Wydawało się, że Górnik Łęczna bez większych problemów poradzi sobie z Rekordem Bielsko-Biała na własnym stadionie. Tymczasem to bielszczanki wywiozły z Lubelszczyzny sensacyjne trzy punkty, zwyciężając 1:0 po trafieniu… samobójczym.
Mimo ogromnej przewagi w posiadaniu piłki i wielu prób ofensywnych, gospodynie nie były w stanie sforsować perfekcyjnie funkcjonującej defensywy gości. Od pierwszego gwizdka „Górniczki” próbowały narzucić swoje warunki gry, stosując wysoki pressing i agresywnie atakując strefy boczne. Jednak już w 9. minucie spotkania to Rekord objął prowadzenie – po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i zamieszaniu w polu karnym Roksana Ratajczyk niefortunnie skierowała piłkę do własnej bramki.
Choć podopieczne Artura Bożyka miały swoje szanse – jak ta Pauliny Tomasiak w 62. minucie czy groźne stałe fragmenty gry – za każdym razem brakowało skuteczności albo kapitalnie interweniowała Kinga Ptaszek, bramkarka Rekordu.
W drugiej połowie Górnik niemal całkowicie zdominował grę, zamykając przeciwniczki na własnej połowie. Bielszczanki broniły się jednak z niezwykłą determinacją, a ich zorganizowana i ofiarna postawa w defensywie przypominała solidny mur nie do sforsowania.
Pomimo ofensywnych zmian i roszad w składzie, gospodyniom nie udało się znaleźć drogi do siatki, a goście dowieźli skromne prowadzenie do końca, sprawiając niemałą niespodziankę.
Rekord Bielsko-Biała pokazał, że zespół z dołu tabeli potrafi grać z niezwykłą konsekwencją i wyrachowaniem. To cenne zwycięstwo może mieć ogromne znaczenie w kontekście walki o utrzymanie. Z kolei Górnik Łęczna – mimo ambitnej gry – musi przełknąć gorzką pigułkę.
Górnik Łęczna – Rekord Bielsko-Biała 0:1 (0:1)
Bramka: 0:1 Roksana Ratajczyk (9’ – samobójcza)
1 Comment