Piłkarki Górnika Łęczna nie zdołały zaskoczyć faworyzowanych rywalek z Sosnowca i w 11. kolejce Orlen Ekstraligi przegrały przed własną publicznością 1:2. Decydująca bramka padła w doliczonym czasie gry, dając Czarnym Sosnowiec cenne trzy punkty.
Walka do samego końca
Pierwsza połowa spotkania obfitowała w wyrównaną grę obu zespołów. Kibice mogli zobaczyć wiele akcji, lecz żadna z nich nie zakończyła się skutecznym strzałem na bramkę. Dopiero w doliczonym czasie gry przed przerwą sosnowiczanki miały okazję objąć prowadzenie. Po faulu w polu karnym gospodarzy sędzia wskazała na jedenastkę, którą pewnie wykorzystała Karlina Miksone, wyprowadzając Czarne na prowadzenie.
Emocje po przerwie
Druga część meczu rozpoczęła się z przewagą drużyny gości, które szybko przystąpiły do ataku, szukając kolejnej bramki. Górnik Łęczna, mimo trudnych chwil, odpowiedział skutecznie. W 63. minucie po rzucie rożnym Aleksandra Drąg wykorzystała zamieszanie pod bramką rywalek i wyrównała wynik na 1:1, dając gospodyniom nadzieję na punkty.
Świetną formę zaprezentowała bramkarka Górnika, Natalia Piątek, która swoimi interwencjami skutecznie powstrzymywała ataki Czarnych. Wydawało się, że Górnikowi uda się wywalczyć remis, jednak Sosnowiec miał inne plany.
Dramatyczna końcówka
Gdy mecz zbliżał się do końca, Czarni Sosnowiec wykorzystali swoją ostatnią szansę. W doliczonym czasie gry Nikol Kaletka celnie dośrodkowała z rzutu wolnego, a w polu karnym najlepiej odnalazła się Patrycja Sarapata, zdobywając zwycięską bramkę na 2:1.
Podsumowanie
Górnik Łęczna opuszcza boisko z poczuciem niedosytu, przegrywając spotkanie w ostatnich sekundach meczu. Czarni Sosnowiec kontynuują dobrą passę i wracają do Sosnowca z pełną pulą, umacniając swoją pozycję w ligowej tabeli Orlen Ekstraligi.
1 Comment