The Chester Report (I)
Publicystyka Świat

The Chester Report (I)

sembrant
Linda Sembrant w drodze na konferencję prasową w Chester (Fot. Pontus Orre)

 Gdy jutro na stadionie Bramall Lane w Sheffield wybrzmi pierwszy gwizdek, reprezentacja Szwecji będzie mogła pochwalić się passą 854 dni bez porażki. Już sama ta liczba, nawet bez jakiegokolwiek kontekstu, robi ogromne wrażenie, ale gdy dodamy, że we wspomnianym okresie kadrowiczki Petera Gerhardssona rozegrały aż 29 spotkań (23 zwycięstwa, 6 remisów), to historyczny rekord wygląda jeszcze bardziej imponująco. I choć kolejnym pokoleniom naszych piłkarek życzymy wszystkiego co najlepsze, to wydaje się, że poprawienie tego wyniku może przez dekady okazywać się zadaniem nie do wykonania. Nieprzypadkowo mówi się jednak, że epokowe wydarzenia najbardziej docenia się z dystansu, więc najpewniej dopiero za wiele lat w pełni dotrze do nas, jak wyjątkowa była kadra z początku lat dwudziestych. I jak wielkim zaszczytem była możliwość oglądania jej na żywo, a także opisywania jej sukcesów.

 Skoro jednak to nam przypadł w pokoleniowej loterii los pozwalający delektować się grą złotej generacji szwedzkiego futbolu w czasie rzeczywistym, to dobrze byłoby wykorzystać tę szansę do maksimum. Tym bardziej, że pierwsze dni w bazie w Chester upłynęły na tyle spokojnie, że dawno nie mieliśmy w przededniu wielkiej imprezy tak spokojnych głów. Oczywiście, nie wszystkie zawodniczki są na 24 godziny przed meczem otwarcia w pełni gotowe do gry, ale musimy przyznać, że w ostatnich dniach ominęły nas problemy, które bynajmniej nie oszczędzały innych reprezentacji. Oczywiście, porównywanie się do innych nie ma większego sensu, ale jednak instynktownie nie zamienilibyśmy się na okres przygotowawczy ani z Hiszpankami, ani z Niemkami, ani nawet z sąsiadkami z Norwegii i Finlandii. Na drobne urazy narzekają wprawdzie Linda Sembrant oraz Stina Blackstenius, ale na dziś wiele wskazuje na to, że obie będą do dyspozycji selekcjonera już podczas fazy grupowej. A napastniczka Arsenalu podczas jednej z konferencji prasowych osobiście zapowiadała nawet gotowość do gry przeciwko Holandii. Zdecydowanie bardziej enigmatyczna była natomiast broniąca do niedawna barw turyńskiego Juventusu defensorka, która po dodatkowe odpowiedzi odsyłała do przedstawicieli sztabu medycznego. Powściągliwość Sembrant nie może jednak dziwić, jeśli przypomnimy sobie jej poprzednie doświadczenia z finałami dużych turniejów. Tak, czy inaczej, w obu sektorach boiska Gerhardsson ma w kim wybierać i możemy być pewni, że jutro na murawę stadionu w Sheffield wybiegnie najsilniejsza na ten moment szwedzka jedenastka. A przecież nie tak dawno wcale nie było to aż taką oczywistością, o czym doskonale pamiętają wszyscy, którzy towarzyszyli tej kadrze na przykład w przygotowaniach do EURO ’17. Dziś, choć od tamtych chwil minęło zaledwie pięć lat, obracamy się w całkowicie innej rzeczywistości i niektórzy na dobre zdążyli już zapomnieć o dusznej atmosferze i reprezentacyjnych rezygnacjach. I bardzo dobrze, niech te smutne zjawiska na zawsze należą do przeszłości, a tematem numer jeden w zakulisowych dyskusjach pozostaje aktualna kondycja łydki i stopy jednej z naszych stoperek.

https://twitter.com/svenskfotboll/status/1545122019842342912

Sporo czasu, co zrozumiałe, poświęcamy także na rozmowy o formacji, którą zaproponuje nam w sobotę Gerhardsson. Od początku kadencji naszego obecnego selekcjonera jednym z największych atutów szwedzkich piłkarek była wszechstronność i wymienność pozycji, ale wiele wskazuje na to, że planem A na podbicie angielskich boisk będzie ustawienie, które na potrzeby tego tekstu nazwijmy płynnym 1-4-2-3-1. Na grafice często prezentowane jest ono jako 1-4-3-3, ale w moim odczuciu ten uproszczony zapis nie do końca oddaje role przypisane poszczególnym zawodniczkom formacji ofensywnych. Jeszcze podczas obozu w Båstad duży nacisk kładliśmy także na przechodzenie na grę trójką środkowych obrończyń i nie jest wykluczone, że podczas któregoś ze spotkań EURO będzie okazja, aby przetestować i ten wariant. Szczególnie, jeśli trafi się sytuacja, w której przyjdzie nam akurat gonić wynik. W lutym, przeciwko Portugalii, rozpoczęliśmy mecz w klasycznym 1-4-4-2, ale raczej mało prawdopodobne, aby w identyczny sposób szwedzki sztab przygotował się do lipcowego starcia z tym samym rywalem. Póki co w głowie nam jednak nie Portugalia, a Holandia, która niewątpliwie ma swoje problemy i słabości. I choć urzędującego mistrza Europy respektować trzeba, to skrzydła Pomarańczowych Lwic nie wydają się aż tak groźne jak przed pięcioma laty, a defensywa rywalek monolitu absolutnie nie stanowi. O klasie Vivianne Miedemy w detalach opowiadała wczoraj Magdalena Eriksson, ale my także mamy po swojej stronie wiele atutów i nie zawahamy się ich użyć. I na godziny przed meczem otwarcia jesteśmy naprawdę dobrej myśli. Obyśmy w podobnych nastrojach spotkali się również i po nim, planując kontynuację pięknej, letniej, angielskiej przygody.

Szwedzka Piłka

 

Jared Burzynski

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!