Szwedzki raport z europejskich boisk
Ligi Świat

Szwedzki raport z europejskich boisk

Zecira Musovic coraz częściej ma okazję prezentować się na boiskach FA WSL (Fot. The Guardian)

 

 Globalizacja futbolu postępuje, w związku z czym z każdym upływającym rokiem znacząco zwiększa się liczba szwedzkich piłkarek próbujących szczęścia poza granicami kraju. A ponieważ już za kilkadziesiąt godzin w wielu najsilniejszych ligach Europy oficjalnie zamknie się zimowe okienko transferowe, to nie będzie chyba lepszego momentu, aby przyjrzeć się naszym ambasadorkom, które na co dzień oklaskiwane są przez fanów z Barcelony, Rzymu, czy Londynu. Tym razem darujemy sobie jednak tabelki ze sporą ilością cyferek, bo chodzi tu nie tyle o nie, co o sprawdzenie, w ilu przypadkach decyzja o próbie podboju kontynentu okazała się strzałem w przysłowiową dziesiątkę, a w ilu wręcz przeciwnie. Bo brutalna rzeczywistość wygląda tak, że niestety nie każda z naszych utlandsproffs (tak nazywamy potocznie szwedzkie piłkarki występujące zagranicą) cieszy się zaufaniem swoich trenerów klubowych. A jego brak i w konsekwencji mocno nieregularne występy mogą okazać się poważnym problemem chociażby w perspektywie lipcowo-sierpniowego mundialu. Pod lupę braliśmy oczywiście rozgrywki w pięciu czołowych ligach Europy, gdyż norweska Toppserien oraz amerykańska NWSL (gdzie też mamy swoją reprezentację) grają jak wiadomo systemem wiosna-jesień.

 


Anglia

Grają regularnie: Hanna Bennison (Everton), Nathalie Björn (Everton), Stina Blackstenius (Arsenal), Magdalena Eriksson (Chelsea), Emma Kullberg (Brighton), Julia Zigiotti (Brighton)

Grają nieregularnie: Filippa Angeldal (Man. City), Lina Hurtig (Arsenal), Johanna Kaneryd (Chelsea), Zecira Musovic (Chelsea)

Grają sporadycznie lub wcale: –

Dołączyły w zimowym okienku: –

Co ciekawe, najsilniejsza liga Europy jest jednocześnie tą, w której szwedzkie zawodniczki grają najbardziej regularnie. Pozycja Magdaleny Eriksson w Chelsea jest niepodważalna nawet w momencie, gdy absolutnie nie mówimy już o zawodniczce wymienianej w gronie podstawowych kandydatek do jedenastki sezonu. Na fali wznoszącej znajduje się za to Hanna Bennison, która jesienią stała się centralnym elementem drugiej linii Evertonu i szczególnie na przełomie listopada i grudnia ubiegłego roku to głównie za jej sprawą The Toffees rozpoczęły marsz w górę ligowej tabeli. Problemów z regularnymi występami (ich jakość to już temat na zupełnie inne opowiadanie) nie ma także nasz duet z Brighton, choć Emmę Kullberg z gry wyłączyły ostatnio kwestie zdrowotne. Te ostatnie szerokim łukiem omijają póki co Stinę Blackstenius, która z kolei wobec urazów Vivienne Miedemy oraz Beth Mead stała się postacią numer jeden w pierwszej linii Arsenalu. A w niej coraz częściej oglądać możemy także Linę Hurtig, gdyż to właśnie była zawodniczka Linköping i Juventusu w zaistniałej sytuacji wskoczyła pod koniec roku do wyjściowej jedenastki Jonasa Eidevalla. Wielkich zmian nie odnotowano póki co u Filippy Angeldal, więc z powodów patriotycznych powinniśmy chyba ściskać kciuki, aby Manchester City jak najdłużej występował zarówno w Pucharze Anglii, jak i w Conti Cup. W tych samych rozgrywkach dotychczas najczęściej podziwialiśmy także Johannę Kaneryd oraz Zecirę Musovic, ale 26-letnia golkiperka ze Skanii wraz z nadejściem Nowego Roku wreszcie stała się pierwszym wyborem Emmy Hayes między słupkami bramki mistrzyń Anglii. I niech ten stan rzeczy utrzyma się jak najdłużej, gdyż kadra tylko na tym skorzysta.

