Mundial U17 – niespodzianki w ćwierćfinałach
Mundial Świat

Mundial U17 – niespodzianki w ćwierćfinałach

Poznaliśmy pary półfinałowe południowo-amerykańskiego Mundialu. Nie obeszło się bez wielkich emocji (trzy serie rzutów karnych) i sporych niespodzianek. Z grona czworga faworytów upatrywanych przed ćwierćfinałami do strefy medalowej – awansował tylko jeden – Hiszpania. Największą niespodziankę sprawiły piłkarki Nowej Zelandii, które na tym turnieju biją swoje rekordy. Popularne Kiwi – gospodynie pierwszych zawodów z 2008r, uczestniczyły dotąd w każdej edycji Mundialu U17 nigdy jednakże nie wychodząc z grupy. Jutro Football Ferns staną do walki o finał z Hiszpanią. W drugiej parze zobaczymy piłkarki Meksyku oraz Kanady.

 

Hiszpania 1 – 1 Korea Północna

(Pina 72′ – K. Kyong Yong 74′)

k. 3 – 1

Ten stojący na bardzo wysokim poziomie, zacięty mecz przywoływał porównanie do futbolowej odmiany gry w szachy. Każda ze stron wykonywała tu posunięcia i kontr-posunięcia – w ramach przyjętej taktyki – reagując natychmiast na ruchy przeciwnika. W pierwszej połowie żadna ze stron nie była w stanie osiągnąć przewagi. W drugie odsłonie spotkania zarysowała się minimalna przewaga Hiszpanii, jednakże gol La Roja w 72 minucie przerwał impas jedynie na chwilę. Piłkarki Korei Północnej odpowiedziały trafieniem natychmiast po wznowieniu i przy nie zmiennym rezultacie w 90 minucie, o awansie zadecydować miały rzuty karne. Tu większym opanowaniem i skutecznością wykazały się Mistrzynie Europy i zasłużenie zagrają one w jutrzejszym półfinale.

Japonia 1 – 1 Nowa Zelandia

(Mackay-Wright 31′(sam.) – Abbot 17′)

k. 3 – 4

Spotkanie zakończone największą niespodzianką tych mistrzostw miało zgoła inny przebieg od wcześniejszego ćwierćfinału. Najlepiej można by je określić słowem – frustracja. Piłkarki Nowej Zelandii co prawda zaczęły ten mecz odważnie, bez kompleksów, atakując od samego początku – co zaowocowało bramką w 17 minucie, natomiast Japonki podobnie jak miało to miejsce w ich spotkaniu z Brazylią przez pierwszy kwadrans gry wyglądały na mocno spięte – często grały niedokładnie i łatwo pozbywały się piłki. W miarę upływu czasu sytuacja ta zaczęła się jednak zmieniać. Nadeshiko uspokoiły nerwy i do gry zaczęły wracać ich umiejętności i wyuczone schematy choć wciąż pozostawało wrażenie, iż coś nie funkcjonuje do końca tak jak powinno w tym zazwyczaj dobrze naoliwionym Japońskim kolektywie. W dość szczęśliwych okolicznościach, choć zasłużenie padła bramka wyrównująca i wydawało się, że w drugiej połowie Japonia dołoży więcej słabnącym powoli Football Ferns. Niestety następne 45 minut upłynęło pod znakiem desperackiej obrony Nowej Zelandii, która nie spędziła łącznie nawet 5 minut na połowie rywalek i kompletniej niemocy Japonek – nie potrafiących swojej gigantycznej przewagi udokumentować bramką. Kiwi dotrwały szczęśliwie do konkursu rzutów karnych i tam wykorzystały swoją szansę.

