[UWCL] : Bayern lepszy od Mistrza Szwecji [WIDEO]
Świat UEFA Women's Champions League

[UWCL] : Bayern lepszy od Mistrza Szwecji [WIDEO]

fcrfcr
Powstrzymać wahadła Bayernu nie jest łatwo nawet w liczebnej przewadze (Fot. Getty Images)

 O sytuacjach, w których jeden z rywali zdecydowanie przewyższa drugiego piłkarską jakością, zwykliśmy w Szwecji mówić, że przeciwnik ten był po prostu o kilka rozmiarów za duży. I przed inauguracją drugiej edycji nowej Ligi Mistrzyń trudno było uciec od takich sformułowań, choć z drugiej strony mieliśmy nadzieję, że dwunastokrotnie mistrzynie Damallsvenskan sprawią nam w chłodne, październikowe popołudnie miłą niespodziankę. Bo choć ekipa z Monachium jest klasą samą w sobie, to przecież w kadrze zespołu z Malmö również bez większego wysiłku znajdziemy medalistki mistrzyń świata, Igrzysk Olimpijskich, czy wreszcie zawodniczki jak najbardziej decydujące o obliczu swoich reprezentacji narodowych. O jakimkolwiek stawianiu Rosengård w roli faworytek nie mogło być oczywiście mowy, ale podopieczne trenerki Slegers miały jednak wystarczająco argumentów, aby na stadion w stolicy Bawarii wyjść nie tylko w celu poproszenia o najniższy wymiar kary. Aby właśnie tak się stało, trzeba było ten mecz rozegrać dobrze taktycznie, a sposobem na zaskoczenie Bayernu miał okazać się między innymi powrót do ustawienia przećwiczonego ostatnio w dwumeczu z norweskim Brann.
  

 Czy cały ten misterny plan zdał egzamin? Niekoniecznie, gdyż akurat wahadła w zespole wicemistrzyń Niemiec funkcjonowały bez zarzutu w zasadzie przez cały mecz i gdyby tylko gospodyniom dopisało nieco więcej szczęścia, to same Rall i Simon mogły we dwójkę jeszcze w pierwszej połowie zamknąć nam jakiekolwiek emocje. Nie udało się także powstrzymać dynamicznych pomocniczek z Monachium, a rajdy Liny Magull oraz prostopadłe podania Georgii Stanway bez większego trudu znajdowały sporo luk w szwedzkiej defensywie. Tę ostatnią w ryzach starała się trzymać ustawiona dziś na pozycji numer sześć Rebecka Knaak, ale była piłkarka Freiburga w pojedynkę nie była w stanie przeciwstawić się coraz bardziej napierającym siłom wroga. I o ile w początkowych dwudziestu minutach obraz gry pozwalał nam mieć jakiekolwiek nadzieje na sukces, o tyle później dominacja Bayernu zaczęła uwidaczniać się w niemal każdym elemencie futbolowego rzemiosła. Co gorsza, po stronie Rosengård obejrzeliśmy standard doskonale znany z ligowych boisk, czyli beztroską defensywę, w której to świetne zagrania przeplatają się mniej więcej w identycznych proporcjach z kompletnie niewytłumaczalnymi błędami. I tak, gdy po drugiej stronie masz zawodniczki IFK Kalmar, to możesz pozwolić sobie nawet na stratę kilku niepotrzebnych goli, a mecz i tak się koniec końców wygra. Dziś jednak rywal reprezentował zdecydowanie inną ligę, a w niej puszczenie do siatki centrostrzału z trzydziestego metra, czy też brak umiejętności skutecznego wyczyszczenia pola bramkowego po interwencji własnej golkiperki równa się porażka. I w zasadzie tyle.

 Oczywiście, oddajmy piłkarkom ze Skanii, co im należne. Udało im się na przykład strzelić Bayernowi gola, a sztuka ta od początku tegorocznego sezonu Bundesligi pozostaje misją nie do wykonania dla wszystkich klubów niemieckiej ekstraklasy. Co więcej, trafienie Lorety Kullashi absolutnie nie było dziełem przypadku, a pochwały za tę akcję należą się w równym stopniu samej strzelczyni, co każdej z tercetu Bredgaard – Knaak – Schough. Wystarczyło jednak, aby podrażnione utratą gola gospodynie zdecydowanie mocniej nacisnęły i ogromna dysproporcja w kulturze gry ujawniła się nam błyskawicznie. Doprowadzenie do remisu zajęło podopiecznym trenera Strausa niespełna dziesięć minut, a konsekwentna gra od początku drugiej połowy pozwoliła im stosunkowo szybko odwrócić losy rywalizacji. Warto oczywiście pamiętać, że jeszcze przy stanie 1-2 defensywę z Monachium próbowała postraszyć swoimi firmowymi dośrodkowaniami Olivia Schough, a Athina Lundgren niespodziewanie pocelowała zza szesnastki w poprzeczkę niemieckiej bramki, ale gdybyśmy zaczęli wyliczać tu dla równowagi sytuacje niewykorzystane przez Bayern, to akapit rozrósłby się nam do rozmiarów cokolwiek monstrualnych. Żałując okazji Schough pamiętajmy więc, że gdyby dzisiejszego dnia wszystko wpadało do sieci, to końcowy wynik oscylowałby gdzieś w granicach 8-3.

 Europa Europą, ale oba kluby już w najbliższy weekend czekają niezwykle istotne, ligowe starcia. Bayern zmierzy się w meczu na szczycie Bundesligi z Wolfsburgiem i jest to wydarzenie, na które chyba nie trzeba wysyłać nikomu specjalnych zaproszeń. Nasza uwaga koncentrować będzie się jednak przede wszystkim na derbach Skanii, bo nawet jeśli porażka w Kristianstad najpewniej nie przeszkodzi piłkarkom z Malmö w skutecznej obronie tytułu, to w takich starciach na pierwszy plan zawsze wysuwa się ambicja, która zwyczajnie nie pozwala zagrać na mniej niż sto procent. A skoro tak, to pozostaje trzymać kciuki za to, żeby uraz Rebecki Knaak nie przeszkodził jej w niedzielnym występie, gdyż to właśnie niemiecka defensorka jest jedną z trzech (obok Sofie Bredgaard i Olivii Schough) liderek Rosengård w drugiej połowie sezonu i bez jej wsparcia powstrzymanie niezwykle bramkostrzelnego tercetu Pridham – Viens – Tindell może okazać się niezwykle problematycznym zadaniem.

 

Szwedzka Piłka

b

Jared Burzynski

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!