Dzień spełnionych nadziei
Damallsvenskan Ligi Świat

Dzień spełnionych nadziei

cupen

Na ten moment wszyscy fani Hammarby czekali aż 28 lat. I choć zapewne nie mieliby nic przeciwko temu, aby czas wyczekiwania był zdecydowanie krótszy, to wydarzenia z 6. czerwca 2023 niewątpliwie pozostaną w ich pamięci na zawsze. Dwadzieścia cudownych minut na początku drugiej połowy wstrząsnęło całym Häcken na tyle skutecznie, że znajdujące się ostatnio w wybornej formie liderki Damallsvenskan do meczu nie zdołały wrócić już ani na moment. A trofeum dla zwyciężczyń Pucharu Szwecji nie opuści stolicy ani dziś, ani przez najbliższy rok.

Pierwsza połowa finału przypominała coś, co często nazywa się klasycznym meczem dla koneserów futbolu. Nie brakowało tempa, nie brakowało walki, zgadzał się licznik przebiegniętych kilometrów, ale wielu klarownych okazji w tej fazie gry się nie doczekaliśmy. Przed przerwą oba zespoły oddały po zaledwie jednym celnym strzale na bramkę rywalek, ale z tymi próbami zarówno Anna Tamminen, jak i Jennifer Falk poradziły sobie bez większych trudności. Dało się zauważyć, że to zawodniczki z Hisingen nieco częściej znajdują się w posiadaniu futbolówki, a konstruowane przez nie akcje były wyraźnie dłuższe i nacechowane większą cierpliwością. Choć przebłysków indywidualnych umiejętności ze strony Sandberg czy Kafaji również zabraknąć nie mogło. Z tego wszystkiego nie wynikało jednak wiele, a zdecydowanie bardziej konkretne i dynamiczne były w swoich poczynaniach gospodynie. To one postraszyły swoje przeciwniczki tuż po pierwszym gwizdku sędzi Maral Mirzai, gdy w dogodnej pozycji znalazła się w szesnastce Häcken Julia Roddar, to one swoją presją zmusiły Aivi Luik do tak nieprzygotowanej interwencji, że piłka zatrzymała się dopiero na poprzeczce bramki gościń i wreszcie to one – za sprawą Kyry Cooney-Cross – przeprowadziły najbardziej efektowny rajd, jaki tego dnia zobaczyła publiczność na Tele2 Arenie. Gdy sędzia zaprosiła oba zespoły na piętnastominutową przerwę, bezbramkowy remis wydawał się wynikiem całkowicie logicznym, ale można było odnieść wrażenie, że to Hammarby sprawia wrażenie drużyny, której bardziej zależy dziś na zwycięstwie. I to wrażenie już za chwilę miało przełożyć się na konkrety.

W przerwie trener Pinones-Arce dokonał jednej roszady personalnej, w wyniku której w miejsce kontuzjowanej Matildy Vinberg na murawie pojawiła się Vilde Hasund. 25-letnia Norweżka tej wiosny zdecydowanie najbardziej komfortowo czuje się w roli jokerki i nie inaczej było również tym razem. Super-rezerwowa Hammarby potrzebowała bowiem niespełna dwóch minut, aby urwać się lewym skrzydłem, precyzyjnie dośrodkować na głowę Madelen Janogy i sprawić, że wypełnione niemal do ostatniego miejsca zielono-białe sektory dosłownie eksplodowały ze szczęścia. Pierwszy cios został więc wyprowadzony, ale w tamtej chwili o żadnym nokaucie nie mogło jeszcze być mowy. Wszak piłkarki z Hisingen wielokrotnie udowadniały, że właśnie w drugich połowach potrafią w sposób niesamowicie konsekwentny rozmontowywać defensywy kolejnych rywalek, przechylając w ten sposób szalę zwycięstwa na swoją stronę. Tyle tylko, że akurat w tym finale nie było im dane pokazać choćby zalążka tej efektownej gry. Nie pozwoliły na to napędzające się z każdą upływającą sekundą gospodynie, które zdecydowanie poczuły, że to jest ich moment i nikomu – nawet doskonale poukładanym liderkom ligowej tabeli – nie pozwolą go zakłócić. Gdy w 58. minucie Hamano zagrała do Janogy, a ta popisała się kapitalnym strzałem z dystansu, stało się w zasadzie jasne, ze w tym roku w święto narodowe Sztokholm będzie nie tyle niebiesko-żółty, co zielono-biały. A gdy młodzieżowa reprezentantka Japonii podwyższyła na 3-0, już nawet najwięksi optymiści zasiadający w sektorze przeznaczonym dla fanów z Hisingen zrozumieli, że żadnego cudownego powrotu tu nie będzie. Gościniom trzeba oczywiście oddać, że ambitnie próbowały do końca, ale liczne rzuty rożne, wolne i uderzenia z dystansu nie pozwoliły im nawet zmniejszyć rozmiarów porażki. A fenomenalna tej wiosny Anna Tamminen miała tym samym dwa powody do świętowania, bo wygranie trofeum z czystym kontem w finale to dla każdej bramkarki niesamowity, indywidualny sukces.


Gdy wybrzmiał końcowy gwizdek, zielono-biała fala kibiców dosłownie zalała murawę Tele2 Areny, a gdy Alice Carlsson wznosiła w górę Puchar, wraz z nią ten historyczny dzień celebrowały tysiące fanów. Świętowanie w Sztokholmie dopiero się jednak zaczyna i możemy być pewni, że szybko się nie zakończy. Bo gdy czeka się tak długo, to sukces smakuje jeszcze bardziej wyjątkowo. Wszystkim piłkarkom, trenerom i sympatykom Hammarby życzymy więc udanej i bezpiecznej zabawy, a jednocześnie… cieszymy się, że swój kolejny ligowy mecz Bajen rozegrają dopiero w niedzielę. Bo z prawdopodobieństwem bliskim pewności możemy założyć, że na przykład na piątkowy wieczór trudno byłoby przyszykować optymalną dyspozycję.

PS. a finałowa seria Häcken niezmiennie trwa. Finał u siebie oznacza zwycięstwo, finał na wyjeździe to gwarancja porażki. Jak widać, oszukać piłkarskie przeznaczenie nie jest wcale tak łatwo.

cupe2

Po

Jared Burzynski

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!