Warto zaznaczyć, że z obecnie grającego, typowego TOP 5, tylko w Hiszpanii najbliższa kolejka nie będzie ostatnią przed przerwą zimową – Liga F będzie grała jeszcze za tydzień. Wracając, w nawiązaniu do pytania z tytułu, wygrana liderek będzie rzecz jasna formalnością, kwestią niewiadomą jedynie są rozmiary tego zwycięstwa. Sprawa tytułu już teraz wydaje się niezwykle klarowna. Przewaga nad resztą stawki zwyczajnie jest zbyt duża. Za plecami Barcelony jednak dzieje się o wiele ciekawiej, bowiem wciąż kilka zespołów liczy się w batalii o TOP 3.
Madrid CFF – Valencia: Chociaż niedawno piłkarki ze stolicy miały mały dołek, czego efektem były dwie z rzędu porażki ze znacznie niżej notowanymi rywalkami (1:2 z Villarreal oraz 2:3 z Huelvą; bramkę na wagę wygranej gościń zdobyła Patrycja Balcerzak) . Wydaje się jednak, że zeszłotygodniowa wygrana z Athleticiem Bilbao oznacza, że ekipa ta wraca na dobre tory. Lecz najlepiej zweryfikują to przeciwniczki z Valencii, które są zespołem wyraźnie lepszym od wcześniej wymienionych. Potrafią one zaskoczyć i postawić się silniejszym na papierze, więc mamy potencjał na niespodziankę. Aczkolwiek jeśli gospodynie zagrają na miarę swych możliwości, kwestia wyniku raczej jest przesądzona.
FC Barcelona – Alhama: Jeśli kiedyś ma paść w Lidze F wynik dwucyfrowy, w teorii nie ma ku temu bardziej sprzyjających okoliczności. Liderki dominują absolutnie w krajowych rozgrywkach, chcą wydłużyć serię wygranych. Dodatkowo podrażnione są one pierwszą porażką w tym sezonie, która przyszła w ramach Ligi Mistrzyń. Uległy one na wyjeździe Bayernowi Monachium 1:3. Naprzeciwko Barcelony stanie Alhama, zamykająca tabelę z raptem trzema punktami na koncie. Szans gościnie nie mają, lecz spotkanie to może być przełomowe pod względem ewentualnej liczby bramek. Dziesięć jest w zasięgu i jeśli tylko będą chęci i determinacja ze strony gospodyń, oczami wyobraźni widzę ten wynik.
Alaves – Sevilla: Przyjezdne to pod każdym względem zespół o klasę lepszy od zespołu, który obecnie znajduje się w strefie spadkowej. Choć w ostatnich pięciu spotkaniach forma obu drużyn jest taka sama (zdobyły po pięć punktów) , to trzeba jasno zaznaczyć, że gospodynie zaczęły punktować dopiero właśnie w kolejkach, które odbyły się stosunkowo niedawno. To może być jednocześnie aspekt przemawiający za tym, że mogą one zaskoczyć Sevillę, lecz solidniej prezentujące się gościnie mogą także szybko stłamsić ich ofensywne zapędy i zredukować ryzyko niespodzianki.
Villarreal – Huelva: Ostatnia skromna wygrana z Alhamą pozwoliła gospodyniom odskoczyć na cztery punkty od strefy spadkowej i wskoczyć przed Las Planas na trzynastą lokatę w tabeli. Teraz jednak przeciwnik jest z wyższej półki, lecz sprawa ostatecznego rezultatu nie jest wcale przesądzona. Huelva, w której dosyć solidne występy zalicza Patrycja Balcerzak, ma skłonności do potknięć, do których można zaliczyć choćby ostatni remis z Alaves. To stawia je w niewiele korzystniejszym położeniu od rywalek, bowiem w ligowym zestawieniu obie ekipy dzielą raptem dwa punkty, także Żółta Łódź Podwodna ma okazję przeskoczyć niedzielne oponentki. Zadecydują detale. Oby po raz kolejny Polka zaprezentowała się indywidualnie z dobrej strony.
