Szwedzkie rozliczenie z Mistrzostwami Europy
Euro Publicystyka Reprezentacje Świat

Szwedzkie rozliczenie z Mistrzostwami Europy

kosse
Kosovare Asllani była na EURO 2022 liderką szwedzkiej kadry (Fot. Getty Images)

 Podróżowanie tego lata bywa często wyzwaniem pełnym niespodzianek, ale trzymając się tej terminologii trzeba powiedzieć, że akurat nasza wyprawa na angielskie boiska skrajnych emocji zdecydowanie nam oszczędziła. I w przeciwieństwie do sytuacji na większości brytyjskich lotnisk, u nas wszystko od początku do końca przebiegało zgodnie z harmonogramem. Pokonaliśmy tych, których mieliśmy pokonać, przegraliśmy z tymi, z którymi mieliśmy przegrać i nawet zremisowaliśmy wtedy, gdy logika podpowiadała remis jako najbardziej logiczny scenariusz. Mało tego, strzelaliśmy mniej więcej tyle i dokładnie tak, jak strzelać mieliśmy i jedynie traciliśmy nieco więcej i inaczej niż było to oczekiwane. To wszystko złożyło się ostatecznie na awans do najlepszej czwórki, ale finał okazał się ostatecznie celem absolutnie nieosiągalnym. W ujęciu statystycznym zamykamy jednak EURO 2022 na trzecim miejscu i nie da się nie zauważyć, że za kadencji Petera Gerhardssona wciąż nie wypadamy na wielkich turniejach ze strefy medalowej. Choć rzecz jasna tym razem mówimy o medalach wyłącznie wirtualnych, ponieważ tradycję rozgrywania meczów o trzecie miejsce UEFA porzuciła już trzydzieści lat temu. A szkoda i naprawdę miło byłoby do niej wrócić.

Każdy wielki turniej w szwedzkim wydaniu podsumowujemy zawsze indywidualnymi ocenami dla naszych zawodniczek. A ponieważ tradycję trzeba szanować, nie inaczej będzie i dziś, choć recenzowanie występu reprezentantek Szwecji na EURO 2022 nie będzie zadaniem aż tak przyjemnym jak analiza francuskiego mundialu lub japońskich Igrzysk. Na angielskich boiskach nie brakowało jednak także miłych chwil, a jedna z naszych piłkarek jak najbardziej może pretendować do miejsca w najlepszej jedenastce turnieju. Bez zbędnego przedłużania przechodzimy zatem do części właściwej, przypominając, że w tym przypadku używamy tradycyjnej skali 1-5.


 
 

Hedvig Lindahl – 2. Nie ma co się oszukiwać – to zdecydowanie nie był udany turniej w wykonaniu 39-letniej bramkarki. Nie będziemy już wracać do pojedynczych obrazków z meczów przeciwko Anglii czy Szwajcarii, ale nie ma wątpliwości, że tym razem golkiperka nie stanowiła mocnego punktu szwedzkiej kadry. I jest to cokolwiek delikatne potraktowanie tematu. Samokrytyczna w ocenie swojej postawy była zresztą sama zainteresowana, która jednak jasno podkreśliła, że kariery reprezentacyjnej z własnej woli kończyć nie zamierza. I bardzo dobrze, bo rekord Elisabeth Leidinge wciąż czeka na pobicie, ale aby tak się stało, to za rok potrzebujemy Lindahl w zdecydowanie lepszej dyspozycji.

Hanna Glas – 1.5. Jedna z głównych bohaterek tokijskich Igrzysk i jednocześnie jedna z tych, które na EURO 2022 najbardziej nie spełniły pokładanych oczekiwań. Choć trzeba uczciwie przyznać, że w Anglii wszystko sprzysięgło się przeciwko niej. Gra na trzech różnych pozycjach, a po drodze jeszcze do tego infekcja wirusowa zadania jej na pewno nie ułatwiały. Oceniać musimy jednak to, co widzieliśmy na boisku, a tam nie było dobrze ani w defensywie, ani w ofensywie (za wyjątkiem pierwszych 45 minut przeciwko Holandii). Cała nadzieja w tym, że po słabej wiośnie i mało imponującym lecie nadejdzie zdecydowanie lepsza jesień, bo mówimy przecież o zawodniczce, która w piłkę grać naprawdę potrafi.

