[KOBIECY FUTBOL BEZ CENZURY] : EA FC 24 – ukłon w stronę Pań czy krzywda wyrządzona kobietom?
Kobiecy Futbol bez cenzury Publicystyka Świat

[KOBIECY FUTBOL BEZ CENZURY] : EA FC 24 – ukłon w stronę Pań czy krzywda wyrządzona kobietom?

 Piłka wirtualna jest nieodłączną częścią biznesu, jakim w pełnej krasie jest rzecz jasna piłka nożna. Wszelkie licencje, umowy oraz zezwolenia na ewentualne dodatki bądź okazjonalne promocje z tytułu turniejów międzynarodowych – to wszystko kosztuje i to niemało. Dotarliśmy do momentu, kiedy bezkonkurencyjna w kwestii zainteresowania jest produkcja firmy EA Sports, jeszcze zwana FIFĄ. Od wrześniowej odsłony z racji na brak porozumienia z federacją nazwa ta zmieni się na EA FC. Świat tej gry nie byłby zwyczajny, gdyby nie przecieki dotyczące gry. Jednym z nich była informacja, że w najpopularniejszym trybie – Ultimate Team – znajdą się również Panie. I nie mówimy tutaj o odrębnej części z uwzględnieniem różnicy płci, a „wymieszanie” zawodników oraz zawodniczek. Powierzchownie wydaje się to fajne, w końcu sceptycy, jak i niezaznajomieni zwyczajnie w kobiecym futbolu poznają trochę nazwisk, skoro w paczkach może się trafić dosłownie każdy. Lecz czy takie działanie ma w ogóle sens? Absolutnie nie, gdyż z każdym rokiem FIFA stawała się coraz mniej realistyczna, a taki misz – masz kompletnie zaburza wszelką logikę i z perspektywy graczy i twórców. Aczkolwiek Ci drudzy i tak mają świadomość tego, że co by nie zrobili, produkt pobije kolejny rekord sprzedażowy.

EA „oszukuje” biologię

  Zestawienie świata męskiego oraz kobiecego na płaszczyźnie gamingowej mogło się w samej teorii odbyć na trzy sposoby, z czego realnie tylko jeden ma jakkolwiek szanse wypalić. Pierwszy to wyskalowanie umiejętności Pań przez pewien procent i wrzucenie ich do Ultimate Team, jednak tutaj postawmy sprawę jasno : tylko głupcy by tak postąpili. W takim przypadku nikt nie grałby nawet takimi uznanymi markami jak Sam Kerr, Alexia Putellas czy znana i lubiana Alex Morgan. Weszłyby one maksymalnie na poziom srebrnych kart, których w FIFIE używa się realnie jedynie do jakichś wyzwań czy trybów, których wyższe oceny ogólne są zabronione. Także ze względu na samą realną przydatność tych kart, taka opcja w ogóle nie wchodziła w grę.
Drugim nie tak głupim pomysłem w samym założeniu jest stworzenie osobnego trybu, by nie ingerować w istniejący już „męski świat”. Aczkolwiek to przez samą logistykę byłoby trudne do zrealizowania dla firmy. Wyodrębnienie płciowe oznaczałoby mus odtworzenia każdego z istniejących trybów ponownie, a to już nieco czasochłonna praktyka. Nie ma to sensu także patrząc z perspektywy „fifaczy”. Wiele lat domagano się choćby w Mistrzostwach FUT (FUT Champions) zredukowania liczby meczy, które należy rozegrać w weekend. Z własnego doświadczenia (moją ukochaną odsłoną była FIFA 18) wiem, że wówczas 40 meczy do odhaczenia w ciągu 72 godzin to istna katorga, a sam w pełnym wymiarze zagrałem raptem jeden raz, mając grę od grudnia do sierpnia. Odliczmy sobie na logikę tak 8 h na sen każdej nocy – doba z głowy. Także otrzymujemy 20 pojedynków dziennie – koszmar. Aktualnie liczba ta spadła o połowę, a spora część graczy zatrzymuje się przy wbiciu założonego progu zwycięstw. Zatem nawet chętni na mieszanie tych światów skazaliby się na dwukrotnie więcej grania w tygodniu, jak i weekend, co przywraca stare demony zajeżdżania się po to, aby trafić powszechnie znany wszystkim „fodder” , czyli karty niegrywane, nadające się tylko do Wyzwań Budowania Składów.
Zatem zdecydowano się na opcję najmniej realistyczną, jeśli dla sympatyków tej gry realizm ma jeszcze jakiekolwiek znaczenie. Panowie oraz Panie będą „jednością” – równość płci w końcu w piłce nożnej zostanie osiągnięta. Nie powiem, ciekawie będzie wyglądać hybryda Premier League, gdzie obok Haalanda będzie biegać Samantha Kerr czy Ewa Pajor, wkomponowywana w skład z Bundesligi. Jak można się domyślać, oceny poszczególnych umiejętności będą przyznawane na jednej płaszczyźnie, bez „umniejszania” umiejętności kobiet. Niezwykle romantyczna wizja, aby nikt nie czuł się pokrzywdzony. Sam w coś takiego bym chętnie zagrał, gdyby nie fakt, że znam tę grę za dobrze, by wierzyć, że nie ma w tym drugiego dna…

