Wyjątkowy rok. Podsumowanie 2023 w szwedzkiej kadrze
Publicystyka Reprezentacje Świat

Wyjątkowy rok. Podsumowanie 2023 w szwedzkiej kadrze

v6zsq8knkotmdhqedflo
Filippa Angeldal strzela, Japonia pokonana, a Szwecja melduje się na samym szczycie rankingu FIFA. Właśnie tak przywitaliśmy drugą dekadę sierpnia (Fot. Getty Images)

 Szanowni czytelnicy, drodzy przyjaciele: 5. grudnia 2023 oficjalnie zakończyła się złota era szwedzkiej piłki reprezentacyjnej. Czas absolutnie wyjątkowy, który przez kilkanaście ostatnich lat mieliśmy szczęście i honor wspólnie przeżywać. Dlatego właśnie pozwolę sobie na delikatne odejście od profesjonalnego tonu i na wstępie zaznaczę, że dla mnie osobiście możliwość opisywania losów tej drużyny w takim okresie jej dziejów jest niesamowitym przywilejem, który dostrzegam i doceniam. Przyznam szczerze, że nie spodziewałem się kiedykolwiek doczekać dnia, w którym przyjdzie mi obwieszczać światu, że oto szwedzka kadra znalazła się na samym szczycie światowego rankingu. A kończący się właśnie rok dostarczył mi aż dwie takie okazje; po sierpniowych zwycięstwach podopiecznych trenera Gerhardssona nad odpowiednio Japonią i Australią. Paradoksalnie, na koniec roku była nawet szansa ustrzelić swoistego hat-tricka, bo ewentualny triumf na La Rosaledzie w Maladze ponownie pozwoliłby Blågult usadowić się w fotelu liderek, ale naprawdę z tego powodu nie narzekajmy, bo futbolowego szczęścia i tak spływało na nas ostatnimi czasy wiele. A 38 gorących, letnich dni, podczas których spoglądaliśmy z góry na cały, piłkarski świat na zawsze pozostanie już w mojej pamięci. I mam nadzieję, że nie tylko w mojej, gdyż bardziej symbolicznego końca wspaniałej ery nie dałoby się chyba wymyślić.

Hedvig Lindahl, Nilla Fischer, Linda Sembrant, Magdalena Eriksson, Sara Thunebro, Lisa Dahlkvist, Kosovare Asllani, Caroline Seger, Therese Sjögran, Fridolina Rolfö, Sofia Jakobsson, Lotta Schelin – to tylko kilka znaczących nazwisk, które za kilkadziesiąt lat będą w Szwecji nazwiskami pomnikowymi. Symbolami ambicji, determinacji, wytrwałości i zwycięstwa. Czasami mocno wyczekiwanego, innym razem wyszarpanego w bólach, trochę na przekór wszystkim racjonalnym argumentom. Dobrze wiecie zresztą jak jest. Nasza kadra nie jest Japonią czy Hiszpanią, jej styl niekoniecznie porywa tłumy i nie ma przypadku w tym, że neutralni kibice stosunkowo rzadko zachwycają się jej grą. Dlatego właśnie tak niesamowitym czasem były dla nas Igrzyska w Tokio, gdzie futbol w szwedzkim wydaniu na nieco ponad dwa tygodnie skutecznie zaczarował cały świat. Na przestrzeni lat radosnych momentów było jednak zdecydowanie więcej, wszak z trzech spośród czterech ostatnich mundiali wracaliśmy do domu z medalem i jest to seria, którą oprócz nas pochwalić mogą się jedynie Amerykanki. Dodajmy od razu, że seria niezwykła, bo przecież funkcjonujemy już w rzeczywistości dalece innej od tej z lat dziewięćdziesiątych, kiedy to w grze o najwyższe zaszczyty tak naprawdę liczyło się zaledwie kilka krajów. Teraz kolejka chętnych do wygrywania zrobiła się dłuższa niż kiedykolwiek wcześniej, a my, choć startujemy ostatnio raczej z tylnego szeregu, zawsze potrafimy w najważniejszej chwili swoją obecność wyraźnie zaakcentować. Drużyna turniejowa? Być może, ale z całą pewnością drużyna z charakterem. I za ten niezłomny charakter należą się temu zespołowi największe podziękowania. Bo nawet jeśli nie zawsze zgadzaliśmy się we wszystkich detalach, to pomimo znaczących różnic obserwowanie i opisywanie waszej gry niezmiennie było dla mnie najwyższym honorem, a także wyzwaniem, do którego zawsze starałem się podchodzić z maksymalnym zaangażowaniem. Tak, ta droga niewątpliwie była wyboista, lecz spoglądając wstecz dostrzegam zdecydowanie więcej emocji pozytywnych, do których zawsze będę wracać z niewymuszonym uśmiechem na twarzy.

