[LIGA F] : Balcerzak strzela na wagę wygranej, derby Madrytu dla Realu, mecz kompletny w San Sebastian. [WIDEO]
Liga F Ligi Polki na Świecie Publicystyka Świat

[LIGA F] : Balcerzak strzela na wagę wygranej, derby Madrytu dla Realu, mecz kompletny w San Sebastian. [WIDEO]

 Wiele emocji czekało nas w ramach 12. kolejki hiszpańskiej ekstraklasy. Real Sociedad podejmował Levante, które bije się wciąż o ligowe podium i miejsce w eliminacjach Ligi Mistrzyń. Lecz na zamknięcie serii gier zaplanowano derby Madrytu pomiędzy Realem a Atletico. Liczyliśmy także na udany występ Patrycji Balcerzak.

Madrid CFF – Valencia: Notowanym wyżej w tabeli piłkarkom ze stolicy nikt nie wróżył łatwej przeprawy, w końcu a ich drodze stawały solidne zawodniczki z Walencji. Rzeczywiście, mimo licznych prób i cierpliwego konstruowania akcji nie było łatwo przebić muru, który postawiły gościnie. One także próbowały przejąć inicjatywę, niestety bezskutecznie. Do przerwy zatem nie oglądaliśmy żadnych bramek. Na szczęście dla widowiska, stan ten zmienił się stosunkowo szybko po wznowieniu gry. Pechowa interwencja Marii Moliny sprawiła, że gospodynie wyszły na prowadzenia. Upór przyjezdnych szybko przyniósł wyrównanie za sprawą Anity. Ta bramka to wszystko, co były w stanie wskórać piłkarki Valencii, podczas, gdy ich oponentki nie powiedziały ostatniego słowa. Remis na tablicy wyników widniał ledwie trzy minuty, gdyż na 2:1 trafiła Gabi Nunes. W doliczonym czasie gwóźdź do trumny gościń wbiła Lucia Pardo.

FC Barcelona – Alhama: Wedle założeń, strzelanie rozpoczęło się bardzo szybko. Już w 4. minucie gola strzeliła Claudia Pina po asyście Lucii Bronze. Widać było po nastawieniu gospodyń, że chcą zwyciężyć możliwie najniższym nakładem sił, by w pełni przygotować się do kolejnej kolejki Ligi Mistrzyń, gdzie mogą sobie zapewnić awans. W pierwszej połowie oglądaliśmy jeszcze jedno trafienie, autorstwa Salmy Paraluello. Po wznowieniu wciąż gospodynie dominowały na każdej płaszczyźnie i skrupulatnie próbowały podwyższyć prowadzenie. Po bramce Bruny Vilamali mieliśmy już 3:0, a zawodniczki Alhamy nie utrudniały zbytnio zadania oponentkom, bowiem od 67. minuty grały w osłabieniu po czerwonej kartce Flores. „Kropkę nad i” postawiła Oshoala, zapewniając pewne trzy punkty FC Barcelonie.

Villarreal – Huelva: Dziwny przebieg miało to spotkanie. Pierwsza połowa jest absolutnie do zapomnienia, gdyż żadna ze stron nie potrafiła narzucić swoich warunków, a momentami wydawało się nawet, że nikt nie zamierza tego robić. Nie dziwi więc brak dogodnych okazji, co przełożyło się na bezbramkowy remis do przerwy. Jednak po niej oblicze pojedynku zmieniło się o 180 stopni. W 59. minucie gospodynie na prowadzenie wyprowadziła Bicho. Sztab trenerski Huelvy zareagował zmianami, w tym wprowadzeniem Patrycji Balcerzak. Ożywiło to grę gościń, które po golu de Teresy wyrównały. W 80. minucie poszły za ciosem i dzięki bramce Ruiz Gamez teraz one musiały bronić przewagi. Aczkolwiek następne chwile w ich wykonaniu to raczej genialny poradnik, jak tego nie robić. Najpierw z murawy po otrzymaniu czerwonej kartki zejść musiała Sandra Castello. Jej faul zaowocował karnym, który wykorzystała Llompart Pons. Ostatnie słowo należało jednak do osłabionych przyjezdnych., a dokładniej do Polki, która w doliczonym czasie pokonała Carmen Carbonell Gil i dała Huelvie trzy punkty. Powtórzyła ona zatem wyczyn ze starcia z Madrid CFF, kiedy w podobnych okolicznościach dała wygraną i to także 3:2.