 


Francja

Grają regularnie: Amanda Ilestedt (PSG)

Grają nieregularnie: –

Grają sporadycznie lub wcale: Emma Holmgren (Lyon)

Dołączyły w zimowym okienku: –

Rok temu Amanda Ilestedt przeżywała swój najlepszy czas w dotychczasowej karierze i wydawało się, że to właśnie we francuskiej metropolii 29-letnia stoperka odnalazła swoje miejsce na ziemi. Dwanaście miesięcy później po tamtej formie nie ma już śladu, czego apogeum obejrzeliśmy w niedawnych derbach przeciwko Fleury. Z punktu widzenia reprezentacji lepiej jednak, aby delikatny dołek przytrafił się w połowie zimy niż na przykład w połowie lata, a o piłkarski potencjał Ilestedt – podobnie jak w przypadku Eriksson – jesteśmy względnie spokojni. Zdecydowanie inaczej mają się sprawy z Emmą Holmgren, która wobec ogromnej konkurencji w Olympique Lyon raczej w najbliższej przyszłości nie powinna liczyć na regularną grę w barwach mistrzyń Francji. W tej nieco dalszej zresztą również.

 


Hiszpania

Grają regularnie: Amanda Edgren (Huelva), Sofia Hagman (Huelva), Hanna Lundkvist (Atletico), Fridolina Rolfö (Barcelona)

Grają nieregularnie: Freja Olofsson (Real)

Grają sporadycznie lub wcale: –

Dołączyły w zimowym okienku: Therese Simonsson (Huelva)

Zaczniemy dość nietypowo, bo od wizyty w Huelvie, ale ta ekstrawagancja jest tym razem jak najbardziej uzasadniona. Piłkarki Sportingu były bowiem jedną z największych rewelacji pierwszej części sezonu i jeszcze tydzień temu niespodziewanie chyba nawet dla samych siebie plasowały się w górnej połówce tabeli Ligi F. Co godne odnotowania, ten niewątpliwy sukces nie byłby możliwy bez dwójki szwedzkich pomocniczek w osobach zorientowanej zdecydowanie na ofensywę Amamdy Edgren oraz jej nieco bardziej defensywnej koleżanki Sofii Hagman. I choć niedzielna porażka w Sociedad była cokolwiek bolesna, a przewaga nad strefą spadkową wciąż nie pozwala kibicom w Huelvie na spokojny sen, to mamy nadzieję, że do końca sezonu o Sportingu będziemy mówić i pisać niemal wyłącznie pozytywnie. Tym bardziej, że zimą nasza kolonia w tym klubie powiększyła się jeszcze o Therese Simonsson, której z tego miejsca gorąco życzymy powodzenia w podboju hiszpańskich aren. Pozyskana z Linköping napastniczka może pójść w ślady na przykład Fridoliny Rolfö, z której to w Barcelonie są tak bardzo zadowoleni, że właśnie przedłużyli z nią kontrakt o trzy kolejne lata. I nawet jeśli w Katalonii szwedzka 29-latka występuje na placu gry z nieco innymi zadaniami niż w kadrze, to Peter Gerhardsson już wiele razy udowadniał, iż ten fakt doskonale potrafi przekuć w atut. Zdecydowanie najbardziej niepokojące wieści długo napływały za to z Madrytu, ale w ostatnich tygodniach Hanna Lundkvist wreszcie przedarła się do wyjściowej jedenastki Atletico i mocno wierzymy w to, że w jej ślady niebawem pójdzie także Freja Olofsson. Zdajemy sobie jednak przy tym sprawę, że rywalizacja w środku pola Realu stoi jednak na zdecydowanie wyższym poziomie niż na boku defensywy Las Colchoneras.

