Szwedzki zimowy barometr transferowy – vol. 1
Damallsvenskan Ligi Świat

Szwedzki zimowy barometr transferowy – vol. 1

Nowy rok – stare przyzwyczajenia. Styczeń jak zwykle jest dla szwedzkich klubów okresem kompletowania kadr na kolejny sezon, a jedyna różnica polega na tym, że w poprzednich latach na tym etapie większość kluczowych transferów była już dopięta. Tym razem, choć mamy już za sobą połowę miesiąca, w wielu gabinetach wciąż trwają gorączkowe ruchy, a dyrektorzy i trenerzy nie ukrywają, że projekt Damallsvenskan 2023 wciąż znajduje się w fazie budowy. Od tej reguły są oczywiście wyjątki, ale do nich przejdziemy w kolejnych częściach podsumowania. Dziś natomiast przyjrzymy się bliżej klubom, które przynajmniej w teorii powinny w nadchodzących miesiącach bić się o najwyższe cele w szwedzkiej piłce klubowej. Wielka szóstko, zapraszamy do raportu:

 

Tutaj tak naprawdę ciężko o rzetelne podsumowanie, gdyż od jakiegoś czasu w polityce transferowej klubu z Malmö właściwie … nie zgadza się nic. Mocno zaburzone zostały proporcje zawodniczek krajowych i zagranicznych, specjalistek od gry w środku pola i skrzydłowych, zawodniczek od kreacji i tych o specyfice nieco bardziej defensywnej, a tę wyliczankę moglibyśmy tak naprawdę kontynuować w nieskończoność. Efekt tego jest taki, że jedne pozycje w kadrze są obsadzone aż nazbyt licznie, na innych zaś trzeba szukać rozwiązań cokolwiek nieoczywistych. Wciąż mamy jednak nadzieję, że działania te są jedynie częścią jakiegoś bliżej nieznanego nam jeszcze długofalowego planu i na koniec okaże się, iż od początku miały one jednak jakiś ukryty sens. Wiara w ten scenariusz jest oczywiście mocno umiarkowana, choć z drugiej strony skoro w ubiegłym roku z transferowego bałaganu wyłonił się pierwszy od kilkunastu lat dublet (mistrzostwo + puchar), to może w największym mieście Skanii wyszli z założenia, że w tym szaleństwie jest metoda? Tym bardziej, że sprowadzone zimą ze stołecznego Hammarby zawodniczki (ze szczególnym uwzględnieniem Emilii Larsson) mają potencjał, aby stać się w najbliższych miesiącach czołowymi postaciami ligi, a wśród tych, które zdecydowały się klub opuścić, próżno szukać głównych architektek wspomnianych chwilę wcześniej sukcesów. Czyli co, zachowujemy sposób i czekamy na kolejne posunięcia dyrektorki Sjögren i trenerki Slegers? Cóż, wydaje się, że i tak nie mamy innego wyjścia.

 

Nie brakuje głosów, że Häcken to jeden z największych przegranych początku zimowego okienka, ale czy aby na pewno są one słuszne? Oczywiście, Pauline Hammarlund była kluczową postacią mistrzowskiej ekipy 2020, a jej powrót po długiej rekonwalescencji również okazał się nadzwyczaj obiecujący. Jednak sprowadzenie w jej miejsce świeżo upieczonej reprezentantki Kanady, która dopiero co błyszczała w barwach szkockiego Celtiku, możemy niebawem wspominać jako jeden z najlepszych ruchów transferowych na szwedzkim rynku. A nie zapominajmy, że po długiej przerwie spowodowanej kontuzją do gry gotowa będzie także Rosa Kafaji. Największym problemem klubu z Hisingen może paradoksalnie okazać się … przetrwanie bez strat kolejnych tygodni, gdyż nie jest tajemnicą, że na brak interesujących ofert narzekać nie mogą między innymi Gejl, Larsen, Sandberg, czy Wijk, a utrata tego kwartetu byłaby już dla Roberta Vilahamna poważnym wyzwaniem.

 

W Östergötland mocno starali się o sprowadzenie do klubu rewelacji poprzednich rozgrywek Pauliny Nyström, ale na dziś wydaje się, że 22-letnia napastniczka wybierze jednak bardziej intratną ofertę z angielskiej WSL. Szeregi LFC wzmocniły jednak jej dwie dotychczasowe klubowe koleżanki (Saving, Östlund), a także dwa obiecujące talenty do formacji ofensywnej (Björk, Tandberg). Do tego dochodzi jeszcze rotacja na pozycji rezerwowej bramkarki, czyli sprowadzenie Koss w miejsce Koivunen. Po stronie strat mamy za to kończącą niezwykle bogatą karierę, legendarną Nillę Fischer, a także najlepszą strzelczynię (Vangsgaard) oraz asystentkę (Selerud) poprzedniego sezonu. Obie te zawodniczki, podobnie zresztą jak Therese Simonsson, zdecydowały się na zagraniczne wojaże. Czy zatem można powiedzieć, że Lwice z Linköping per saldo wyszły tej zimy na plus? Nie będziemy odkrywczy, jeśli powiemy, że z takimi opiniami powinniśmy wstrzymać się przynajmniej do lata, gdyż większość wykonanych tu ruchów może zakończyć się zarówno spektakularnym sukcesem, jak i całkowitą klęską. Intuicja podpowiada, że piłkarkom z Linköping nie będzie łatwo utrzymać lokatę na podium, ale jeśli Ahtinen lub Momiki zagrają sezon życia, to być może uda się nawet przywołać nie tak przecież odległe wspomnienia mistrzowskich lat. Zadanie niezwykle ambitne, ale przecież trener Jeglertz nawet takich wyzwań się nie boi.

 

Z klubu odeszła wprawdzie liderka formacji defensywnej Gabirielle Carle, ale poza tym jednym wyjątkiem trzon tegorocznego składu udało się póki co utrzymać. A przecież zawodniczki pokroju Viens, czy Tindell jak najbardziej znajdowały się na celownikach klubów z silniejszych lig. Już tradycyjnie, potencjalnych wzmocnień trenerka Gunnarsdottir poszukała na krajowych boiskach, a zarówno Hlin Eiriksdottir, jak i Carly Wickenheiser, to transfery obarczone naprawdę minimalnym prawdopodobieństwem pomyłki. Na papierze Kristianstad prezentuje się zatem nadzwyczaj solidnie i przynajmniej w teorii klub z północno-wschodniej Skanii powinien aktywnie włączyć się do walki o najwyższe cele. Czy praktyka tym razem pójdzie w parze z teorią? Zweryfikuje oczywiście boisko.

 

38 lat czekania i wystarczy – takie motto powinno w najbliższych miesiącach przyświecać sympatykom klubu z Södermalm. W zielono-białej części Sztokholmu udało się bowiem zmontować naprawdę mocną i dobrze zbilansowaną kadrę, a wiemy, że na naszym podwórku nie jest to bynajmniej regułą. Trener Pinones-Arce będzie musiał oczywiście dopilnować, aby ta niezwykle ciekawa mieszanka doświadczenia i talentu zagrała na miarę swojego potencjału, a gdy tak się stanie, to Hammarby może w tym roku cieszyć się nie tylko najlepszymi kibicami w kraju. I mocno trzymamy kciuki, aby tak się stało, gdyż ta publiczność po prostu zasługuje na to, aby oklaskiwać swoje zawodniczki w walce o naprawdę najwyższe cele.

 

Jaki tu spokój – mogliby powiedzieć zgodnie włodarze i kibice z Vittsjö. W zespole z okolic Hässleholm obyło się bowiem bez wielkiej, zimowej rewolucji, a prawie wszystkie kluczowe zawodniczki zdecydowały nie zmieniać na kolejny sezon barw klubowych. Dotyczy to między innymi kapitanki Sandry Adolfsson, wybuchowego, australijskiego tercetu (Gorry, Grant, Polkinghorne), czy tez ofensywnego duetu Markstedt – Sällström. Jedynym wyjątkiem od reguły jest jednak obsada bramki i tu akurat można mieć poważne obawy, czy pozyskana z fińskiego Åland United Lainey Burdett będzie w stanie wypełnić lukę po odejściu Shannon Lynn oraz Sabriny D’Angelo. A poprzeczka wisi niesamowicie wysoko, wszak obie jej poprzedniczki przynajmniej raz znalazły się w najlepszej jedenastce sezonu Damallsvenskan.

Szwedzka Piłka

Jared Burzynski

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!