Amanda Ilestedt – 2.5. Ona akurat przystępowała do EURO po naprawdę udanym sezonie ligowym we Francji i nie ma co ukrywać, że widzieliśmy w niej jeden z pewniejszych punktów szwedzkiej defensywy. Zaczęło się jednak nerwowo, bo od niezwykle elektrycznego występu przeciwko Holandii. Później było już zdecydowanie bardziej spokojnie, a starcie z Portugalią zakończyłaby nawet z golem na koncie, gdyby futbolówki nie zdjęła jej z głowy Carole Costa. O ile dyspozycja ta okazała się w pełni wystarczająca na fazę grupową i ćwierćfinał z Belgią, o tyle powstrzymanie rozpędzonych Angielek okazało się już zadaniem ponad siły.

Magdalena Eriksson – 2.5. Druga z naszych podstawowych stoperek zagrała na angielskich boiskach … lustrzane odbicie tego, co zaprezentowała Ilestedt. Kapitanka Chelsea pokazała się ze świetnej strony przeciwko Holandii, kiedy to dwiema spektakularnymi interwencjami w zasadzie uratowała nam jeden punkt. Im dalej w turniej, tym było już jednak gorzej … najpierw sprokurowany prawie-karny przeciwko Szwajcarii, następnie fatalne podanie do Bachmann (na szczęście bez konsekwencji) i tak już do końca EURO Eriksson dbała o to, aby szwedzkim fanom serce od czasu do czasu zabiło nieco mocniej i to bynajmniej nie z radości.

Jonna Andersson – 3. Długo czekała na swój turniej z reprezentacją i być może właśnie się go doczekała, choć z wiadomych względów pozostało to trochę niezauważone. To jej gol otworzył wynik przeciwko Holandii, choć tę bramkę niewątpliwie zrobiła jej Asllani i wręcz nie wypadało tego skutecznie nie wykończyć. Nowa defensorka Hammarby udanie zaprezentowała się także przeciwko Portugalii, a i w półfinale z Anglią wniosła na lewą flankę nieco ożywienia. A to wszystko mimo tego, że i jej nie ominęły na EURO problemy mięśniowo-wirusowe. Bez wątpienia jedna z zawodniczek, które nie mogą mieć sobie wiele do zarzucenia.

Linda Sembrant – 2.5. Doświadczona stoperka stoczyła dramatyczny wyścig z czasem, który ostatecznie udało się jej wygrać, dzięki czemu w ogóle załapała się do kadry na EURO. Sam turniej zaczęła na ławce, ale ze względu na kłopoty zdrowotne koleżanek wskoczyła do jedenastki na mecz z Belgią i … w doliczonym czasie gry swoim golem przepchnęła nas do półfinału, kontynuując w ten sposób tradycję strzelania na wielkich turniejach. Przeciwko Anglii również dobrze weszła w mecz i przez dwa kwadranse imponowała spokojem i skutecznością odbiorów. Później, co zresztą doskonale pamiętamy, nie było już jednak tak spektakularnie.

Amanda Nildén – 3. Jedna z dwóch turniejowych debiutantek w kadrze w Anglii miała w ogóle nie zagrać. Jej szansą okazały się jednak … zakażenia koronawirusem, które przed ćwierćfinałem mocno zdziesiątkowały szwedzki blok defensywny. Piłkarka Juventusu otrzymała więc kredyt zaufania w starciu z Belgią i jak najbardziej spłaciła go w całości, choć momentami dało się zauważyć brak automatyzmu na przykład w jej współpracy z Rolfö. Ogólnie jednak występ, choć krótki, to zdecydowanie na plus.

Nathalie Björn – 2.5. Występ trochę jak z historii o doktorze Jekyll i panu Hyde. Przeciwko Belgii zagrała piękny koncert, przez dziewięćdziesiąt minut będąc najlepszą Szwedką na boisku. W starciu z Anglią było za to … dokładnie odwrotnie i tylko dzięki uprzejmości szwajcarskiego gwizdka w ogóle udało jej się dokończyć ten mecz. Doskonale wiemy jednak, jak wielki drzemie w niej potencjał i jeśli tylko zdrowie pozwoli jej na regularne występy w klubie, to za rok może być jedną z absolutnych liderek kadry na mundialu. A mówimy o piłkarce niesamowicie wszechstronnej, którą bez jakiejkolwiek przesady możemy nazywać szwedzką wersją Leah Williamson.