„Meta” zrobiona pod kobiety czy aktualizacja zniszczenia?

Trochę używam nazewnictwa typowego dla środowisk graczy, więc spieszę z wyjaśnieniem. Od kilku odsłon FIFY możemy zaobserwować wyklarowanie się tak zwanej „mety”. Jest to szereg czynników, które bazując na silniku gry oraz tym, jak twórcy zaprogramowali rozgrywkę sprawia, że niektórzy zawodnicy od momentu wypuszczenia gry na rynek są lepsi, choć ich oceny mogą na to nie wskazywać. Są to choćby sylwetka, wzrost, równowaga, balans, skoczność czy zdolność wykonywania trików w oparciu o gwiazdki sztuczek. Bazując na jeszcze aktualnej FIFIE 23, z początku wyróżniający się byli piłkarze ze stylem przyspieszenia „Lenghty”, czyli takim porównywalnym do pociągu towarowego, co w obliczu tego, iż Erling Haaland był „przedłużony” jest jak najbardziej adekwatne. Lecz po jednej z „łatek” na wyżyny wkraczali niscy, zwinniejsi zawodnicy z rodzajem „Explosive” (start niczym Flash z uniwersum DC, później stopniowe wygaszanie). Widać jak na dłoni, że władzę w obliczu całego roku ma EA i mogą wpływać na popularność i użytkowość danej karty. Skoro firma wpadła na pomysł, jakoby Panie mogły zagościć w FUT, to trzeba by im to jakoś zapewne „ułatwić”. Czego więc możemy się spodziewać po kanadyjskiej korporacji?

Cofnijmy się na chwilę do tego, co w ty temacie różnic w piłce jest kluczowe – biologii. Skoro i tak bez względu na płeć skala umiejętności ma być taka sama to trzeba się uczepić różnic, których nie da się nadrobić, konstruując grę. Od zawsze zmorą każdego sympatyka FIFY są niscy bramkarze, zwyczajnie nie nadają się oni do wkomponowywana w skład. Z bólem więc się obserwuje jak Yann Sommer czy Iker Casillas są zwyczajnie często pomijani, bo będą tylko utrapieniem. Idąc tym tokiem rozumowania, o ile przez przynależność kadrową czy klubową golkiperka nie będzie dawać innym zgrania, nie zostanie nigdy użyta w meczu. Skoro Panowie ze wzrostem w okolicach 185 cm są nieprzydatni, co powiemy o Paniach? Na dobrą sprawę do jednego worka możemy też wrzucić wszelkie środkowe obrończynie, niższe od napastników, uznawanych powszechnie za niezbyt rosłych. Chociaż to już nie jest takie czarno – białe, lecz o tym za chwilkę. W ofensywie zapewne też odegra to swoje piętno, gdyż realnie kobiety nie miałyby wielkich szans na wygranie pojedynku powietrznego, więc możemy przypuszczać, iż dośrodkowania nie będą „overpowered” w EA FC 24. Na razie jak na potencjał działań absurdalnych, jakie już ta firma ma na swoim koncie nie wydaje się to jakieś przesadzone. Samo jednak zrównanie obu płci 1:1 będzie miało wymierne, niekoniecznie dla graczy pozytywne skutki.

