LIGA F: Stosunkowo łatwe zadania przed faworytkami, derby Walencji i Sevilli.
Liga F Ligi Publicystyka Świat

LIGA F: Stosunkowo łatwe zadania przed faworytkami, derby Walencji i Sevilli.

 Chyba najmniej na ten moment emocji w kontekście realnej rywalizacji o mistrzostwo czuć właśnie w Hiszpanii. FC Barcelona już za sprawą pogromu w El Clasico dała reszcie stawki do zrozumienia, że szansa na powtórzenie wyczynu z zeszłego sezonu, kiedy to ekipa z Katalonii zwyciężyła w każdym meczu jest nie tyle realny, co jest celem mistrzyń kraju. Także ciekawiej zapowiada się walka o pozycje za plecami hegemonek.

Alhama – Tenerife: Może z wyłączeniem Alaves, każdy w zestawieniu z naprawdę beznadziejnym beniaminkiem. I tym razem sytuacja nie będzie inna, bowiem Tenerife mimo ogólnie średniej postawy w lidze hiszpańskiej trzyma się środka tabeli i nie jest ta sama klasa, co zespołu, który jako jedyny ma zerowy dorobek punktowy i nie zanosi się, by ten stan rzeczy się zmienił w najbliższej przyszłości. Z tego też względu komplet punktów pojedzie na Teneryfę, umacniając bezpieczną pozycję przyjezdnych.

Huelva – Real Madryt: Na niespodziankę nie zanosi się także w Huelvie. Obok wyżej wymienionej „czerwonej latarni” Ligi F, gospodynie mają najgorszy dorobek strzelecki, na który składają się zaledwie cztery bramki zdobyte w ośmiu spotkaniach. To na pewno już w samej teorii skreśla tę ekipę w pojedynku z kimś pokroju Realu Madryt. Drużyna ze stolicy dopiero w poprzedniej kolejce zakończyły serię bez porażki, jednak mało kto się spodziewał innego scenariusza w potyczce z Barceloną. Na ten moment to jedyny rywal poza zasięgiem Królewskich, a z pewnością w lepszym położeniu znajdują się one w porównaniu z obecnie dwunastym zespołem rozgrywek.

Valencia – Levante: Choć ciężko tutaj jednoznacznie wskazać potencjalne zwyciężczynie, najprawdopodobniej zadecyduje dyspozycja chwili, która w tym momencie jest atutem po stronie gościń. Jeszcze kilka lat temu kwestia wygranej byłaby jeszcze mniej oczywista, jednak z biegiem czasu rywalki z miasta zaczęły sukcesywnie poprawiać swe lokaty z sezonu na sezon. Ich sobotnie rywalki popadły za to w przeciętność i od zazwyczaj kończą daną kampanię w środku tabeli, choć coraz bliżej jest do spadku. Remis nie powinien mimo to szczególnie zdziwić, aczkolwiek na ten moment zwyczajnie solidniej wyglądają przyszłe „przyjezdne”. Także nastroje po ostatnich kolejkach są z goła odmienne: Levante pewnie pokonało Huelvę 3:0, zaś komplet punktów z Walencji wywiózł Athletic Bilbao.

Athletic Bilbao – Real Sociedad: Ekipa z San Sebastian mimo dość sporego dystansu do czołówki już przed 8. kolejką, dopiero przed dwoma tygodniami zaznała pierwszy raz goryczy porażki, ulegając obecnym wiceliderkom, Madrid CFF 0:2. Teraz wyzwanie wydaje się o wiele łatwiejsze, gdyż drużyna z Kraju Basków od początku sezonu okupuje miejsce w okolicach strefy spadkowej, nadal jednak punktowo plasując się w stosunkowo bezpiecznej części tabeli. Obie ekipy dzielą raptem trzy „oczka”, a historia pojedynków tych zespołów wygląda naprawdę na wyrównaną, stąd też nie można z przekonaniem wytypować triumfatorek ostatniej z sobotnich gier. W teorii solidniejszą kandydaturę zgłaszają przyjezdne z Realu Sociedad.

Barcelona – Alaves: Zespoły z kompletnie dwóch różnych biegunów, stąd też nie można przewidywać innego wyniku, niż wysoka wygrana gospodyń. Alaves dotychczas jeszcze nie zwyciężyło w Lidze F i seria ta nie znajdzie końca w niedzielę. Choć takie zestawienie mogliśmy oglądać raptem dwukrotnie, obydwa razy w zeszłym sezonie, rezultaty mówią chyba same za siebie: 9:1 na Estadi Johan Cruyff oraz 6:0 na Estadio Mendizorrotza. Chyba nie muszę mówić, kto łącznie w tych potyczkach aż 15- krotnie pokonał bramkarkę drużyny przeciwnej? Zatem wnioski nasuwają się same.

Las Planas – Atletico Madryt: Choć różnica pomiędzy oboma stronami nie rzuca się aż tak w oczy, jak w poprzednim zestawieniu, tutaj także nie ulega wątpliwości, kto wyjdzie z tego starcia z tarczą, a kto na tarczy. Gospodynie utknęły w środku tabeli i wydaje się, że jeżeli ich jedenasta pozycja ma się zmienić, to tylko in minus. Notuję one aktualnie niechlubną serię trzech porażek z rzędu, a zwłaszcza ta z ostatniej tury zmagań, 0:5 z Sevillą, jest wyjątkowo upokarzająca, gdyż poza rozmiarami przegranej w oczy rzucały się wszystkie mankamenty podopiecznych Ferrana Cabello Belleta. Za to ich niedzielne przeciwniczki walczą o TOP 3 i na razie zamykają ligowe podium , czym udowadniają swoją dobrą dyspozycję. Wyjątkowo wyróżnia się Ludmila, która przewodzi klasyfikacji strzelczyń i z dużym prawdopodobieństwem poprawi swój dorobek.

Real Betis – Sevilla: Dopiero w ciągu ostatnich trzech kolejek gospodyniom udało się złapać 6 z 7 posiadanych na ten moment punktów, jednak rywalki, umówmy się, nie były nadzwyczaj wymagające, bowiem były to ekipy odpowiednie Alhamy oraz Villarreal. Teraz naprzeciwko nich staną rywalki z miasta, które mimo niezbyt imponującego stylu oraz poziomu, w finalnym rozrachunku prezentują się w rozgrywkach ligowych lepiej i to w nich trzeba upatrywać minimalnych faworytek. Na pewno nie oczekiwałbym nie wiadomo jakich wrażeń i jak wielu goli, gdyż w zeszłym sezonie oba starcia w derbach Sevilla padał bezbramkowy remis.

Madrid CFF – Villarreal: Zupełnie jak oponentki ze stolicy, obecne wiceliderki nie powinny mieć większych kłopotów z zainkasowaniem trzech punktów. Żółta Łódź Podwodna naprawdę cienko przędzie i zajmuje miejsce bezpośrednio nad strefą spadkową, mając po ośmiu kolejkach raptem cztery punkty na koncie. Nie należy więc doszukiwać się szansy na sensację w starciu zamykającym weekend w Lidze F. Trzy punkty zostaną w Madrycie i sprawią, że przynajmniej teoretycznie pozostaną w grze w walce o tytuł, choć jak wiadomo w Hiszpanii to raczej „Mission Impossible”.

Tabela przed rozpoczęciem 9. kolejki prezentuje się następująco:

Michał Nadrowski

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!