Często, śledząc najbardziej powszechne sekcje męskie, czy nawet te mniej popularne kobiece, często zapominamy, że osób, które w różnych formach uprawiają kochany przez nas wszystkich sport są setki milionów. Dla wielu często przeciwnością losu nie jest zwyczajny brak czasu czy aspekty czysto biologiczne, jak wiek, wzrost czy waga. Często jednak bywa tak, że choroba czy innego rodzaju dysfunkcja naszego ciała w teorii pozbawia nas szans na kontynuowanie pasji. Dobrze, że teoria często rozmija się z praktyką jak Vin Diesel i Paul Walker w słynnej scenie w „Fast and Furious” . Tym razem miałem niebywały zaszczyt porozmawiać z osobą, która wciąż uprawia piłkę nożną i to na szczeblu reprezentacyjnym. Robi to, choć wielu by mogło rzec, że nie ma szans, a może i nawet prawa tego robić.
Michał Nadrowski: Może nie będzie to najprzyjemniejszy początek, ale wiadomo, w jaki sposób nabywa się “predyspozycję” do uprawiania AMP Futbolu? Zatem co sprawiło, że wystąpiła konieczność amputowania kończyny?
Justyna Bzdela: W AMP Futbol może grać każdy po jednostronnej amputacji, lub mający inną wadę jednej kończyny. Dotyczy to kończyn dolnych jeśli chodzi o zawodniczki w polu, a kończyn górnych, jeśli mowa o bramkarkach. Ja jestem po amputacji pourazowej (powypadkowej), podudzia prawego. Miałam wypadek samochodowy w wieku 8 lat, przechodząc przez jezdnie wpadłam pod samochód ciężarowy, niestety doszło do zmiażdżenia kończyny dolnej i konieczna była amputacja.
MN: Jak reagowało wtedy Twoje otoczenie? Zdarzały się jakieś kąśliwe, wręcz chamskie uwagi z powodu Twojej niepełnosprawności?
JB: Bezpośrednio po wypadku był to dla wszystkich oczywiście szok i zdaje sobie sprawę , że ciężko im było odnaleźć się w nowej sytuacji, ale podołali. Po hospitalizacji powypadkowej, gdy wróciłam do szkoły wszyscy zachowywali się normalnie i szybko odnowiłam przyjaźnie. Nikt jakoś szczególnie mi nie pomagał. W szkole byłam dość lubiana i nikt nigdy mi nie dokuczał, nie przezywał, nie śmiał się ze mnie. Czasy szkolne wspominam bardzo miło.
MN: Czy otoczenie, nawet najbliższe, mając świadomość, że stracisz kończynę, próbowało w jakikolwiek sposób ograniczać Ci jakieś furtki? Mam tu na myśli takie teksty z gatunku “Ale patrz, możesz być księgową/nauczycielką itp. ” To dosyć częste założenia i przekreślanie niektórych opcji.
JB: Tak, bardzo często słyszy się takie stwierdzenia/opinie na komisjach do spraw stwierdzenia niepełnosprawności, iż przy wyborze studiów należy brać pod uwagę swoją niepełnosprawność. Ja maturę zdawałam bardzo dawno, gdyż było to 14 lat temu i wtedy taka narracja była nasilona. Dlatego też szczerze trochę uległam tym naciskom i udałam się na studia ekonomiczne i tym samym równolegle zaczęłam pracować, aby móc za nie zapłacić (były to studia niestacjonarne), ale szczerze nie żałuję. Pracuje teraz w bardzo fajnym miejscu, z bardzo miłymi ludźmi. Pracuje w zespole księgowym z mądrymi i doświadczonymi osobami, wiele się od nich uczę. Uczę się również pokory, samorozwoju i pracy nad sobą.
MN: Dla wielu osób strata kończyny jest czymś w rodzaju końca świata. Wielu nie wyobraża sobie perspektywy dalszego życia. Ty jednak już zapewne oswoiłaś się z tym brakiem. Skoro to Cię nie złamało, czy jest w ogóle coś, co Cię przeraża? Jakaś rzecz, po której czujesz, że ciężko byłoby się pozbierać?
JB: Z perspektywy czasu myślę, że niewiele jest rzeczy, które mnie przerażają. Jednak jest jedna rzecz, która budzi mój niepokój. Jest to strach przed ciężką i przewlekłą chorobą, gdyż tracąc kończynę jednak dużo zależy od nas samych, jak pokierujemy swoim życiem. A kiedy stajemy w obliczu ciężkiej choroby, wtedy musimy jednak brać pod uwagę nasz stan zdrowia i nie do końca wszystko zależy od nas samych.
MN: Teraz przejdźmy może do sfery czysto sportowej. Skąd w ogóle pomysł, żeby pójść w kierunku piłki nożnej? Trenowałaś ją wcześniej?
JB: Nigdy nie trenowałam piłki nożnej, ewentualnie były to marne dziecięce próby gry wraz z bratem, na podwórku przy domu moich rodziców, albo „bezmózgie” odbijanie piłki o murek. Pomysł, pojawił się w momencie, zobaczenia na jakiejś stronie internetowej informacji o naborze do AMP Futbolowej Reprezentacji Polski kobiet. Pomyślałam, że mogłabym popracować nad sobą i zwiększyć swoją aktywność fizyczną, oraz poznać dziewczyny w podobnej sytuacji.
MN: Wcześniej jakkolwiek śledziłaś poczynania mężczyzn z AMP Futbolu?