W Kanadzie robią k**** z logiki

 Jak już miałem okazję wspomnieć, inne działania, by wcielić Panie w świat trybów multiplayer nie miałyby żadnego sensu. Lecz nie trzeba patrzeć nie wiadomo jak głęboko, by dostrzec tutaj wielu nieścisłości, związanych z „równością” statystyk wszystkich kart w Ultimate Team. Rzeczy, które już się dzieją na murawie wirtualnej momentami zakrawają o rzucenie tej gry w kąt na jakiś tydzień, by odpocząć od wszelkiego absurdu. Teoretycznie przez dysproporcje w statystykach możemy zakładać, że bramkarze nie umieją robić żadnych sztuczek, Sergio Busquets dobiegłby w dane miejsce ponad dwa razy później aniżeli Kylian Mbappe czy choćby Ngolo Kante na przestrzeni lat przy wzroście 168 cm fizycznie miażdży 90% kart w grze. Przyzwyczailiśmy się do odstępstw. Nie wiadomo jednak, czy przywykniemy do reguły, którą chcą nam zaserwować.
Weźmy sobie dla porównania kartę Alexii Putellas i rozbijmy na czynniki pierwsze. Zestawimy to sobie z kilkoma zawodnikami. Tempo: 83/99, wynik jak na jej pozycję pomocniczki ofensywnej wystarczający. Jest niemal dwa razy szybsza niż Sergio Busquets, wygrałaby pojedynek biegowy z Lionelem Messim. Strzelanie: 91/99. Wielce imponujące: strzela lepiej niż Karim Benzema, Erling Haaland czy Mbappe, a rękę mogłaby podać choćby Robertowi Lewandowskiemu. Podania: 92/99. Absolutna maestria, na którą nie wspięły się takie futbolowe legendy jak: Cruyff, Puskas, Gullit, Matthaus czy Ronaldinho. Drybling: 91/99. Oto lista zawodników, którzy w zwykłych wersjach ma tę statystykę ocenioną wyżej bądź równo: Messi, Neymar, Mbappe, Bernardo Silva, Verratti. Natomiast „gorsi” w swej wersji Prime okazują się: Pavel Nedved, Kenny Dalglish, Samuel Eto’o czy Raul. Obrona: 72/99. Najgorsza statystyka, ale też warto zwrócić na nią uwagę. W oparciu o główki Hiszpance nie dorównają Trent Alexander – Arnold, Andy Robertson czy Alphonso Davies. Fizyczność: 78/99. Z siłą ocenioną na 78 na drugi koniec boiska przepchnie Piotra Zielińskiego, Messiego czy Neymara, a nawet pokona mierzącego 189 cm wzrostu Klostermanna. O ile wzrost nie byłby przeszkodą (EA może dokonać cudów) miejsce o główkę dzięki ocenionej dostatecznie skoczności wygra z Koulibalym, Laporte, Alabą czy Rubenem Diasem. Wiem – dużo nazwisk, niewiele mniej cyferek, ale cały ten akapit wygląda na tyle irracjonalnie, że wiadomo do czego zmierzam.

Rutyna staje się nieodłączną częścią naszego życia na wielu płaszczyznach. Aczkolwiek na podstawie zawodniczki FC Barcelony zwracamy uwagę na jedną rzecz: każdy gracz zobligowany będzie do akceptowania nielogicznych z perspektywy biologii czy fizyki zjawisk i to notorycznie. Tak prezentuje się druga strona medalu pod hasłem „równouprawnienie w przestrzeni wirtualnej”. Nie ma ono większego sensu, bo będziemy doświadczać wielu absurdów, ale tutaj wszystko może zmienić sama firma jedną aktualizacją. Nie oszukujmy się – nie zaobserwujemy rzucenia się na karty piłkarek w żadnym momencie gry. W Kanadzie odczekają aż poirytowanie samych „fifaczy” osiągnie apogeum, wówczas zapewne wydana zostanie aktualizacja, która liczbę „denerwujących” kart Pań wciąż przydatnych w grze ograniczy diametralnie i problem sam się rozwiąże. Wtedy wrócimy do stanu sprzed rewolucyjnej EA FC 24 – stanu, gdzie kobiet w rozgrywce próżno szukać.

 Nie ma samych negatywów

 W całym tym nieprzemyślanym oraz nielogicznym postępowaniu upatruję osobiście szansy na zwiększenie popularyzacji futbolu kobiecego. Co niektórzy w przypadku wydawania kart ikon Pań, na przykład legendarnej Marty, poświęci zapewne trochę czasu na research i dogłębne sprawdzenie, kim jest Brazylijka i czym zasłynęła. Samo wymieszanie światów urozmaici Ultimate Team i pozwoli choćby zapamiętać trochę nazwisk najczęściej używanych przez osoby siedzące przed monitorem. A i same prawa do wizerunku swoje kosztują, także zastrzyk gotówki od tak potężnej firmy jak EA będzie pokaźny. Czy jednak takie działanie i rzucanie tematu połączenia tych światów jest dobre i długofalowo wpłynie na popularyzację tej dyscypliny? Szczerze wątpię.

To nie jest byle jaka innowacja, gracze, w tym profesjonalni, będą musieli zmierzyć się z naprawdę nowym wyzwaniem i sami zapewne zachodzą już w głowę, jak programiści rozegrają to, aby z każdej sekcji przydatność zawodników i zawodniczek była równomierna. Jedno i tak łatwo przewidzieć – jeszcze w trakcie premierowej w kontekście całego tematu odsłony Panowie zdominują składy większości graczy, a sama firma samym zareklamowaniem tej „rewolucji” już napcha sobie kieszenie na miarę oczekiwań. Nacieszymy się Paniami w grze może kilka miesięcy, a później będzie to temat jedynie dla koneserów i lubiących eksperymenty. Wyjątki od reguły zapewne się znajdą, lecz to będą topowe piłkarki z absolutnej czołówki światowej. Nazwiska, które już być może kojarzą Ci, którzy na pytanie „Co wiesz o piłce kobiecej?” z czystym sumieniem odpowiedzą „Nic”. Czekamy na efekt końcowy produkcji od EA, jednocześnie trzymając kciuki, aby plan zjednoczenia piłki nożnej w świecie wirtualnym powiódł się i jednak przypadł do gustu. Wyrażając na sam koniec swoją opinię, czy sam pomysł mi się podoba? Tak, jak najbardziej jestem fanem. Czy to forma, w której powinno się to zaimplementować? Raczej nie, wolałbym jako sprawdzenie rynku, by stworzono osobny FUT dla Pań jak ciekawostkę dla chętnych. Nawet bez konieczności powielania wszelkich trybów, a odstresowania się od męczącej rywalizacji w Division Rivals czy FUT Champions. Zawsze w przypadku aprobaty lub braku dezaprobaty społeczności można przez lata ten pomysł rozwijać i dodawać nowe rzeczy. Chyba jednak nie bez powodu ja nie pracuję dla EA Sports, tylko oceniam i korzystam z ich usług i produktów. Dam więc wiarę, że wiedzą co robią. Kolejny rok z rzędu to zrobię – może raz się nie zawiodę.

 

Michał Nadrowski

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!