[LIGA MISTRZYŃ] : Siedem ekip z awansem, ostatnia niewiadoma w grupie C. Pajor dalej liderką, Woś zagrała pół godziny [WIDEO]
Polki na Świecie Publicystyka Świat UEFA Women's Champions League UEFA Womens Champions League

[LIGA MISTRZYŃ] : Siedem ekip z awansem, ostatnia niewiadoma w grupie C. Pajor dalej liderką, Woś zagrała pół godziny [WIDEO]

Większość spotkań w ramach 5. kolejki Ligi Mistrzyń przebiegło zgodnie z planem. Poznaliśmy prawie wszystkie ekipy, które na wiosnę zameldują się w ćwierćfinałach. Jedyna kwestia, jaką trzeba rozstrzygnąć za tydzień, to kto awansuje obok Arsenalu z grupy C. Odpowiedź poznamy po potyczce bezpośredniej pomiędzy Juventusem a Olympique Lyon. Najpierw jednak podsumujmy wydarzenia z czwartku oraz piątku. Zapraszam!

 

CZWARTEK

Juventus – FC Zurich: Zadanie przez gospodyniami nie było nadzwyczajnie trudne. Potrzebowały one wygranej, by wciąż liczyć się w walce o awans, niezależnie od wyniku drugiego pojedynku. Już w 2. minucie wynik otworzyła Cristiana Girelli. Jak weźmie się pod uwagę jej cały występ, ciężko uwierzyć, że dopiero teraz zaczęła strzelanie w tej edycji LM. Do przerwy Juventus zdobył jeszcze dwie bramki. Najpierw podwyższyła Lisa Boattin, a później po raz drugi na listę strzelczyń wpisała się 32 – letnia napastniczka. To nie był koniec jej popisów, gdyż po wznowieniu gry wykorzystywała kolejne okazje. Hat – trick skompletowała w 57. minucie, by po niecałych 120 sekundach ustalić końcowy rezultat golem z rzutu karnego. 5:0 całkowicie oddaje różnicę pomiędzy drużynami. Niewiele ponad pół godziny gry w barwach mistrzyń Szwajcarii dostała Oliwia Woś.

Rosengard – Bayern: Gościnie także w teorii nie miały trudnego wyzwania. Trzy punkty dawały im awans, więc tym bardziej chciały szybko rozstrzygnąć kwestię wyniku. Mimo wielu okazji w pierwszej połowie udało im się strzelić raptem jedną bramkę, która jednak dawała pewien komfort. Po asyście Liny Magull trafiła Tainara. Worek z bramki otworzył się dopiero w drugiej części gry. Na 2:0 strzeliła Sydney Lohmann, niejako pozbawiając jakichkolwiek złudzeń mistrzynie Szwecji. W 73. minucie swojego gola dorzuciła Stanway, a „kropkę nad i” postawiła w ostatniej minucie regulaminowego czasu zmienniczka, Julia Landenberger. Tym samym Monachijki meldują się w ćwierćfinale.

Arsenal – Olympique Lyon: Znając wynik meczu w Turynie, mistrzynie Francji i obrończynie tytułu musiały walczyć o jak najlepszy rezultat. Pierwsza połowa, mimo niewielu okazji, przebiegała jednak pod dyktando gościń. Nie potrafiły one przełożyć lepszej dyspozycji na wynik, lecz niejako pomogła im jedna z rywalek. Chwilę przed gwizdkiem do własnej bramki trafiła Leonhardsen – Maanum, dając OL cenne prowadzenie. Po zmianie stron obraz meczu nieco się wyrównał i tym razem do głosu próbowały dojść gospodynie. Jednak tego wieczoru defensywa przyjezdnych była zbyt dobrze przygotowana, by dać się zaskoczyć. Francuzki zgarnęły trzy punkty, aczkolwiek po tym pojedynku pewne awansu były tylko przegrane z Londynu. Korzystniejszy rezultat dwumeczu z czwartkowymi przeciwniczkami daje im miejsce 1/4 finału. O nie za tydzień na własnej murawie z Juventusem powalczą wiceliderki francuskiej ekstraklasy.

Benfica – Barcelona: Śmiało można było spodziewać się tutaj gradu goli. Kibice, którzy przybyli na stadion z pewnością nie zawiedli się. Strzelanie rozpoczęło się stosunkowo szybko, bo już w 7. minucie trafiła dla gościń Paredes. Drugiego gola FC Barcelona dołożyła dopiero pod koniec połowy za sprawą Piny. Lecz dopiero po wznowieniu gry obie ekipy ruszyły całymi siłami do ofensywy. W 48. minucie na listę strzelczyń wpisała się Bonmati, a dziesięć minut później podwyższyła Crnogorcević. Swoje jednak do powiedzenia miały także gospodynie, które zmniejszyły nieco rozmiary klęski dzięki Jessice Silvie. Defensorka Benfici, Ana Seica, także umieściła piłkę w siatce, tyle, że w tej niewłaściwej. Chwilę później Lacasse trafiła wprawdzie na 2:5, lecz ostatnie słowo należało do mistrzyń Hiszpanii, a dokładnie do Caldentey. Rozmiary porażki portugalskiej drużyny są chyba możliwie największe, bowiem zmarnowały one dwa rzuty karne. Tym samym liderki Ligi F wchodzą do ćwierćfinału.

PIĄTEK

Vllaznia – Chelsea: Wynik w tym meczu mógł być tylko jeden. Nikt nie wierzył w stratę choćby gola przez mistrzynie WSL. Mistrzynie Albanii opór stawiały raptem 12 minut. Wtedy to pierwszego gola w spotkaniu zdobyła Sophie Ingle. Kilka minut później na 2:0 podwyższyła Francesca Kirby. Do niemal samego końca gościnie zbytnio nie forsowały defensywy rywalek i na spokojnie rozgrywały piłkę, utrzymując pewną zaliczkę. Pod koniec jednak udało im się jeszcze dwukrotnie ugodzić bezradne gospodynie. Najpierw bramkę strzeliła Katerina Svitkova, by chwilę później klamrą spięła wszystko po rzucie karnym Maren Mjelde. Jak nietrudno się domyśleć, wygrana zapewniła The Blues awans.

AS Roma – St. Polten: Spotkanie początkowo odbywało się w miarę normalnie, lecz po kilkunastu minutach pogoda postanowiła pokrzyżować zawodniczkom plany. Grę wstrzymano na kilkadziesiąt minut, lecz na szczęście udało się tego wieczora dokończyć spotkanie. Jedyną bramkę w pierwszej połowie zdobyła dla gospodyń Serturini. Choć ich przewaga była widoczna także po wznowieniu, nie udawało się jej bardzo długo udokumentować. Aczkolwiek końcówka w wykonaniu liderek Serie A jest czystą definicją „piorunującej”. Pod koniec pojedynku, w ciągu raptem sześciu minut, zdobyły one aż cztery bramki. Do siatki rywalek trafiały odpowiednio Valentina Giacinti, dwukrotnie Manuela Giugliano oraz Benedetta Glionna. Obecnym wicemistrzyniom Włoch możemy zatem pogratulować miejsca w finałowej ósemce Ligi Mistrzyń.

PSG – Real Madryt: Stawka tego meczu była niezwykle cenna. Wygrana dawała już teraz pewny awans dla wicemistrzyń Francji. Jakikolwiek inny wynik pozwalał Realowi jeszcze wierzyć w wywalczenie bezpiecznej lokaty. Lepiej w spotkanie weszły gospodynie, które tworzyły więcej dogodnych szans. W 15. minucie Misę pokonała De Almeida i na tamten moment Królewskie znajdowały się za burtą rozgrywek. Od tamtego momentu wydawało się, że przyjezdne wchodzą na właściwe tory i w drugiej połowie być może uda im się odrobić straty. Zamiast tego, jeden błąd zadecydował o końcowej klęsce. Rzut karny bowiem wykorzystała Diani. Ambitne gościnie zdołały jedynie złapać kontakt za sprawą trafienia del Castillo, lecz na wyrównanie zabrakło już sił i czasu. Zatem obecne liderki D1 Arkema zagrają w 1/4 finału.

Vfl Wolfsburg – Slavia Praga: Mecz z gatunku tych „o pietruszkę”. Mistrzynie Niemiec już wcześniej, jako pierwsze z całej stawki, zapewniły sobie awans, Czeszki zaś nie miały już o co grać. Mimo to, nikt nie zakładał tego, co działo się na murawie. A działo się… w sumie niewiele. Oczywiście, co chwilę oglądaliśmy próby ze strony liderek grupy B, lecz nie znalazły one drogi do bramki, strzeżonej przez Lukasovą. Statystyki są porażające, bowiem gospodynie oddały aż 35 strzałów przy raptem jednej próbie Slavii. Na nic się jednak zdały wszelkie starania, gdyż ostatecznie pojedynek ten zakończył się bezbramkowym remisem. Ewa Pajor została zmieniona w 75. minucie. Mimo braku gola, wciąż pozostaje liderką klasyfikacji strzelczyń Ligi Mistrzyń. Jednak jej drużyna przez zaskakującą stratę punktów nie mogą być pewne pierwszego miejsca w grupie i muszą je obronić na wyjeździe w Austrii.

Sytuacja w grupach po 5. kolejce prezentuje się następująco:

Michał Nadrowski

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!