JB: Tak, wcześniej śledziłam ich dokonania na Mistrzostwach Świata już od 2012 roku oraz obserwuje jak aktualnie rozwijają się poszczególne drużyny w danych miastach, co ma przełożenie na AMP Futbol Ekstraklasa.
MN: Jak wyglądało pierwsze zgrupowanie reprezentacji? Jakie były Twoje wyobrażenia z nim związane?
JB: Byłam dość zdenerwowana , gdyż nie wiedziałam nic o dziewczynach, które również się zgłosiły do drużyny. Zgrupowanie odbyło się w Warszawie, ja mieszkam aktualnie w Krakowie, także musiałam logistycznie ogarnąć wszystko, a ja nie jestem osobą specjalnie w tym temacie lotną. Obawiałam się również o moją kondycję fizyczną, że nie dotrwam do końca treningu (trwa on 1,5 godziny), a nie mówiąc o całym weekendzie i już ze dwa miesiące wcześniej zaczęłam chodzić na siłownie, żeby się choć trochę przygotować i nie skompromitować. Obawiałam się również sytuacji, że muszę zdjąć protezę i na środku boiska pokazać się w stroju piłkarskim bez niej. Także więcej lęków, niż wyobrażeń, bo zupełnie nie widziałam czego mogę się spodziewać. Ale kiedy już byłam w tej sytuacji to myślę, że poradziłam sobie bardzo dobrze. Poznałam wiele wspaniałych osób i rozwijam się sportowo (oraz logistycznie :-D)
MN: Zapewne na ćwiczeniach i sparingach nie ma żadnej taryfy ulgowej? Wiem, że zazwyczaj osoby niepełnosprawne często irytuje okazywana im litość. To jednak, mimo, że intencje są dobre, tworzy iluzję braku normalności.
JB: Tak to prawda, nie ma żadnej taryfy ulgowej w sporcie, jak i w życiu. Ja sama nie myślę o sobie pod kątem bycia osobą niepełnosprawną i myślę, że zarażam tym innych, do tego stopnia, że czasem zapominają, że nie mam tej nogi. Żyje normalnie, pracuje zawodowo, do niedawna studiowałam, uczę się języka, na co dzień sprzątam, prasuje, gotuje… Mam problemy, jak każda normalna kobieta w moim wieku.
MN: Na co dzień skłaniasz się bardziej ku śledzeniu piłki męskiej czy kobiecej?
JB: Na co dzień śledzę piłkę nożną męską, z czysto praktycznego powodu, gdyż dostęp do tych informacji jest łatwiejszy, ale zdarza mi się obejrzeć mecz damskich drużyn w piłce nożnej.
MN: Kto jest Twoim sportowym idolem? Nie musi rzecz jasna to być piłkarz.
JB: Szczerze, ciężko powiedzieć czy mam jedną osobę, która jest moim idolem. Inspirują mnie ludzie wokół mnie, niby zwyczajni, ale nie do końca, jeśli popatrzymy głębiej, są wspaniali i niezwykli. Uwielbiam ich obserwować, rozmawiać z nimi. Dostrzegam w nich najlepsze cechy i staram się czerpać z nich jak najwięcej: pracowitość, wytrwałość, pozytywna energia, radość życia, dystans do siebie i uśmiech.
MN: Jakie jest Twoje największe, sportowe marzenie?
JB: Chciałabym kiedyś pojechać na Mistrzostwa Świata i usłyszeć na boisku Mazurka Dąbrowskiego. Byłoby to wspaniałe.
MN: Wierzysz, że w przyszłości żeńska sekcja rozwinie się na tyle, że zdołasz pojechać na wielki, międzynarodowy turniej?
JB: Aktualnie cały czas zgłaszają się do nas nowe dziewczyny, które pragną grać w AMP Futbol i tym samym jest o nas coraz głośniej. Myślę, że żeńska kadra AMP Futbolu ma ogromne szanse na rozwój, ze względu na bezcenny kapitał ludzki jaki posiada. Wszystkie dziewczyny są bardzo pozytywnymi osobami, ogromnymi indywidualistkami z wielkim potencjałem intelektualnym, oraz fizycznym. Są bardzo pracowite, konsekwentne w działaniu, wiedzą czego chcą i dążą do tego. Posiadamy, też świetny sztab szkoleniowy, który wspiera nas i pomaga w dążeniu do osiągnięcia sukcesu. Także myślę, że mamy wszystko to co potrzeba, wystarczy tylko ciężko pracować i wspierać się wzajemnie.
MN: Ostatnie pytanie, także o inspirację, ale niekoniecznie sportową. Kto jest dla Ciebie największym wzorem w prywatnym życiu? Za czyimi słowami i radami podążasz?
JB: Bardzo ciężkie pytanie. Gdyż w ważnych życiowych decyzjach o rade pytam parę zaufanych osób w tym moją mamę. W sumie jest ona dla mnie największym wzorem. Całe życie ciężko pracowała. Wychowała trójkę dzieci, mimo wielu trudności, myślę, że na dobrych, wartościowych ludzi. W życiu przekazała mi wiele miłości, ciepła i cennych życiowych rad, na których bazuje do dziś. Przekazała mi również zasadę, że ciężka praca, konsekwencja w działaniu zawsze popłaca i w dłuższym okresie owocuje i zwraca się wielokrotnie. Istotny jest, również szacunek dla ludzi otaczających nas. Aby nie skupiać swojej energii na ograniczeniach i problemach, ale szukać ich rozwiązania. Żeby wymagać od innych, należy zacząć wymagać od siebie samej. Jestem jej bardzo wdzięczna, że wychowała mnie wraz z ojcem na taką osobę jaką jestem.
1 Comment