Krajobraz po awansie
Publicystyka UEFA Women's Champions League UEFA Womens Champions League

Krajobraz po awansie

tab1
Ćwierćfinaliści tegorocznej edycji LM w komplecie, a wśród nich miła, szwedzka niespodzianka

Pierwsze podmuchy wczesnowiosennego, nieco cieplejszego powietrza, słońce nie zachodzi już wraz z nadejściem popołudnia, lecz zostaje z nami do wieczora, a główną atrakcją jednego z rzeczonych wieczorów jest mecz o awans do półfinału piłkarskiej Ligi Mistrzyń z udziałem szwedzkiego klubu – jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że o takiej rzeczywistości długo będziemy mogli tylko i wyłącznie marzyć, ale zawodniczki BK Häcken najpierw postanowiły zamienić odważne marzenia w cel, a następnie go zrealizować. I w ten właśnie sposób dotarliśmy do punktu, w którym za kilka dni będziemy emocjonować się losowaniem par ćwierćfinałowych zdecydowanie bardziej niż miało to miejsce w ostatnich latach. Inna sprawa, że bez względu na to, jaką przygodę zafunduje wicemistrzyniom Szwecji los, na Bravida Arenę w Hisingen zawita w drugiej połowie marca rywal z absolutnego, europejskiego topu. Jasne, nie brakuje takich, którzy kombinują, że może to PSG jest w stawce ekip rozstawionych najsłabsze i przy dobrym układzie akurat z nimi dałoby się stoczyć równorzędne boje, ale takie deklaracje póki co odłóżmy jednak na półkę z napisem soccer fiction. Bo rozpatrywanie drużyny dysponującej ofensywnym tercetem Chawinga – Katoto – Baltimore w podobnych kategoriach jest chyba jednak cokolwiek zuchwałe. Nie zmienia to oczywiście faktu, że powalczyć można (a nawet trzeba) z każdym, ale to na przeciwniczkach piłkarek z Västergötland ciążyć będzie na tym etapie rozgrywek sto procent presji. Bo brak awansu kogokolwiek z grona Lyon – Barcelona – PSG – Chelsea do najlepszej czwórki byłoby z perspektywy któregokolwiek z tych klubów absolutnym fiaskiem i mimo wszystko wielkim, sportowym rozczarowaniem. Plan jest bowiem taki, że to wielkie firmy, po uprzednim wyeliminowaniu czterech rewelacji fazy grupowej, stoczą decydujący bój o najcenniejsze laury wyłącznie we własnym gronie. I koniec końców najpewniej tak właśnie się stanie, choć gdyby ktoś jesienią powiedział nam, że oto w lutym Szwecja, Portugalia, Norwegia i Holandia wciąż będą miały swojego przedstawiciela w najbardziej prestiżowych, europejskich rozgrywkach, to za nic byśmy w taki obrót wydarzeń nie uwierzyli. A skoro tak, to z ferowaniem ostatecznych wyroków jeszcze się wstrzymajmy i pozwólmy piłkarkom rozstrzygnąć najważniejsze kwestie w boiskowej walce.

Zanim jednak kulki pójdą w ruch, warto podkreślić, że kapitalna postawa Häcken (przy niewielkiej pomocy ze strony tandemu Rosengård – Linköping) z prawdopodobieństwem bliskim pewności pozwoliła nam utrzymać siódmą lokatę w rankingu krajowym. A to jest o tyle istotne, że spadek choćby o jedno oczko oznaczałby, iż jedynie dwa najlepsze kluby tegorocznej Damallsvenskan otrzymałyby w sezonie 2025-26 szansę pokazania się na europejskiej scenie. Odparcie czesko-holendersko-norwesko-austriackiego ataku oznacza natomiast nie tylko pewne miejsce dla trzeciej drużyny szwedzkiej ekstraklasy w pierwszej fazie eliminacji, ale także szansę na bezpośredni udział mistrza kraju w rozgrywanej po raz pierwszy w nowej formule fazie grupowej. Tym ostatnim póki co nie zaprzątajmy sobie jednak głowy, gdyż zależne jest to zarówno od składu przyszłorocznego finału Ligi Mistrzyń, jak i od rozstrzygnięć w rozgrywkach krajowych. Skumulowany, pięcioletni ranking po zakończeniu tegorocznej fazy grupowej prezentuje się jednak tak bardzo sympatycznie, że aż warto przynajmniej chwilkę na niego popatrzeć.

