Hammarby mistrzem, Häcken i Linköping na ligowym podium, Bromma w barażach, Uppsala w Elitettan – gdyby wczoraj wieczorem przeanalizować wszystkie możliwe scenariusze, to właśnie takie rozstrzygnięcia wydawałyby się tymi najbardziej logicznymi. Sobotnie popołudnie dobitnie pokazało jednak, że sport potrafi generować wielkie emocje nie tylko wtedy, gdy jesteśmy świadkami ogromnych sensacji lub ciągłych zwrotów akcji. Bo nawet jeśli zgodzimy się co do tego, że na koniec dnia jedyną realną niespodziankę sprawiły dziś piłkarki Vittsjö, nieoczekiwanie chyba nawet dla samych siebie stając się drużyną numer jeden w Skanii, to na pozostałych arenach również działo się całkiem sporo, a gole w całym kraju padały z niespotykaną na co dzień regularnością. Miłośnicy futbolu w wydaniu defensywnym (tak, tacy też chodzą po Ziemi) w wielu sytuacjach mogli jedynie łapać się za głowy, ale jeśli należycie do tej grupy, dla której piłka nożna kojarzy się przede wszystkim z dźwiękiem trzepoczącej siatki, to ta multiliga najpewniej z nawiązką spełniła wasze oczekiwania. Choć nie da się ukryć, że po ostatnim gwizdku cieszyli się przede wszystkim ci, którym zdecydowanie najbliższe są barwy zielone i białe.
Kilka tysięcy fanów z Södermalm na trybunach Platinumcars Areny ani trochę nie zdeprymowało bowiem podopiecznych Pabla Pinonesa-Arce, które błyskawicznie zadały kłam teoriom, że presja wyniku może im bardziej zaszkodzić niż pomóc. Szturm na szesnastkę Norrköping rozpoczął się niemal od pierwszej minuty i niezwykle szybko przyniósł on wymierne korzyści. Do linii końcowej zbiegła operująca na prawej flance Emma Westin i choć z jej podania nie skorzystała nabiegająca na wprost bramki Ellen Wangerheim, to znajdująca się tuż za jej plecami Madelen Janogy zrobiła, co zrobić trzeba było. Szybko strzelony gol mocno ułatwił gościniom z Södermalm zadanie, ale w żadnym razie nie załatwiał jeszcze sprawy, więc o żadnej zachowawczej grze ze strony liderek Damallsvenskan nie mogło być mowy. Najskuteczniejsza snajperka Bajen także była tego absolutnie świadoma i na kwadrans przed przerwą to znów jej celny strzał sprawił, że wypełniony do ostatniego miejsca zielono-biały sektor za bramką gospodyń oszalał ze szczęścia. W roli asystentki tym razem wystąpiła Smilla Vallotto, a prowadzenie różnicą dwóch goli wydawało się całkiem przyzwoitą pozycją wyjściową na niespełna godzinę przed końcem tegorocznej, ligowej kampanii. Tym bardziej, że z Hisingen zdawały się napływać cokolwiek optymistyczne z perspektywy fanów Hammarby wieści.
Tak, obraz meczu na Bravida Arenie był dokładnie taki, jak prognozowaliśmy w naszej krótkiej zapowiedzi. Häcken atakował, Häcken dominował, Piteå grało mniej więcej tak, jak oczekiwalibyśmy od zespołu mającego do wygrania wyłącznie prestiż w zderzeniu ze zmotywowanym ponad wszelkie granice przeciwnikiem. I nie chodzi tu bynajmniej o brak zaangażowania, bo przecież nie było przypadku w tym, że Wilma Carlsson schodziła na przerwę z głową owiniętą zakrwawionym bandażem, a Anam Imo własnym ciałem blokowała zmierzającą do siatki futbolówkę. Piłkarki z Norrbotten rozgrywały jednak klasyczny, ligowy mecz, a ich rywalki z Hisingen prezentowały się jak drużyna, dla której jutro mogłoby nigdy nie nadejść. I nie ma co ukrywać, że rezultat takiej potyczki jest zazwyczaj dość łatwy do przewidzenia, choć tym razem klucz do sukcesu leżał w detalach. Bo Häcken nie tyle musiał w sobotę wygrać, co strzelać, strzelać i nie przestawać. A to akurat, pomimo taśmowo stwarzanych okazji, szło gospodyniom niesamowicie opornie. Przed przerwą tylko raz udało się umieścić futbolówkę w siatce Samanthy Murphy, gdy Katriina Kosola wykończyła efektowny, indywidualny rajd Anny Anvegård. Przy tak skromnym prowadzeniu mistrzowska jawiła się jako niezwykle odległy cel, ale libańsko-meksykański sztab szkoleniowy z Hisingen nie zamierzał bez walki zaakceptować takiego rozwoju wypadków. Trzy roszady personalne w połączeniu z motywującymi słowami w szatni (tych akurat nie słyszeliśmy, ale możemy sobie wyobrazić) sprawiły, że za sprawą rezerwowej Aishy Masaki szybko zrobiło się 3-0, a po chwili Rosa Kafaji bezbłędnie zamieniła rzut karny na trafienie numer cztery. Häcken ewidentnie zdawał się łapać zwycięski rytm, a czasu na to, aby skompletować efektowny comeback wciąż pozostawało jeszcze całkiem sporo, czyli mniej więcej trzydzieści minut.
