[KOBIECY FUTBOL BEZ CENZURY] : „Jorge Vilda – symbol posuchy i zmarnowania najlepszej kadry w historii kraju?” [CZĘŚĆ 1]
Kobiecy Futbol bez cenzury Publicystyka Reprezentacje Świat

[KOBIECY FUTBOL BEZ CENZURY] : „Jorge Vilda – symbol posuchy i zmarnowania najlepszej kadry w historii kraju?” [CZĘŚĆ 1]

fot. Mikołaj Barbanell

 Nie od dziś wiadomo, jakie absurdy dzieją się w otoczeniu kobiecej kadry Hiszpanii, którą spokojnie, patrząc na zasoby ludzkie, możemy nazwać jedną z najlepszych na świecie. Tyle, że jeszcze kilka miesięcy temu dyskusja na temat tego, czy piłkarki z Półwyspu Iberyjskiego nie są aktualnie na absolutnym typie, miała prawo być otwarta. Mimo nadzwyczajnych obecnie rezultatów, jakie osiąga ona po „rewolucji” , sukces ten jest tylko chwilowy i w kontekście zarzutów wobec Jorge Vildy nie odgrywa większego znaczenia, mimo niepodważalnej klasy rywalek. Czym są bowiem ostatnie miesiące w porównaniu z kilkuletnim okresem bezkrólewia, posuchy i kontrowersji, których ofiarą nie padł jego realny winowajca? Zapraszam.

Chodź synu, pokażę Tobie, co i jak?”

 Niektórzy sympatycy nie tyle kobiecej, co w ogóle hiszpańskiej piłki, mogą kojarzyć ojca głównego bohatera tej odsłony cyklu, Angela Vildę. Choć sam w męskim futbolu świata trenerskiego nie zawojował, był niezwykle ważną postacią dla topowych zespołów. Przypisuje się mu niezwykłe zasługi, jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne zarówno Atletico Madryt, wówczas prowadzonego przez legendarnego, świętej pamięci Luisa Aragonesa oraz odnoszącej sukcesy Barcelonie Johanna Cruyffa. Jorge zaś bardzo wcześnie wszedł w świat piłki nożnej o charakterze szkoleniowym, gdyż zwyczajnie nie miał prawa osiągnąć za wiele jako gracz. W wieku zaledwie 28 lat objął on kadrę Pań do lat 17, kiedy jego tata prowadził drużynę U – 19. I trzeba mu oddać, że do futbolu w żeńskim wydaniu wszedł on razem z drzwiami.

 Pierwszym testem trenera było „skromne” Euro w roku 2010, rozgrywane w Szwajcarii. Udział tam brały raptem 4 ekipy, lecz wciąż trzeba było postawić się rywalkom. W meczu otwarcia, będącym jednocześnie półfinałem, Hiszpanki pokonały Holandię 3:0 i wywalczyły awans do finału. Tam, po emocjonującym meczu, zakończonym serią rzutów karnych, okazały się lepsze od Irlandii, sięgając po cenne trofeum. Jednak prawdziwy sprawdzian kadry zaplanowany był na wrzesień, bowiem w Trynidadzie i Tobago odbywał się młodzieżowy Mundial. Na nim prowadzona przez Vildę reprezentacja z kompletem punktów wygrała grupę C. O ile pokonanie Nowej Zelandii oraz Wenezueli było wówczas poniekąd wpisane w koszty, o tyle rozgromienie 4:1 Japonek budziło respekt. Warto także odnotować, że ćwierćfinały okazały się potwierdzeniem tego, że pokolenie Hiszpanek jest najlepszym ze wszystkich ekip na Starym Kontynencie. Choć każda ekipa, występująca spod ramienia UEFA zdołała wyjść do fazy pucharowej, półfinał osiągnęły jedynie podopieczne wówczas 29- letniego szkoleniowca. W nim silniejsze wprawdzie silniejsze okazały się późniejsze triumfatorki z Korei Południowej, lecz Raquel Pinel zapewniła swym trafieniem brązowe medale, zostawiając poza podium Koreę Północną. I nici z azjatyckiego podium (srebro zgarnęły Japonki). To był znak już dla całego świata. Kiedyś te dziewczyny zwojują świat, a przynajmniej mają na to papiery.