Niestety przyczyn słabej gry Japonii w tych MŚ należy szukać również poza boiskiem. Zauważalna nerwowość piłkarek, problemy w egzekucji założeń taktycznych i wreszcie brak kolektywnego “ducha zespołu” mogą po części wynikać z wydarzeń tuż sprzed mundialu. Na dwa tygodnie przed rozpoczęciem turnieju – poprzedni trener Naoki Kusunose w wyniku dochodzenia przeprowadzonego przez JFA , a dotyczącego doniesień o “niewłaściwym zachowaniu” trenera w stosunku do jednej z pań ze sztabu szkoleniowego – podał się do dymisji (potwierdzając zajście i przepraszając zań). Co ciekawe dalsze prowadzenie kadry (wraz z pełną odpowiedzialnością) zamiast drugiej trener Tomomi Miyamoto – pracującej z drużyną od ponad roku -powierzone zostało zamiast tego Futoshi’emu Ikedzie (zdobył w tym roku z Japonkami złoto MŚ U20 we Francji).

Japonki niespodziewanie odpadły na etapie ćwierćfinału MŚ, ale….

  • wystawiły cztery różne składy w czterech kolejnych meczach.
  • 22 z 23 piłkarek Nadeshiko zaliczyło występ na tym mundialu – 20 z nich ma na koncie ponad 150 minut gry.
  • decyzja JFA o mianowaniu Ikedy ochroniła karierę poczatkującej trener Miyamoto, dla której konsekwencje przyjęcia na siebie odpowiedzialności za brak awansu byłyby znacznie bardziej surowe. W zaistniałej sytuacji złoty medal z tegorocznych MŚ U20 we Francji (oraz decyzje o rotacjach w składzie na tym mundialu) chronią trenera Ikedę przed krytyką i wszelkimi głosami mogącymi domagać się jego dymisji.

Piękna lekcja o zarządzaniu w czasie kryzysu  – brawo panie Sasaki (Szef kobiecej piłki w JFA).

Ghana 2 – 2 Meksyk

(Abdulai 46′, Teye 75′ – N. Perez 61′(k) 82′)

k. 2 – 4

Bramkostrzelna Ghana, która zaskarbiła sobie uwagę i przychylność kibiców wcześniejszymi okazałymi zwycięstwami po raz pierwszy w tym turnieju stanęła oko w oko z przeciwnikiem z nieco wyższej półki. Zdyscyplinowana i ułożona taktycznie ekipa Meksyku pozbawiła w pierwszej połowie Black Queens ich najważniejszego atrybutu – szybkości. Afrykanki frustrowały się narastającymi niepowodzeniami zapominając chwilami nawet o fair play. Bramka zdobyta przez kapitan Ghany zaraz na początku drugiej połowy nie podłamała Meksykanek, które odpowiedziały trafieniem Perez rzutu karnego po godzinie gry. Na kwadrans przed końcem Teye ponownie wyprowadziła Black Queens na prowadzenie i ponownie wyrównała Perez trafiając tym razem z rzutu wolnego. W konkursie jedenastek Jaidy Gutierrez obroniła dwa karne i to El Tri mogły świętować awans do półfinału.

Niemcy 0 – 1 Kanada

    (Huitema 83′)

Był to mecz walki toczony głównie w środku pola i obliczony na jeden błąd defensywy rywalek. Mecz, który Niemki – będące faworytkami tego spotkania – przegrały nieco na własne życzenie. Pojedynek ten przypominał trochę spotkanie Hiszpanii z Koreą Płn., z tą różnicą iż tutaj grały dwie drużyny prezentujące nieco mniej techniczny futbol. W pierwszej połowie oba zespoły czekały przyczajone za podwójną gardą, brakowało zarówno strzałów jak i emocji. Obraz gry tylko nieznacznie zmienił się w drugiej odsłonie, pojawiło się co prawda więcej ataków, ale po stronie Niemiec wciąż przeważała asekuracja i brak zdecydowania, natomiast Kanadzie brakowało jakości niezbędnej w przełamaniu obrony rywalek. Przełamania nadeszło w 83 minucie. Korzystając ze swoich wyśmienitych warunków fizycznych Jordyn Huitema wygrała pojedynek w polu karnym rywalek, kończąc trafieniem składną akcję koleżanek z lewego skrzydła. Niemki rzuciły się jeszcze do odrabiania strat – mocno naciskając w końcówce ,ale było to już zdecydowanie za późno i nie do końca meczu udało im się już odmienić wyniku.  

Półfinały

Rob Mikalski

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!