Tymczasem w Norrköping liderki z Södermalm niezmiennie prowadziły różnicą dwóch goli, ale teraz to gospodynie zdawały się coraz bardziej przejmować boiskową inicjatywę. Oczywiście, Kanutte czy Hasund miały swoje okazje, aby chyba już definitywnie rozstrzygnąć kwestię mistrzostwa, ale jednak od pewnego momentu to pod bramką Tamminen robiło się zdecydowanie ciekawiej. Niejako zgodnie z tradycją, fińską golkiperkę postanowiła postraszyć także jedna z klubowych koleżanek, ale na szczęście dla gościń niefortunna interwencja Jonny Andersson nie przyniosła poważniejszych konsekwencji. Ambicja My Cato oraz Wilmy Leidhammar sprawiała, że beniaminek nie ustawał w dążeniu do uzyskania przynajmniej kontaktowego trafienia, ale tym razem na chęciach trzeba było niestety poprzestać. Końcowy gwizdek oznajmił wszystkim, że oto Hammarby zwyciężył w meczu 26. kolejki Damallsvenskan, ale nie było to jeszcze jednoznaczne z sygnałem do rozpoczęcia wyczekiwanych od niemal czterdziestu lat celebracji. Z tym trzeba było jeszcze poczekać, gdyż na Bravida Arenie wciąż grano w piłkę, a Häcken szukał piątego i szóstego gola na tyle desperacko, że rolę rozgrywającej brała na siebie już nie tylko Aivi Luik, co Jennifer Falk. Napór gospodyń okazał się jednak nieskuteczny, w wyniku czego po raz trzeci z rzędu w Hisingen trzeba było zadowolić się srebrnymi medalami i poczuciem tego, że ten najważniejszy cel nawet dziś znajdował się naprawdę na wyciągnięcie ręki. Kolejny raz przekonaliśmy się jednak, że w futbolu różnica między zwycięstwem, a jego brakiem potrafi być niesamowicie cienka.
Żeby było zabawnie, przez kilkadziesiąt sekund wirtualnymi mistrzyniami Szwecji mogły tytułować się piłkarki Linköping, które zabrały się do roboty niezwykle szybko i już po pięciu minutach dzięki jednemu, magicznemu podaniu Yuki Momiki całkowicie rozmontowały defensywę z Kristianstad. Podopieczne Elisabet Gunnarsdottir odpowiedziały jednak jeszcze bardziej spektakularnie, a swój najlepszy w krótkiej póki co pierwszoligowej przygodzie mecz dwiema asystami uświetniła osiemnastoletnia Tilda Sandén. Wymiana ciosów na Bilbörsen Arenie trwała jednak w najlepsze, licznie zebrani na trybunach fani nie musieli szukać alternatywnych metod rozgrzewkowych, a ostatecznie wychodzili chyba ze stadionu względnie usatysfakcjonowani. Bo choć to rywalki przez większą część spotkania przeważały, to cała potyczka zakończyła się remisem, Cornelia Kapocs zaklepała tytuł najlepszej snajperki sezonu, a Japonka Momiki zwyciężyła w klasyfikacjach asystentek oraz punktowej. Stratę dwóch oczek przez Kristianstad skrupulatnie wykorzystało Vittsjö i to właśnie wieś położona nieopodal Hässleholm jest od dziś nieformalną, piłkarską stolicą Skanii. Choć kto wie, czy na Behrn Arenie udałoby się podopiecznym trenera Kristianssona zwyciężyć, gdyby wydatnie nie pomogła im w tym Hannah Davison, prezentując w 49. minucie zagranie z pogranicza mieszanych sztuk walki i boksu tajskiego. W teorii interesująco wyglądała rywalizacja o uniknięcie bezpośredniej degradacji, choć gdzieś w środku cały czas mieliśmy przekonanie, że przegrywająca kolejno 0-1 i 1-2 Bromma skutecznie odwróci losy rywalizacji z Växjö. Tak też koniec końców się stało, choć gdyby w 88. minucie sytuacyjny strzał z dystansu w wykonaniu Emmy Pennsäter poleciał o kilka centymetrów niżej, to wtedy zrobiłoby się naprawdę ciekawie. Zgodnie z przewidywaniami z najwyższą klasą rozgrywkową żegna się więc Uppsala, której na pocieszenie pozostaje świadomość, że budowany przecież na występy w Elitettan zespół realnie pozostawał w grze przynajmniej o baraże aż do ostatniej kolejki. W której zresztą zaprezentował się z pierwszorzędnej strony, a Klara Folkesson oraz Maria Poli z całą pewnością po latach będą wspominać zwycięski wyjazd na Stadion Olimpijski nie tylko z tej gorzkiej strony.
Komplet wyników:
(do uzupełnienia 12.11.)
Statystyki indywidualne:
Statystyki drużynowe:
Przejściowa tabela: