W wyjazdowym meczu przeciwko Stomilankom Olsztyn, podopieczne Tomasza Borkowskiego odniosły pewne zwycięstwo 4:1, strzelając aż trzy bramki już w pierwszej połowie. Dzięki temu triumfowi gdańszczanki wyprzedziły Stomilanki w tabeli, a ich skuteczność robi wrażenie.
Skuteczność od pierwszych minut
AP Orlen od początku meczu narzucił swoje warunki gry, nie dając rywalkom szans na wyrównaną walkę. Już w 15. minucie Oliwia Łapińska otworzyła wynik spotkania, co tylko podkręciło tempo ataków gdańszczanek. Zaledwie 14 minut później Klaudia Fabova podwyższyła prowadzenie, a Stomilanki nie potrafiły znaleźć odpowiedzi na ataki rywalek.
Przewaga AP Orlen rosła z każdą minutą, a w 35. minucie Jolanta Siwińska zdobyła trzecią bramkę, ustalając wynik do przerwy na 0:3 Olsztynianki nie były w stanie nawiązać walki, grając chaotycznie i nie mogąc przebić się przez dobrze zorganizowaną defensywę zespołu z Gdańska.
Stomilanki próbują, ale AP Orlen nie daje za wygraną
Po zmianie stron Stomilanki Olsztyn próbowały odwrócić losy spotkania. W 53. minucie Tabatha Gaucha zdobyła honorowego gola dla gospodyń, ale to nie wystarczyło, aby wrócić do meczu. Piłkarki AP Orlen, choć oddały nieco inicjatywę, dalej kontrolowały przebieg gry.
Ostateczny cios Stomilankom zadała Angelika Kołodziejek, która w doliczonym czasie gry (90+4) zamknęła wynik meczu na 4:1, pieczętując wysokie zwycięstwo gdańskiego zespołu.
Zwycięstwo z charakterem
Dzięki tej wygranej AP Orlen Gdańsk nie tylko wyprzedził Stomilanki w tabeli, ale też udowodnił, że potrafi grać skutecznie na wyjazdach, co ten sezon wcale nie pokazywał. Trener Tomasz Borkowski może być zadowolony z postawy swoich podopiecznych.
miejsca | klub | rozegrane spotkania | zdobyte punkty | bilans bramkowy |
---|---|---|---|---|
1 (A) | 8 | 24 | 34:1 | |
2 (A) | 8 | 17 | 28:5 | |
3 | 8 | 14 | 13:13 | |
4 | 8 | 13 | 12:14 | |
5 | 8 | 12 | 11:9 | |
6 | 7 | 11 | 14:8 | |
7 | 8 | 11 | 26:15 | |
8 | 8 | 10 | 21:14 | |
9 | 8 | 9 | 16:15 | |
10 | 7 | 6 | 9:14 | |
11 (s) | 8 | 4 | 9:21 | |
12 (s) | 8 | 0 | 1:65 |