 


Niemcy

Grają regularnie: –

Grają nieregularnie: Rebecka Blomqvist (Wolfsburg)

Grają sporadycznie lub wcale: Hanna Glas (Bayern)

Dołączyły w zimowym okienku: –

Liczby Rebecki Blomqvist nie są może dramatyczne, ale nie da się ukryć, że w układance trenera Stroota szwedzka napastniczka nie jest ofensywnym wyborem numer jeden. Co gorsza, nie jest nawet wyborem numer pięć, a znajdujące się przed nią w kolejce do gry konkurentki ani myślą zwalniać tempa. Podobnie jak w przypadku Angeldal, pocieszenia możemy jednak szukać w tym, że Wilczyce rywalizują jednocześnie na kilku frontach, a w terminarzu nie brakuje meczów, w których rotacja jest nie tyle możliwa, co wręcz wskazana ze względu na stosunkowo niewielkie ryzyko straty punktów. Zdecydowanie bardziej skomplikowana jest natomiast sytuacja defensorki monachijskiego Bayernu Hanny Glas, która z powodu poważnej kontuzji jesienią w ogóle nie grała w piłkę i w najbliższych tygodniach ów stan rzeczy się niestety nie zmieni.

 


Włochy

Grają regularnie: Kosovare Asllani (Milan), Julia Karlernäs (Como), Amanda Nildén (Juventus)

Grają nieregularnie: Marija Banusic (Parma), Emma Lind (Roma), Linda Sembrant (Juventus)

Grają sporadycznie lub wcale: Evelina Duljan (Juventus), Beata Kollmats (Roma), Elin Landström (Roma), Stephanie Öhrström (Roma)

Dołączyły w zimowym okienku: Pauline Hammarlund (Fiorentina), Paulina Nyström (Juventus), Alva Selerud (Roma)

Trwające właśnie rozgrywki zdecydowanie nie rozpieszczają sympatyków AC Milan, ale akurat do postawy Kosovare Asllani specjalnych zastrzeżeń fani Wiśniowo-Czarnych zgłaszać nie powinni. Choć trzeba uczciwie zaznaczyć, że styczeń nie był najlepszym miesiącem w wykonaniu naszej wybitnej reprezentantki i mamy nadzieję, że po mocno przeciętnym występie w derbach Mediolanu doczekamy się u niej spodziewanego odbicia formy. Powody do zadowolenia z pewnością ma także Julia Karlernäs, która po mocno nieudanych epizodach w Sevilli oraz Hisingen, właśnie we Włoszech, a konkretnie w kadrze beniaminka z Como, zdecydowanie wyprowadziła swoją karierę z powrotem na właściwe tory. W tym miejscu koniec jednak z pozytywami, bo o ile szwedzka kolonia na półwyspie Apenińskim jest wyjątkowo liczna, o tyle poza wymienioną dwójką powody do radości dawała nam jedynie Amanda Nildén, dopóki na kilka miesięcy z gry nie wyłączyła jej kontuzja. Swoje minuty zbierają ponadto Linda Sembrant oraz Emma Lind (ta ostatnia w tych mniej kluczowych z perspektywy Romy meczach), ale nie są to bynajmniej występy, o których szeroko rozpisywałyby się włoskie serwisy sportowe. Pozostałe szwedzkie piłkarki pojawiają się na boiskach Serie A albo sporadycznie, albo wcale i trudno liczyć, aby nadchodzące tygodnie przyniosły w tym aspekcie znaczącą poprawę. Choć w przypadku chociażby Elin Landström może to naprawdę dziwić, gdyż ta doświadczona defensorka ma za sobą całkiem udaną przygodą w barwach Interu. W zimowym okienku szeregi włoskich ekip zasiliły Hammarlund, Nyström oraz Selerud, ale w ich przypadku na jakiekolwiek oceny jest jeszcze zdecydowanie zbyt wcześnie. Łatwo jednak zdecydowanie nie będzie, gdyż mówimy o zawodniczkach, które zasiliły kadry zespołów walczących o najwyższe cele na przynajmniej dwóch frontach. Tym bardziej warto odnotować, że Selerud przywitała się z nowym otoczeniem asystą w debiucie i liczymy na to, że okaże się to dobrą wróżbą nie tylko dla niej, ale dla całej trójki nowych przedstawicielek szwedzkiej kolonii na włoskiej ziemi.

Szwedzka Piłka

Jared Burzynski

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!