Filippa Angeldal – 3. Tak trochę po cichu stała się w obecnym roku kalendarzowym liderką kadry zarówno w klasyfikacji strzelczyń, jak i asystentek. Podczas EURO niewiele się w tym względzie zmieniło, choć sama zainteresowana konkretne liczby dorzuciła do swojego dorobku jedynie w meczu z Portugalią. Właśnie wtedy dwukrotnie sfinalizowała w swoim stylu dobrze wykonane stałe fragmenty, pieczętując tym samym zwycięstwo w grupie C. W pozostałych starciach starała się być aktywna, często pokazywała się koleżankom do gry, nie unikała podejmowania trudnych decyzji, ale zazwyczaj do pełni szczęścia czegoś jej brakowało. I to najlepiej chyba podsumowuje jej angielski występ: było nieźle, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że mogło być jeszcze lepiej.

Caroline Seger – 2. Kolejna z doświadczonych piłkarek, dla których EURO 2022 będzie turniejem absolutnie do zapomnienia. I to nie tylko ze względu na kontuzję stopy, która wykluczyła ją z udziału w dwóch meczach. Kiedy jednak szansę już dostawała, to ani trochę nie przypominała piłkarki, która szczególnie na początku rundy wiosennej tak bardzo imponowała nam na ligowych boiskach. Pełnej katastrofy, szczególnie w kontekście zadań bardziej defensywnych, oczywiście nie było, ale czy od kapitanki kadry i potencjalnej liderki drugiej linii nie powinniśmy oczekiwać zdecydowanie więcej? Oczywiście, że tak.

Hanna Bennison – 2.5. Jedyna zawodniczka U-21 w szwedzkiej kadrze zapamięta EURO 2022 choćby dlatego, że w rywalizacji ze Szwajcarią udało jej się otworzyć swój reprezentacyjny, strzelecki dorobek. Uderzenie z dystansu w rywalizacji z Helwetkami było oczywiście najwyższej próby, ale gdy próbujemy sobie przypomnieć inne jej udane zagrania, to musimy szukać naprawdę głęboko. Talent nieprzeciętny, ale dla kadry wciąż nieodkryty i oby cokolwiek zmienił w tej kwestii przyszłoroczny mundial. Ale do tego niezbędne mogą okazać się regularne występy w klubie.

Kosovare Asllani – 3.5. Liderka. O tym, jak wiele znaczy dla kadry Gerhardssona, napisano już chyba wszystko. I nie ma w tym przypadku, gdyż podczas kadencji obecnego selekcjonera nie przytrafił się jej jeszcze słabszy turniej. Możemy żałować jedynie tego, że nie zdążyła się w pełni zregenerować na półfinał z Anglią, choć pewnym pocieszeniem pozostaje fakt, że nawet z w pełni zdrową Asllani trudno byłoby się skutecznie przeciwstawić gospodyniom. A my zastanawiamy się, czy w Mediolanie znajdzie się ktoś, kto będzie potrafił wykorzystać jej umiejętności tak dobrze, jak robi to szwedzki selekcjoner.

Fridolina Rolfö – 2.5. Chyba najwięcej krytykowana tego lata szwedzka piłkarka. Jeśli jednak zdobywa się w wielkim stylu Diamentową Piłkę, to trzeba liczyć się z tym, że oczekiwania kibiców będą większe niż kiedykolwiek wcześniej. A Rolfö swoimi występami na przestrzeni ostatnich miesięcy jak najbardziej dawała podstawy, aby od jej gry naprawdę wiele wymagać. Na samym EURO zawodniczka Barcelony rozegrała jeden naprawdę dobry mecz (przeciwko Szwajcarii), jeden słabszy (Portugalia) i trzy całkowicie bezbarwne. Z pewnością nie składa się to na opis największego rozczarowania całej imprezy, ale jednak liderki w jej osobie także trudno było się doszukać.

Johanna Kaneryd – 2.5. Zaczęła turniej na ławce, a gdy już się z niej podniosła, to zaprezentowała nam to, co doskonale potrafi. I gdy przeciwniczki zostawiały jej miejsce na rozwinięcie skrzydeł, to mieliśmy szansę obejrzeć najlepszą wersję pomocniczki Häcken. Problem jednak w tym, że faza pucharowa EURO to nie Damallsvenskan, a różnicę między tymi dwoma poziomami piłkarskiego wtajemniczenia najdobitniej pokazał nam właśnie przykład Kaneryd. I chyba powinniśmy cieszyć się z faktu, iż sama zainteresowana jak najszybciej chciałaby spróbować sił w mocniejszej lidze, gdyż kadrze taka zmiana wyszłaby tylko na dobre.

Lina Hurtig – 2.5. Gdy napastniczka kończy turniej bez jakichkolwiek liczb, to trudno mówić w takiej sytuacji o sukcesie. Przypadek zawodniczki Juventusu jest jednak o tyle niejednoznaczny, że po pierwsze w kilku sytuacjach zabrakło jej wyłącznie boiskowego szczęścia (choć ktoś może nie bez racji zauważyć, że również i umiejętności), a po drugie w wejściu na wyższy poziom ewidentnie nie pomagały jej decyzje sztabu szkoleniowego oraz boiskowe wybory koleżanek. Dodajmy, że nie zawsze w pełni zrozumiałe. Ambicja i determinacja były oczywiście na stałym, wysokim poziomie, ale koniec końców nie udało jej się w sposób wyraźny zaznaczyć swojej obecności na turnieju, a z tego przede wszystkim musimy rozliczać piłkarki formacji ofensywnej.

Stina Blackstenius – 3. Zawodniczka Arsenalu z całą pewnością nie zostanie po ostatnich doświadczeniach miłośniczką wideoanaliz VAR. Bo gdyby nie one, to ten naprawdę udany dla siebie turniej kończyłaby z przynajmniej trzema trafieniami na koncie. Tak się ostatecznie nie dzieje, ale – niejako na pocieszenie – jej strzał z meczu z Portugalią był jedną z największych ozdób angielskiej imprezy. Na plus musimy oczywiście podkreślić także zespołowość i świetne wywiązywanie się z powierzonych jej boiskowych zadań, nie zawsze oczywistych w przypadku piłkarek występujących na pozycji numer dziewięć. Na delikatny minus: skuteczność w meczu przeciwko Szwajcarii, przez co zdecydowanie zbyt długo i całkowicie niepotrzebnie było na Bramall Lane nerwowo.

Rebecka Blomqvist, Sofia Jakobsson, Elin Rubensson, Olivia Schough – bez oceny. Grały zbyt krótko.

Jennifer Falk, Emma Kullberg, Zecira Musovic – nie grały.

Średnia ocena (2.56) niewiele różni się od noty wyjściowej, co jak najbardziej potwierdza tezę, że EURO 2022 było w wykonaniu naszych piłkarek występem przeciętnym. Złośliwi powiedzieliby oczywiście w tym momencie, że znów wynik lepszy niż gra, ale być może ochłodzi to kilka rozgrzanych głów, które chciałyby zawsze i wszędzie oglądać kadrę w wersji Japonia 2021. A skoro wracamy już pamięcią do tamtych miłych chwil, to na koniec zobaczmy, jak w ujęciu wystawianych na bieżąco po turnieju not tegoroczny turniej wypada na tle pozostałych wielkich imprez na przestrzeni minionej dekady:


EURO 2013 – średnia ocen 2.90

Najlepsze indywidualnie: Lotta Schelin (4.0), Nilla Fischer (3.5), Marie Hammarström (3.5)


MŚ 2015 – średnia ocen 2.33

Najlepsze indywidualnie: Hedvig Lindahl (3.5), Sofia Jakobsson (3.0), Caroline Seger (2.5)


IO 2016 – średnia ocen 2.53

Najlepsze indywidualnie: Hedvig Lindahl (3.5), Fridolina Rolfö (3.0), Lotta Schelin (3.0)


EURO 2017 – średnia ocen 2.40

Najlepsze indywidualnie: Linda Sembrant (3.0), Kosovare Asllani (3.0), Stina Blackstenius (3.0)


MŚ 2019 – średnia ocen 2.94

Najlepsze indywidualnie: Kosovare Asllani (4.0), Nilla Fischer (4.0), Sofia Jakobsson (3.5)


IO 2021 – średnia ocen 3.10

Najlepsze indywidualnie: Fridolina Rolfö (4.5), Hanna Glas (3.5), Caroline Seger (3.5)


EURO 2022 – średnia ocen 2.56

Najlepsze indywidualnie: Kosovare Asllani (3.5), Stina Blackstenius (3.0), Jonna Andersson (3.0)

 

Szwedzka Piłka

 

Jared Burzynski

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!