 Mistrzostwo Europy udało się obronić rok później, tym razem na swojej drodze deklasując Islandię 4:0 oraz skromnie wygrywając z Francją 1:0. Z racji wieku wiele zawodniczek zmuszonych było opuścić kadrę U – 17, na czele z dwukrotną laureatką Złotej Piłki, Alexią Putellas. Mimo to udało się zdobyć Vildzie z reprezentacją jeszcze dwa medale na Euro. W 2013 uległy one w półfinale po rzutach karnych Szwecji, lecz w meczu o trzecie miejsce nie dały szans Belgii. Przypomnieć trzeba, że wtedy po złoto sięgnęło najlepsze młodzieżowe pokolenie naszej reprezentacji, z Ewą Pajor, Pauliną Dudek czy Eweliną Kamczyk na czele. Po roku na konto Hiszpanek wpadło srebro, gdyż w finale w karnych lepsze okazały się Niemki, które wzięły w najbardziej odpowiednim momencie rewanż za porażkę grupową 1:3. Klamrą pracy w kategorii było poprawienie wyniku z ostatniego Mundialu. Tym razem piłkarki na szyi zawiesiły medale z srebrnego kruszcu. Na kostarykańskich mistrzostwach drużyną nie do pokonania okazały się Japonki, w którymi ówczesne wicemistrzynie zarówno w decydującym pojedynku, jak i już w fazie grupowej Zasługi Jorge Vildy nie mogły umknąć federacji krajowej, które odwdzięczyły się mu w bardzo symboliczny sposób.

 W 2014 roku dostał zadanie zastąpienia własnego ojca na stanowisku szkoleniowca kadry U – 19. Tym samym pokoleniowy tandem się „rozpadł” , lecz z pewnością nikt, a zwłaszcza ojciec, nie miał za złe świetnych wyników i rozwoju wtedy 33- latka. Czekał na niego ponownie europejski czempionat, podczas którego dysponował silną kadrą, lecz trzeba było ją odpowiednio poukładać, by liczyć się w walce o medale. I ponownie, dwa razy z rzędu Hiszpanki przywiozły do domu medale, dwukrotnie srebrne. W pierwszym finale dać o sobie dała Vivianne Miedema, której gwiazda na norweskim turnieju świeciła zdecydowanie najjaśniej i to właśnie ona zapewniła Holenderkom tytuł, a sobie miano MVP i królowej strzelczyń. W 2015 roku ponownie na ME błyszczała szczególnie jedna piłkarka, tym razem to znana dobrze sympatykom Arsenalu, Stina Blackstenius. Niemal w pojedynkę załatwiła Hiszpanię, strzelając w finale dwie bramki. W konsekwencji, tak jak jej obecna koleżanka z zespołu, przywiozła do Szwecji złoto oraz wyróżnienia dla najlepszej i najskuteczniejszej piłkarki izraelskich zawodów. Jak się okazało, rok wystarczył, by Vilda miał zasmakować kobiecej piłki w najbardziej profesjonalnym i poważnym wydaniu.

Nie widzę różnicy z Queredą czy bez”

 Po 27 latach prowadzenia kadry A ze stanowiskiem pożegnał się Ignacio Quereda. W późniejszym czasie zaczęły wypływać zakulisowe brudy, dotyczące jego etyki pracy, głównie sprowadzające się do zachowań na tle homofonicznym oraz zwykłym prześladowaniu podopiecznych. Stanowisko przed nim przyniósł symbol przyszłości hiszpańskiej piłki kobiecej Vilda. Wybór ten w samej teorii wydawał się pod każdym względem logiczny i po prostu najlepszy. Na stanowiskach w piłce młodzieżowej rozeznał się w światowym futbolu, ale przede wszystkim – w najprawdopodobniej swych przyszłych zawodniczkach. W końcu jego rozwój i pozycja na rynku zmieniała się proporcjonalnie to szczebli, na jakie wspinały się Hiszpanki. To rokowało świetnie na przyszłe lata i pozwalało pomyśleć, że obecnie 41 – latek zasiądzie na krzesełku trenera na lata. Okazało się to jak wiadomo prawdą, ale chyba nie o to do końca chodziło…

 Po kompletnym blamażu, jakim było odpadnięcie z Mistrzostwa Świata w Kanadzie już w fazie grupowej, młody selekcjoner miał przeprowadzić prawdziwą rewolucję i sukcesy z czasów prowadzenia kategorii U – 17 oraz U – 19 przeniesie na seniorki. Czas do przygotowania był wyjątkowo długi, bowiem pierwszy poważny turniej przypadał na 2017 rok. Testem przed Mistrzostw Europy miał okazać się Algarve Cup, przypadający na kilka miesięcy przed czempionatem. W fazie grupowej Hiszpanki pokonały Japonki i Norweżki oraz zremisowały z Islandią. Siedem punktów i najkorzystniejszy bilans bramkowy pozwoliły zostać najlepszą z ekip ze wszystkich uczestniczek, co dało im miejsce w finale. W nim pokonały one skromnie Kanadę i sięgnęły po puchar, oznaczający dla kibiców przedsmak tego, co czeka sympatyków na Euro.