Alaves – Sevilla: Mało kto zapewne przewidywał, że któraś ze stron przychyli szalę zwycięstwa na swoją korzyść już na początku meczu. Co więcej, zapewne jeszcze mniej liczna grupa pomyślała, że uczynią to gospodynie. Piłka nożna jest jednak nieprzewidywalna. Pressing od pierwszego gwizdka poskutkował dwoma bramkami w raptem dziesięć minut. W 3. minucie prowadzenie gospodyniom dała Ane Martinez. Kilka minut później po zagraniu ręką Alaves otrzymało rzut karny, który na gola zamieniła Miriam Dieguez. Od tamtego momentu przyjezdne, wyraźnie podłamane, próbowały jakkolwiek zagrozić rywalkom, lecz na samych chęciach się zazwyczaj kończyło. O wiele bliżej kolejnych bramek była natomiast drużyna ze strefy spadkowej. Gdyby nie solidny występ Esther Sullastres porażka Sevilli mogła mieć o wiele większe rozmiary. Skończyło się na tym wywalczonym ekspresowo 0:2.

Tenerife – Las Planas: Pojedynek, wobec którego osobiście nie miałem zbyt wygórowanych oczekiwań, jeśli chodzi o poziom widowiska. Niestety, moje przewidywania się sprawdziły. Żadna z drużyn nie potrafiła stworzyć sobie dogodnych sytuacji przez większość czasu. Zadecydowały indywidualne umiejętności. W 31. minucie Irina Uribe oddała perfekcyjny strzał na długi słupek, który pozwolił gościoniom objąć prowadzenie, którego już nie oddały. Tenerife absolutnie w tym meczu nie istniało. Najlepiej niech o tym świadczy fakt, że najbliżej pokonania Dorisi Bacic była… jej koleżanka, Cecilie Struck.

Real Betis – Athletic Bilbao: Gospodynie o wiele lepiej weszły w mecz, co skutkowało wieloma atakami z ich strony. Najjaśniej na boisku wyglądała Rinsola Babajide, która w pierwszych minutach stanowiła o sile ofensywy Betisu w tym spotkaniu. Jednak także jej nie udało się strzelić gola i wyprowadzić swej drużyny na prowadzenie. I choć końcówka pierwszej połowy, jak i początek drugiej części przebiegały bardziej pod dyktando Athleticu, do głosu doszły tylko zawodniczki z miasta Sevilla. W 60. minucie uderzenie wolejem oddała Laura Moreno i wydawało się, że nie jest ono stosunkowo groźne. Lecz w tej sytuacji fatalnie interweniowała Quinones Goikoetxea i jej złe zachowanie przyczyniło się do porażki gościń.

Real Sociedad – Levante: Co tu dużo gadać, batalia kompletna. W tym meczu było absolutnie wszystko, lecz po kolei. Już od początku mieliśmy prawdziwą wymianę ciosów. Gospodynie pierwsze zdobyły bramkę za sprawą Synne Jensen, lecz radość trwała raptem pięć minut. Stan meczu wyrównała niezawodna Redondo Ferrer. Kolejny cios także został wyprowadzony przez przyjezdne. Defensywę drużyny z San Sebastian w pojedynkę ośmieszyła Mayra Ramirez. Druga część meczu zapowiadała się niezwykle interesująco. Długo jednak nie oglądaliśmy żadnych goli, gdyż defensywa Levante świetnie odpierała ataki zdesperowanych piłkarek Realu. Mur jednak pękł w 77. minucie, kiedy to silnym strzałem bezradną Tarazonę pokonała Garcia. Gościniom zajęło tylko trzy minuty, by umieścić piłkę w bramce przeciwniczek. Uczyniła to Tatiana Pinto. W 89. minucie lewym skrzydłem ruszyła „10” zespołu z Walencji i swym dośrodkowaniem nabiła defensorkę Sociedad, Etxezarettę. Szósty w tabeli zespół zdołał odpowiedzieć jedynie trafieniem kontaktowym Urii Gabilondo. Prawdziwa piłkarska strzelanina zakończyła się wynikiem 4:3 dla przyjezdnych, dzięki czemu pozostały na trzeciej lokacie Ligi F.

Real Madryt – Atletico Madryt: Można było się spodziewać, że obie drużyny odpowiednio nastawią się na ciężki gatunkowo mecz, bowiem nawet zważywszy na przewagę w tabeli Realu, Atletico w przypadku wygranej mogło przeskoczyć derbowe rywalki. Na murawie, choć różnica w reprezentowanym poziomie nie rzucała się aż tak w oczy, gospodynie grały lepiej i ich szanse okazywały się realniejszym zagrożeniem. Wciąż jednak Królewskie musiały uważać na zrywy Rojiblancas. Na szczęście dla gospodyń na posterunku stała Misa. Wydawało się nawet, że choć zwycięstwo gościń nie wyglądało na realne, zdołają utrzymać remis. Wtem przyszła 83. minuta, kiedy to po rzucie rożnym potężne uderzenie głową oddała Brazylijka, Kathellen. Bramkarka Gallardo Nunez nie miała szans przy takim strzale i ten jeden gol zadecydował o wygranej w derbach stolicy.

Tabela po 12. kolejce prezentuje się następująco:

Michał Nadrowski

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!