„Nie mogłam zebrać myśli i nie mogłam skupić się na niczym w moim życiu.” – wywiad z Amandą Mourą Pietrzak.
Polska Publicystyka Specjalnie dla Nas Wywiady

„Nie mogłam zebrać myśli i nie mogłam skupić się na niczym w moim życiu.” – wywiad z Amandą Mourą Pietrzak.

  Przyjazd do Polski jest dla osób z zagranicy nie lada wyzwaniem. W końcu trzeba się zaklimatyzować w nowym miejscu, poznać tutejszą kulturę, obyczaje oraz schematy zachowań. Nie inaczej ma się sytuacja w przypadku piłkarek, które także muszą dostosować się do panującej myśli szkoleniowej, ale i próbować złapać podstawowy kontakt ze sztabem i koleżankami z drużyny. Przybycie osoby z egzotycznego kraju jest rzecz jasna wartością dodaną także dla nas, gdyż mamy możliwość poznania tamtejszych zwyczajów oraz mamy realnie szansę na rozwój pod kątem piłkarskim, gdyż jak wiadomo choć wciąż się rozwijamy, przed nami jeszcze daleka droga. Pod wieloma względami popularyzację futbolu w TV, serwisach streamingowych czy mediach społecznościowych możemy zawdzięczać rozumiejącej skalę popularności i powagę tychże mechanizmów naszej dzisiejszej rozmówczyni, piłkarce Legia Ladies, dziennikarce Viaplay i influencerce – Amandzie Mourze Pietrzak.

Michał Nadrowski: Zacznijmy na spokojnie od projektu Legia Ladies – w przyszłym sezonie wystartują dwie drużyny, w III oraz IV lidze. Jakie są założenia na przyszły sezon? Podwójny awans?

Amanda Moura Pietrzak: Nasz zespół skupia się na ogólnej poprawie naszego programu piłki nożnej kobiet. Chcemy być zwycięzcami na boisku i poza nim. Oznacza to, że chcemy zapewnić lepsze warunki gry, a posiadanie dwóch drużyn zwiększa czas gry dla graczy, którzy mogą nie mieć czasu na grę przez cały czas w wyższej lidze. Stawiamy na rozwój drużyny w IV Lidze i oczywiście awans z drużyną w III lidze.

MN: Jak podoba Ci się atmosfera w drużynie? Sztab szkoleniowy oraz koleżanki z ekipy to doborowe towarzystwo dla Ciebie?

AMP: Nasz klimat w Legia Ladies jest bardzo fajny. Drużyna to mieszanka bardzo młodych graczy i starszych (takich jak ja haha). Jestem również obcokrajowcem, który przynosi więcej różnic kulturowych. Ale uczymy się, jak szanować się nawzajem i wnosić to, co najlepsze w każdej osobie. Myślę, że nasi trenerzy są bardzo przyjaznymi i miłymi ludźmi, mają świetne zrozumienie piłki nożnej i są bardzo otwarci na rozmowę, słuchanie moich doświadczeń, naukę i nauczanie. W drużynie to samo, jednego dnia przychodzi do mnie jakaś juniorka i prosi o radę (jak ma biegać czy taktycznie się poruszać), a następnego dnia to ja o coś pytam. Wszyscy jesteśmy zainteresowani rozwojem.

MN: Twoja popularność wykracza znacznie ponad standardy kobiecego futbolu. Czujesz się bardziej piłkarka czy swego rodzaju influencerką?

AMP: Hahah dziękuję. Jestem zaszczycona. Zdecydowanie bardziej czuję się piłkarką, ale nie jest kłamstwem, że wykorzystuję dużo swojego wizerunku do promocji sportu i mam nadzieję, że zainspiruję inne kobiety w sporcie. W kobiecej piłce nożnej, zwłaszcza w Polsce, zawodniczki wciąż uczą się wykorzystywać swój potencjał sportowy, ponieważ społeczeństwo tak długo je odrzucało. Myślę, że powoli wszyscy uczą się, że dobra komunikacja w mediach społecznościowych przynosi rezultaty nie tylko osobiste, ale raczej całej kobiecej społeczności piłkarskiej. Ja też jestem z Brazylii, co sprawia, że „łatwiej” się tu wyróżnić. Jest też wielu graczy, którzy są dla mnie wpływowi: Alex Morgan (mama i zawodnikczka), Alex Scott (była zawodniczka Arsenalu i prezenter telewizyjna), Megan Rapinoe (która jest także kobietą biznesu). Powiedziałbym, że dużo się od nich uczę i pewnego dnia aspiruję do tego, by zrobić z nimi kontakt. Wykracza poza rolę tylko influencera.