tab5

Skoro jesteśmy już przy wszelkiego rodzaju klasyfikacjach, to w ramach ciekawostki przywołajmy jeszcze tabelę wszechczasów fazy zasadniczej Ligi Mistrzyń, liczoną od czasu ostatniej reformy rozgrywek. Nie będzie wielkim zaskoczeniem, że na szczycie rankingu niepodzielnie rządzi FC Barcelona, czyli zespół, który jako pierwszy przekroczył barierę dwudziestu zwycięstw, stu strzelonych goli i dziarsko zmierza w kierunku kolejnej setki, tym razem w rubryce z punktami. Lyon, Chelsea oraz PSG kompletują nam czołową czwórkę, co jedynie cementuje pogląd, że w najbliższy wtorek w koszyku z zespołami rozstawionymi znajdą się same potęgi, które na ten moment nadają ton europejskiej piłce nożnej w wydaniu klubowym. W zestawieniu mamy ponadto dwa szwedzkie kluby, ale o ile tegoroczna kampania Häcken pozwoliła Osom z Hisingen na znaczący awans w statystycznej hierarchii, o tyle w Malmö raczej nie będą spoglądać w kierunku poniższej tabelki z łagodnymi uśmiechami na twarzach. Bo nawet jeśli zgodzimy się co do tego, że wygrywanie w fazie grupowej nie jest sprawą łatwą, to jednak punktowo-bramkowy dorobek Rosengård trudno ocenić inaczej niż jako zawstydzający. I nawet konieczność rozegrania aż czterech meczów przeciwko Barcelonie nie jest w tym aspekcie dla utytułowanego klubu ze Skanii żadną wymówką.

tab2

Zerknijmy jeszcze na klasyfikacje indywidualne, w których czołówka wydaje się zdecydowanie bardziej nieoczywista. Bo powiedzcie szczerze, czy obstawilibyście, że najlepszą snajperką trzech ostatni edycji Ligi Mistrzyń wcale nie jest jedna z zawodniczek Barcelony? Ani nawet Lyonu? Samantha Kerr raz jeszcze udowadnia jednak, że regularność jest jej mocną stroną i nawet jeśli na świecie nie brakuje krytyków jej talentu, to pewnych przymiotów trudno 30-latce z Perth odmówić. Niestety, ze względu na odniesioną niedawno poważną kontuzję, gwiazda londyńskiej Chelsea swojego bramkowego dorobku w najbliższych miesiącach nie poprawi, w związku z czym możemy oczekiwać, że 26. maja liderką zestawienia będzie już albo jedna z absolutnych gwiazd ekipy z Katalonii, albo przedstawicielka ligi francuskiej. Katoto, Diani oraz Hegerberg także mają bowiem swoje ambicje, a taśmowo zdobywane gole z pewnością przybliżą klub z Lyonu lub Paryża do ich realizacji.

tab3

W klasyfikacji asystentek jeszcze większy ścisk, bo na pierwszym miejscu wirtualnego podium muszą zmieścić się aż trzy zawodniczki. Nazwisko żadnej z nich nie jest jednak najmniejszym choćby zaskoczeniem, gdyż Selma Bacha, Aitana Bonmati oraz Caroline Graham Hansen to właśnie te piłkarki, o których pomyślelibyśmy tu w pierwszej kolejności. Zdecydowanie większa dominacja Barcelony niż ma to miejsce w przypadku strzelczyń w zasadzie potwierdza stereotyp mówiący o nadrzędnej roli zespołowości w boiskowych poczynaniach mistrzyń Ligi F. Ten ostatni fakt sprawia, że w pierwszej dziesiątce zestawienia niezmiennie plasuje się między innymi Fridolina Rolfö, która dotychczasową część obecnego sezonu opuściła z powodów zdrowotnych. Cieszy ponadto obecność na liście trochę nieoczywistych, młodych, choć doskonale znanych nam już zawodniczek. Do tego grona możemy zaliczyć chociażby byłą, islandzką gwiazdę Kristianstad Sveindis Jane Jonsdottir czy Portugalkę Kikę Nazareth. Piłkarka lizbońskiej Benfiki zasługuje na tym większe uznanie, że wysoką lokatę w rankingu udało jej się wywalczyć reprezentując klub niezaliczający się do europejskiej czołówki.

tab4

Jared Burzynski

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!