Trzydzieści sekund. W tyle można zrobić fotkę i wrzucić ją na Instagrama, napić się wody, zrobić parę brzuszków, przebiec sześćdziesiąt metrów, wpaść pod samochód, czy stracić gola na wagę finału.
SMS Łódź stracił swoją szansę w niedzielę na awans do finału Pucharu Polski w ostatnich sekundach spotkania. Rzut karny sporny, choć całkowicie słuszny. Niestety w Łodzi z odpadnięciem pogodzić się nie chcą.. Piłka jest sportem przewrotnym, już w doliczonym czasie gry piłkarki gości miały 'piłkę meczową’ na 0:2, lecz trafić się nie udało. Gdyby jednak było 0:2, gadania o karnym by nie było. Tymczasem SMS rozpowszechni w internecie fałszywą interpretację spornej sytuacji. Najpierw sądzili, że karnego nie było – pózniej, potem wytoczyli fake newsa o spalonym. Przy czym łódzki klub opublikował nie przez siebie 'zdobyty’ materiał wideo, a udostępniony na serwerach PZPN przez Czarnych Sosnowiec.
Materiał ten dostaliśmy na maila od SMS-u. Przeanalizowaliśmy go, zwolniliśmy sam moment faulu i wrzuciliśmy na kanał YouTube, by każdy mógł zobaczyć prawdę. Popatrzcie w dobrej jakości, jak władze klubu z Łodzi się mylą.
Poprosiliśmy o analizę wielu sędziów. W głównej mierze byli zgodni. Karny został podyktowany prawidłowo. Ewidentnie widać jak Enjo fauluje w polu karnym Hmirovą, która dochodzi do piłki. Wślizg był przed polem – zgadza się, piłkę też trafiła tuż przed linią, lecz ona dalej 'jechała na tyłku i w polu karnym jest kontakt ze słowacką napastniczką. Ta dochodzi do czystej sytuacji sam na sam i zostaje ewidentnie podcięta.
Winy sędzi Adamskiej w tym nie ma żadnej, przegrywać też trzeba umieć. Gdyby padł gol na 0:2 … A tak finał na stadionie SMS-u trzeba będzie oglądać z trybun. Teraz PZPN spotkania nie powtórzy, walkoweru nie przyzna, nawet ksiądz z kropidłem nie pomoże