MN: Wróćmy do dobre do piłki – skąd wzięła się propozycja od Viaplay w kwestii współpracy przy Mundialu?

AMP: Kilka miesięcy temu nagrałam podcast (Warszawski Sport) z Adamem Drygalskim, który jest ekspertem od kobiecej piłki nożnej. Adam współpracuje z Pawłem Wilkowiczem (szefem redakcji sportowej) w Viaplay. Myślę, że Paweł wysłuchał mnie na podcaście i spodobało mu się to, co powiedziałam. Zaprosił mnie do studia i pamiętam, że byłem zaszczycona!

MN: Jak oceniasz pracę z tą stacją? Z kim przez ten cały czas odczułaś najmocniejszy „team spirit” ?

AMP: Praca w Viaplay była dla mnie naprawdę wyjątkowym doświadczeniem życiowym. Może to zabrzmi banalnie, ale cały zespół jest niesamowity!! Oczywiście od razu poczułam chemię z Justyną Kostyrą, pokazała mi swoją fachowość przed kamerą i swoją przyjaźń na zewnątrz. jeszcze dwa dni temu spotykaliśmy się, żeby nasi synowie też mogli się spotkać. Ale tak naprawdę ludzie z kamerą są mili, ekipa z mikrofonem zawsze żartuje. Marika to też cudowna kobieta, a Paweł i Adam dają nam najlepsze wsparcie. W przerwach gramy w ping ponga i zawsze jest fajna atmosfera. Mimo że nie jestem „native speakerem” , posiadanie instytucji, która we mnie wierzyła, było niesamowite.

MN: Wyniki oglądalności MŚ pozwalają sądzić, że ta dyscyplina zyskuje w oczach masy kibiców? Czy również tak pozytywnie postrzegasz rozwój kobiecej piłki w Polsce?

AMP: Oczywiście. Nie wspominam nawet o mojej osobistej opinii (która zawsze jest optymistyczna), jestem tutaj, aby mówić o faktach: spójrzmy na przykład na rekordzistów na Camp Nou, spójrzmy też na tysiące ludzi na ulicach Melbourne kibicujących Australii kilka dni temu. Spójrz na kontrakty piłkarskie, możliwości budowania marki, sponsorów i ogólny rozwój jakości gry. Nie ma się co zastanawiać, widząc najszybciej rozwijający się sport na świecie.

MN: Masz dobry kontakt z osobami z otoczenia reprezentacji Polski? Faktycznie Twym zdaniem z każdym miesiącem idziemy coraz bardziej do przodu? Mamy szanse na awans na Euro 2025?

AMP: Jestem fanką Niny Patalon. Zawsze nią byłam, ale odkąd razem pracowałyśmy w Viaplay i miałam okazję lepiej ją poznać, stałam się jeszcze większą fanką jej twórczości. Zależy jej nie tylko na wygrywaniu meczów, ale także na rozwoju całego sportu w Polsce. Miałem okazję poznać Ewelinę Kamczyk, Gosię Mesjasz, Agatę Tarczyńską. To niesamowici ludzie. Myślę, że polska reprezentacja ma niesamowitych zawodników. Ewa Pajor w finale Ligi Mistrzów zaliczyła jeden z najlepszych występów na świecie. Szanse są duże i kibicuję Polsce tak jak kibicuję Brazylii. To także mój kraj i jestem bardzo dumna z dziewczyn.

MN: Zapewne w głównej mierze trzymasz kciuki za Polskę oraz Brazylię na arenie międzynarodowej. Cóż, Polski nawet nie oglądaliśmy, a Brazylię przyszło Ci pożegnać. Za kogo trzymałaś kciuki?