Tenerife – Las Planas: Choć wyniki zespołu z Teneryfy nie są szczególnie imponujące, co zatem mamy powiedzieć o dyspozycji Las Planas? Od sześciu spotkań przyjezdne nie są w stanie choćby zremisować, co wygląda naprawdę fatalnie. To najgorsza forma pośród całego ligowego grona. Może mecz z kimś takim, jak niedzielne gospodynie, jest szansą na minimalne odkucie. Po statystykach widać, że choć defensywa Tenerife to jedna z solidniejszych marek formacji (12 straconych bramek, czwarty wynik ex aequo z Realem Sociedad) , to ofensywa nie ma prawa zachwycać (9 goli, drugi najgorszy wynik na równi z Huelvą) . Może brak skuteczności okaże się dla przyjezdnych zbawienny. Biorąc pod uwagę ogólny poziom w tym pojedynku, wciąż gościnie są na straconej pozycji.
Real Betis – Athletic Bilbao: Ostatnia lepsza dyspozycja przyjezdnych pozwoliła im wskoczyć na ósme miejsce w tabeli. Wydaje się, że odnalazły one w końcu swój rytm i widmo walki o utrzymanie oddaliło się na dobre. Ciężko je rozliczać za porażki z wyżej notowanymi Madrid CFF oraz Realem Sociedad. Jednocześnie, w ostatnim czasie udało im się zaskoczyć Valencię, pokonać podobnie grające Tenerife czy też rozgromić 6:1 Villarreal. Skłonności do takich drobnych zaskoczeń nie mają gospodynie, które jedyną sensację, jaką sprawiły w ostatnim czasie, to taka in minus, gdyż uległy 1:3 Alaves. To tylko może umacniać w przekonaniu, że zespół z Kraju Basków stanie przed relatywnie łatwym zadaniem zdobycia kompletu punktów.
Real Sociedad – Levante: Przedsmak tego, co czeka nas w najbardziej prestiżowym starciu tego weekendu. Gościnie zajmują aktualnie trzecie miejsce w lidze i są w naprawdę wysokiej formie. Gdyby nie zaskakująca porażka w derbach z Valencią (2:4) , mogły nawet zostać wiceliderkami Ligi F. Jednak ich rezultaty na tle cięższego terminarza zespołu z San Sebastian nie wyglądają wcale tak zachęcająco. Gospodynie były w zeszłym tygodniu o krok od sprawienia nie lada niespodzianki i urwania punktów FC Barcelonie. Na ich niekorzyść wpływa jednak fakt, iż właśnie z drużynami z ligowego topu zazwyczaj notują niekorzystne rezultaty. Zatem na pewno mecz z Levante będzie interesujący, aczkolwiek większość suchych faktów przemawia za przyjezdnymi.
Real Madryt – Atletico Madryt: Derby stolicy zawsze elektryzują. Nie inaczej będzie i tym razem, gdyż wynik może zmienić układ tabeli i jeszcze bardziej wyrównać walkę za plecami Barcelony. W przypadku wygranej przyjezdnych na Alfredo di Stefano Stadium da im możliwość przeskoczenia rywalek, które nadal w pamięci muszą mieć zaległe spotkanie. Należy także wspomnieć, że ciągle do kadry nie wróciła gwiazda, Ludmila. To ogromny cios dla Rojiblancas , który może istotnie wpłynąć na potencjał strzelecki, zwłaszcza, gdy oponentki są z najwyższej półki. W minionej kampanii obie drużyny w bezpośrednim pojedynku zaskoczyły gospodynie i dwukrotnie padł wynik 2:0 na korzyść gościń. Możemy się spodziewać jednego – niezwykłej walki i świetnego poziomu rywalizacji. Ciężko typować faworytki. Chyba najbardziej realny scenariusz to typowy dla środowiska bukmacherskiego „1X”, czyli „gospodynie z podpórką”.
Tabela przed 12. kolejką prezentuje się następująco: