznaczonych na tę rundę celów. I taka hierarchia wartości wydaje się być całkowicie oczywista.

Tak, czy inaczej, starcie wicelidera z liderem zawsze wzbudza ponadprzeciętne zainteresowanie. A jeśli dodamy do tego fakt, iż w obu klubach doszło latem do trzęsienia ziemi na trenerskich ławkach, to perspektywa bezpośredniej rywalizacji robi się tym bardziej frapująca. Niestety, w piątkowy wieczór, na obchodzącej niedawno swoje dziesiąte urodziny arenie w Linköping, trudno było poczuć, że oto na naszych oczach rozgrywa się batalia o fotel liderek. Gościnie z Hisingen próbowały prowadzić grę i zarówno tuż przed przerwą, jak i w analogicznym fragmencie drugiej połowy, udało im się zepchnąć rywalki do nieco głębszej defensywy. To wszystko nie przekładało się jednak na kreowanie konkretnych okazji pod bramką Cajsy Andersson, a jedynym realnym zagrożeniem były seryjnie bite stałe fragmenty gry. Z nimi jednak kierowana przez Nellie Karlsson oraz Emmę Lennartsson defensywa LFC radziła sobie całkiem dobrze. Gospodynie czyhały przede wszystkim na szybkie, napędzane przez Lisę Björk lub Alvę Selerud kontrataki, ale prawdopodobnie najdogodniejszą sytuację strzelecką wykreowała im… stoperka Häcken Elma Nelhage. Norweska napastniczka Cathinka Tandberg z nieoczekiwanego prezentu jednak nie skorzystała, a potyczka na szczycie Damallsvenskan zakończyła się średnio porywającym, bezbramkowym remisem. Goli nie doczekaliśmy się także na Studenternas IP w Uppsali, gdzie w innym meczu o sześć punktów podopieczne trenera Fagerholma zmierzyły się z rywalkami z Brommy. Tutaj także żaden z zespołów przede wszystkim nie chciał popełnić niepotrzebnego błędu, a gra otworzyła się dopiero w ostatnich dwudziestu minutach. Wtedy też na murawie działo się zdecydowanie najwięcej, ale ani niesamowicie aktywna Taryn Ries po stronie gospodyń, ani rezerwowa Louise Lillbäck w ekipie gościń, nie potrafiły uszczęśliwić swoich kibiców celnym strzałem, który prawdopodobnie równałby się wywalczeniu kompletu punktów. Klasyczny mecz na 0-0 obejrzeliśmy także w Norrköping, ale tam akurat gol padł. Jeszcze w pierwszej połowie doskonale ustawiona w szesnastce IFK Maja Bodin skutecznie wykorzystała dogranie Regan Steigleder i to w Örebro mogli cieszyć się z udanego otwarcia ligowej jesieni.

Największymi zwyciężczyniami pierwszego, wrześniowego weekendu mogą jednak obwołać się piłkarki z Piteå, które dopiero po raz drugi w całej swojej historii pokonały w meczu o punkty Rosengård. Zwycięstwo to miało kilka bohaterek, wśród których na szczególne wyróżnienie zasłużyły między innymi harująca przez ponad dziewięćdziesiąt minut na całym boisku Anam Imo, czy też niemal bezbłędnie kierująca poczynaniami formacji defensywnej Ellen Löfqvist. Autorką jedynego jak się miało okazać gola była jednak osiemnastoletnia Tuva Skoog, która ponownie udowodniła, że gdy pojawia się na placu w roli rezerwowej, to rywalki powinny w sposób szczególny mieć się na baczności. Tym razem młoda skrzydłowa perfekcyjnie zmieściła futbolówkę tuż przy słupku bramki obrończyń tytułu, które tego dnia stać było jedynie na dwukrotne obicie poprzeczki przez Emilię Larsson oraz minimalnie niecelną główkę Emmy Berglund. I jeśli potrzebujemy jakiegoś potwierdzenia, że w Damallsvenskan idą ciekawe czasy, to z pewnością będzie nim fakt, iż mamy dopiero czwarty dzień września, a Rosengård na dobre wypisał się już z mistrzowskiego wyścigu. Cały czas pozostaje w nim natomiast Hammarby, które po raz drugi w tym sezonie stosunkowo gładko uporało się z beniaminkiem z Växjö. Strzelanie po stronie Bajen rozpoczęła niezwykle pod tym względem regularna Madelen Janogy, lecz ozdobą meczu była akcja duetu Lotta Ökvist – Smilla Vallotto, w wyniku której sztokholmianki ustaliły wynik rywalizacji na 3-0. Dla młodzieżowej reprezentantki Szwajcarii był to z pewnością niezapomniany debiut na szwedzkich boiskach, ale kibiców z zielono-białej części stolicy równie mocno ucieszył obiecujący występ powracającej do gry po długiej przerwie Ellen Wangerheim, bo nie jest chyba żadną tajemnicą, że z tą napastniczką wiązane są w Södermalm niemałe nadzieje.

Piłkarski poniedziałek miał należeć do klubów ze Skanii, które solidarnie wybrały się w delegację do niżej notowanych rywalek. Zdecydowanie łatwiejsze zadanie czekało zawodniczki z Vittsjö, które na boisku w Kalmarze miały wyjść, wygrać, uniknąć niepotrzebnych kontuzji i kartek, a następnie bezpiecznie wrócić do domu. Zdecydowanie ciekawiej zapowiadała się za to wizyta Kristianstad na Stadionie Olimpijskim. Trenerka Elisabet Gunnarsdottir z pewnością szukała odpowiedzi na pytanie, jak w jej drużynie wygląda życie po Evelyne Viens, która latem zdecydowała się zamienić kapryśną Skanię na włoską Romę. Wątpliwości te zdawały się być o tyle zasadne, że kanadyjska snajperka pod koniec rundy wiosennej wcale nie ciągnęła zespołu w górę (co wcześniej było niemal rutyną), a po derbowej klęsce z Vittsjö pojawiły się nawet nieśmiałe głosy, że może nadszedł odpowiedni czas, aby ofensywę KDFF nieco przemodelować. Wspomniana roszada dokonała się ostatecznie z przyczyn obiektywnych i… pierwsze jej efekty okazały się dalekie od oczekiwanych. Do 94. minuty Kristianstad konsekwentnie grał na zero z przodu i długo wydawało się, że przepięknej urody gol Stinalisy Johansson pozwoli Dumie Sztokholmu sięgnąć na inaugurację ligowej jesieni po komplet punktów. Drużynę Elisabet Gunnarsdottir kolejny raz przed całkowitą klapą uratował rzut rożny w doliczonym czasie gry, ale remis po mocno przeciętnej grze z pewnością nie był szczytem marzeń dla klubu, który planował w tym sezonie skutecznie zaatakować ligowe podium.


Komplet wyników:


Klasyfikacje indywidualne:


Klasyfikacje drużynowe:


Przejściowa tabela:

dam2

Szwedzka Piłka

Jared Burzynski

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!