Drogi Panie Pezetpeenie,
piszę do pana drugi raz, mimo że na pierwszy mój list odpowiedzi nie ma.
Chociaż, zaraz… Może to, co się dzieje, to właśnie odpowiedź. Nie Pańska, Panie Pezetpeenie, tylko tych, których list dotyczył. No, ale po kolei.
Oglądał Pan pewnie Mistrzostwa Świata we Francji, bo pierwszy raz otwarta telewizja pokazywała nam to wydarzenie. Pięknie było, co? Na pewno spora grupa dziewcząt, grających w piłkę oglądała. A jeszcze większa była grupa tych, którym to się tak spodobało, że chciałyby rozpocząć przygodę z piłką. Pół biedy jeśli mieszkają w Krakowie, na Śląsku czy w Warszawie. Znajdą klub, zaczną treningi. Ale tym z mniejszych miejscowości będzie znacznie trudniej. A będzie coraz gorzej, bo klubów coraz mniej. Niestety, zapowiada się, że najgorsze dopiero przyjdzie, po reformie.
Sprawa pierwsza. W poprzednim liście do Pana pisałem, że jeśli chodzi o Ekstraligę i I ligę jestem za. Ale co innego w przypadku II ligi. Po zmianie z czterech grup II ligi powstaną dwie, z tego powodu w tym roku do III ligi spadnie 36 drużyn drugoligowych.
Można do nadchodzących rozgrywek podejść w różny sposób:
- Gramy do końca, walka, walka, walka. Chcemy zostać w II lidze. Moim zdaniem dotyczy to 20 zespołów, licząc wszystkie grupy.
- Gramy do zimy. Jak nie będzie widoków na pozostanie, można wycofać się z rozgrywek. Albo oddawać walkowery na wyjazdy po 500km (paliwo droższe niż kara za walkower, prezesi umieją liczyć). Niżej, niż III liga, nie spadniemy (na Mazowszu i w kujawsko-pomorskiem skończyły żywot IV ligi)
- Awansowaliśmy do II ligi, ale widać gołym okiem, że się nie utrzymamy. Zaoszczędzimy kasę, wycofując zespół z rozgrywek, zanim się zaczną. Zgłosimy się za rok. I tak III liga przecież.
Przykłady? Każdy, kto czyta informacje z portali o kobiecym futbolu, wie o czym mówię.
Sprawa druga. Byłem na urlopie. Pogoda piękna, polskie jeziora, warunki wymarzone. Dla turystów tak, dla kobiecej piłki nie bardzo. Dwa województwa – podlaskie (1,2 mln ludzi) i warmińsko-mazurskie (1,4 mln). Jadąc od Olsztyna do Białegostoku nie znajdziemy ani jednej drużyny żeńskiej. Do rozgrywek III ligi warmińsko-mazurskiej zgłosiły się cztery zespoły (w tym dwie drużyny rezerw olsztyńskich klubów oraz cudem uratowana drużyna GKS Wikielec, którą przejął Jeziorak Iława). W podlaskiej zgłosiła się JEDNA drużyna – Forty Piątnica. Połączono je w jedną grupę. Od razu nasuwa się pytanie, czy Forty już awansowały do baraży o II ligę? Bo przecież to nie ich wina, że w ponadmilionowym województwie mało kto gra w piłkę.
Można szczycić się tym, jak wygląda kobiecy futbol w Małopolsce (nawet Cracovia zgłosiła swoją żeńską drużynę, brawo), można mówić o profesjonalizacji systemu rozgrywek. Ale rozwój piłki kobiecej idzie bardzo nierówno, jeśli chodzi o regiony, a reforma tylko pogłębi różnice. Susza, jeśli chodzi o liczbę klubów już trwa, ale obawiam się, że wkrótce powstaną wielkie ”tereny pustynne”.
Pisałem w poprzednim liście: „Jeśli chcemy, żeby szanowano kobiecą piłkę, zacznijmy od szanowania siebie. Od prowadzenia dobrych stron klubowych, od regularnych informacji o naszych działaniach, choćby w mediach społecznościowych (czy to nie wygląda jak żart, że drużyna z I ligi ma na profilu facebookowym ledwo 400 polubień?). Ale przestańmy patrzeć na kobiecy futbol tylko z pozycji Związku.”
Nic się nie zmieniło, kluby nie dbają o swój wizerunek, a wyjątki tylko potwierdzają regułę. Fala wycofań klubów w przededniu startu rozgrywek tylko potwierdza te słowa, a do rozpoczęcia rozgrywek przeczytamy jeszcze kilka razy o kolejnych takich przypadkach. Jeśli prędko nie zadbamy i nie zaczniemy podlewać wysuszonych terenów, czeka nas sytuacja, której na pewno nie chcemy. Pustynia.
Działacz klubu, który jeszcze istnieje, ale susza idzie w naszą stronę…
4 Comments