 Przeciwniczki w grupie D nie wydawały się szczególnie wymagające w kontekście walki o awans. Oczywiście, Anglię wciąż stawiano jako faworytki do pierwszej lokaty, lecz Szkocja i Portugalia to zespoły spokojnie w zasięgu. Z tym, że jak miało się okazać, tylko na papierze, a wiemy, ile on jest wart. Hiszpanki zwyciężyły jedynie z sąsiadkami 2:0, zaś z ekipami ze Zjednoczonego Księstwa Wielkie Brytanii przełknęły gorycz porażki. Smak ten później okazał się słodko – gorzki, gdyż „mała tabela” przemawiała na korzyść kadry Vildy, dzięki czemu zajęły drugie miejsce, premiowane grą w ćwierćfinale, gdzie czekały na nie teoretycznie najsłabsze z grona zwyciężczyń grup Austriaczki. Bezpośredni pojedynek jednak zakończył się rzutami karnymi, w których jako jedyna pomyliła się Silvia Meseguer, pieczętując odpadnięcie z turnieju. Pierwszy zawód stał się faktem, aczkolwiek nie zdecydowano się skreślać Hiszpana. Może potrzebował jeszcze więcej czasu, a nuż z nim się uda. Jedyne, co było dane ujrzeć, że to potwierdzenie, że czasami „historia kołem się toczy”.

 W 2018 roku Hiszpanki wzniosły kolejne z mniej prestiżowych, lecz wartych odnotowania trofeów. Tym razem wzniosły, odbywający się na niemal identycznych zasadach, Cyprus Cup. W finale po bramkach Amandy Sampedro oraz Patricii Guijarro pokonały Włoszki. To kolejny raz dawało nadzieję, że coś poszło do przodu i niedługo będziemy oglądać sukcesy kobiecej reprezentacji. Zwłaszcza, że na lata pracy Vildy nakładały się okres, w którym męska kadra przechodziła powoli wymianę pokoleniową po wyraźnym spadku jakości na tle reszty topowych drużyn. I nadszedł rok 2019 i Mistrzostwa Świata we Francji.

Team z Półwyspu Iberyjskiego losowano z drugiego koszyka. Ponownie, awans był w zasięgu podopiecznych wówczas niespełna 38 – letniego szkoleniowca. Rywalkami zostały Niemki, Chinki oraz zawodniczki z Republiki Południowej Afryki. Choć zmuszone były odrabiać straty z outsiderkami z Czarnego Lądu, ostatecznie na otwarcie zwyciężyły 3:1. Lecz później przyszły porażka 0:1 z Niemkami oraz bezbramkowy remis z Azjatkami. Cztery punkty oraz korzystniejszy bilans bramkowy dały pewny awans z drugiej lokaty. Niestety, wyzwanie w 1/8 finału było niezwykle cięższe, najprawdopodobniej najbardziej wymagające – USA, późniejsze triumfatorki. Jak oczekiwano, mimo wyrównanego przebiegu wydarzeń, dwa błędy, skutkujące rzutami karnymi dla rywalek, przyniosły przegraną 1:2 i odpadnięcie z turnieju. To nadal nie okazało się wystarczającym argumentem, by rozważyć choćby zmianę szkoleniowca. Argumenty przeciw Vildzie zaczęły się pojawiać, lecz nietrudno mógł się on bronić. W końcu Stany Zjednoczone nie miały sobie równych, więc klęska niejako była wkalkulowana. Aczkolwiek same zawodniczki także zaczęły powątpiewać w kompetencje trenera. Minęły w końcu cztery lata, przez które liga hiszpańska stała się absolutnie topowa na świecie, FC Barcelona wkroczyła do światowej czołówki. A kadra pod względem osiągnięć wciąż stała w miejscu. Zaś najgorsze miało dopiero nadejść. I parafraza słów Asterixa, będąca tytułem tego rozdziału, już znalazło potwierdzenie w rzeczywistości. A przed nami jeszcze trzy lata afer i kontrowersji wokół samego Jorge Vildy, piłkarek oraz hiszpańskiej federacji.

 

Michał Nadrowski

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!