Grudniowy mecz w Maladze traktuję jako swego rodzaju cezurę, gdyż nie mam wątpliwości, że kolejny cykl eliminacyjny będzie już pierwszym rozdziałem zupełnie nowej historii. I to bez względu na to, jak szybko będzie postępował proces pokoleniowej ewolucji, przed którym selekcjoner Gerhardsson ostatnimi czasy bronił się na wszelkie możliwe sposoby. Jeżeli ktoś wierzy w symbole, to w jakimś sensie może być nim fakt, iż pierwszy po noworocznej przerwie mecz przyjdzie nam rozegrać w Bośni, czyli miejscu z wielu powodów szczególnym dla Zeciry Musovic. I to właśnie golkiperka londyńskiej Chelsea może być jedną z wiodących postaci tej kadry w najbliższych latach. Obok niej wielkiej nadzieje pokładamy przede wszystkim w licznym i doskonale rokującym już od czasów juniorskich zaciągu z roczników -96 oraz -97, reprezentowanym między innymi przez Filippę Angeldal, Johannę Kaneryd, Nathalie Björn, czy Julię Zigiotti. Wiekowo łapałyby się do tego grona także Stina Blackstenius, ale snajperce Arsenalu nie tak dawno stuknęło właśnie sto meczów w pierwszej reprezentacji, więc ją możemy traktować bardziej jako jedną z łączniczek między złotą generacją, a nową erą szwedzkiego futbolu reprezentacyjnego. W tym gronie znajdują się także takie nazwiska jak Eriksson, Ilestedt i Rolfö, a także Kosovare Asllani, jeśli tylko gra w niebiesko-żółtych barwach cały czas będzie dla 34-letniej już pomocniczki włoskiego Milanu wyzwaniem i motywacją. Powiew świeżości i nowej energii zapewnić mogą takie zawodniczki jak Rosa Kafaji, Anna Sandberg, Hanna Wijk, czy Matilda Vinberg, choć na swoją prawdziwą szansę cierpliwie czekają również takie piłkarki jak nieco starsze od wymienionego tu kwartetu Marika Bergman Lundin, Evelyn Ijeh i My Cato. Gorąco liczymy także, że selekcjoner (lub w perspektywie jego następcy) zaskoczą także odkryciem dla reprezentacji zawodniczki cokolwiek nieoczywistej. Takim złotym strzałem mogłaby na przykład okazać się Monica Jusu Bah, Johanna Renmark, a nawet – choć na pozór może wydać się to nieco szalone – szesnastoletnia Felicia Schröder, która przecież dopiero co strzelała gole na wagę awansu Häcken do fazy grupowej tegorocznej Ligi Mistrzyń. Jasne, nie dysponujemy tak długą kołderką jak wiele czołowych, europejskich nacji, ale wciąż mamy z kogo wybierać i byłoby miło, aby proces selekcji przynajmniej w tym najbardziej podstawowym wymiarze właśnie rozpoczął się na nowo. Wszak nowa era wcale nie musi okazać się mniej przyjemna, ale – jak mawiał pewien klasyk – jeśli na końcu chcemy się cieszyć, to na początku musimy sami dać sobie szansę. I tym tak naprawdę optymistycznym przesłaniem chciałbym tę krótką refleksję zakończyć. A teraz, jak to zawsze w tym okresie roku bywa, niech przemówią liczby:

swe23

 W 2023 roku kadra Petera Gerhardssona rozegrała 17 oficjalnych meczów. Ich ostateczny bilans okazał się korzystny, choć jednocześnie daleki od perfekcji, bo chyba w tych kategoriach powinniśmy traktować 8 zwycięstw, 4 remisy oraz 5 porażek, 29 goli strzelonych i 19 straconych. Jeśli chcielibyśmy poszukać najlepszego piłkarsko występu naszej reprezentacji, to jako pierwszy przychodzi chyba do głowy bezbramkowy remis w Duisburgu, ale ze względu na rangę meczu oraz kapitalne 65 minut, wyróżnienie to trafiłoby chyba ostatecznie do ćwierćfinałowej wiktorii nad Japonią w nowozelandzkim Auckland. Po drugiej stronie barometru emocji i wzruszeń bez wątpienia znalazłaby się porażka w zaśnieżonej Lucernie ze Szwajcarią, ale to w jesiennym dwumeczu z Włoszkami nasza kadra spisywała się chyba najsłabiej i jedynie sporej dawce szczęścia zawdzięczamy fakt, że w tej rywalizacji udało nam się sięgnąć po zwycięstwo i remis. Bo sportowej wyższości nad zdecydowanie niżej notowanymi przeciwniczkami ani trochę nie udowodniliśmy ani w wietrznym Malmö, ani na ulokowanym dokładnie pośrodku niczego stadionie na bezdrożach Abruzji.

Powyższa grafika dobitnie pokazuje, że podczas minionych dwunastu miesięcy żadna ze szwedzkich snajperek znacząco nie podreperowała swoich indywidualnych statystyk. Zarówno podczas finałów mistrzostw świata (Amanda Ilestedt), jak i w fazie grupowej Ligi Narodów (Magdalena Eriksson), naszą najlepszą strzelczynią okazała się stoperka, co – jeśli lubimy widzieć szklankę do połowy pełną – pokazuje, jak świetnie radzimy sobie w zamienianiu na gole ofensywnych stałych fragmentów gry. Żeby było zabawniej, Ilestedt okazała się także najskuteczniejszą obok Fridoliny Rolfö szwedzką piłkarką w ujęciu całorocznym. Równie nieoczywiste wydaje się nazwisko zwyciężczyni klasyfikacji asystentek, w której to na sam szczyt wdrapała się Stina Blackstenius. Ta ostatnia okazała się też bezkonkurencyjna w zestawieniu punktowym, choć tuż za jej plecami usadowił się tercet Rolfö – Kosovare Asllani – Johanna Kaneryd.

Kolejny rok z rzędu najwierniejszą żołnierką w armii Gerhardssona okazała się Stina Blackstenius, zaliczając na boisku komplet siedemnastu spotkań. Podobnym wyczynem pochwalić może się wyłącznie Johanna Kaneryd, co jedynie potwierdza nieco kontrowersyjną tezę, że stolicą szwedzkiej piłki jest na tę chwilę Londyn. Szesnaście występów w niebiesko-żółtych barwach to tegoroczny dorobek Filippy Angeldal, zaś Jonna AnderssonNathalie Björn oraz Magdalena Eriksson zapisały na swoich kontach po piętnaście reprezentacyjnych gier.

A postawą której ze szwedzkich kadrowiczek zachwycaliśmy się najbardziej i najczęściej? Cóż, tutaj opinie jak zwykle bywają mocno subiektywne, ale według ocen szwedzkapilka.com tą najlepszą w roku kalendarzowym 2023 okazała się Elin Rubensson (średnia not 6.27; 11 ocenianych występów), natomiast kolejne miejsca w zestawieniu przypadły Fridolinie Rolfö (6.10; 10), Filippie Angeldal (5.88; 16), Nathalie Björn (5.80; 15) oraz Johannie Kaneryd (5.80; 15).

Szwedzka Piłka

Jared Burzynski

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!