AMP: Zawsze jestem z drużyną Anglii! Sarina Wiegmann jest absolutnie niesamowita. A Brytyjczycy zasługują na zwycięstwo (Hiszpania też), bo ich krajowa liga jest pełna profesjonalnych klubów, kibiców i inwestycji. Wygląda po prostu niesamowicie.

MN: Kto był Twoim piłkarskim bohaterem dzieciństwa? Legenda Marty oczywiście przetrwa dekady, ale kogo także na męskim podwórku uwielbiałaś oglądać?

AMP: Cristiano Ronaldo, Ronaldo, Ronaldinho i Marta.

MN: Jaka była największa futbolowa osobistość jaką miałaś okazję poznać?

AMP: Mój brat, Rafael Moura, był zawodowym piłkarzem w pierwszej lidze brazylijskiej. Dorastałam wśród najsłynniejszych piłkarzy i miałam z nimi kontakt lub przyjaźń. Poznałam Neymara, poznałam Mascherano, Deco, Didę, Freda (obu), Alissona, Ronaldinho, Gilberto Silvę i wielu innych. Od strony kobiet kierowałam karierami Leticii Izidoro i Andressy Alves, poznałam Martę, widziałam Megan Rapinoe w Seattle (mimo że odmówiła sobie zdjęcia ze mną hehe). Grałam przeciwko Formidze, Cristiane i innym dziewczynom.

MN: Jak dobrze wiemy, jesteś nie tylko szczęśliwą piłkarką, dziennikarką, ale i mamą. Jak bardzo spełniasz się w macierzyństwie?

AMP: Właściwie, kiedy straciłam mamę, straciłam podstawy. Zrobiłam 2-letnią przerwę od piłki nożnej. Byłam w KA4 Respect, zespole, który dał mi CAŁE wsparcie, jakie możesz sobie wyobrazić. Ale nadal nie mogłam zebrać myśli i nie mogłam skupić się na niczym w moim życiu. Na 2 lata się zgubiłam. Kiedy urodził się John, pewnego dnia dosłownie się obudziłam i znów miałam pasję do futbolu. John (i oczywiście Bóg) dali mi nową szansę życia dla celu większego niż ja. John sprawił, że chciałam, aby był dumny z piłki nożnej i pracy na rzecz kobiecej piłki. Uwielbiam być mamą. Uwielbiam, kiedy się do mnie uśmiecha i uczy mnie TAK wielu rzeczy, mimo że ma dopiero rok.

MN: W tym całym natłoku obowiązków zapewne masz ogromne wsparcie swego partnera? Postrzegasz go jako Twojego osobistego bohatera?

AMP: Artur jest NIESAMOWITYM mężem. Bez niego nic nie byłoby możliwe. Jako pierwszy zaakceptował moje pragnienie powrotu do futbolu, choć wiedział, że będzie ciężko. Trudno znaleźć mężczyznę, który normalnie wspiera żonę w sporcie, szczególnie takiego, który dzieli z tą żoną roczne dziecko, a ona ma 30 lat i 2 lata przerwy. Na pewno jest dla mnie wielką motywacją. Upewnia się, że jestem najlepszym profesjonalistą, jakim mogę być. Wścieka się, gdy pomijam posiłek lub nie jem zdrowo. Jest zły, jeśli opuszczam siłownię. Jest z Johnem na każdym treningu, w każdym meczu. A to zajmuje mu dużo czasu. Jest bardzo zajęty i jest pracoholikiem, ale poświęciłby wszystkie swoje obowiązki dla mnie, abym mogła grać w piłkę nożną. Niewiele rozumie z pozycji i techniki (właściwie normalnie nie śledzi futbolu), ale dostał się do tego świata tylko dzięki mnie. Do końca życia będę mu za to wdzięczna.

MN: Ostatnie pytanie, najpiękniejszy zarówno prywatny jak i piłkarski moment w Twoim życiu?

AMP: Najpiękniejszym momentem były narodziny mojego syna i spotkanie z nim. W piłce nadal chcę mieć z Legią. Mam wielkie marzenie z tym zespołem i chcę poczuć, jak rozwija się piękno tego projektu.

 

Michał Nadrowski

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!