Druga kolejka Ekstraligi zapowiadała się ciekawie ze względu na przebieg kolejki pierwszej. Mecz pomiędzy AZS-em PWSZ Wałbrzych a Czarnymi Sosnowiec kreowany był na hit sobotnich pojedynków. Sam wydźwięk to potwierdzał. Nie chciałem przegapić tego starcia. Biorąc pod uwagę fakt, że mogłem również odwiedzić rodzinę, zaplanowałem podróż i w piątkowe popołudnie wyruszyłem do Wałbrzycha.
Jadąc pociągiem, zastanawiałem się czy dziewczyny – podobnie jak przed tygodniem – znów będą walczyć w doskwierającym słońcu i bardzo wysokiej temperaturze. Komentowałem wiele starć w Wałbrzychu. Wówczas często przeważał ostry wiatr i niska temperatura. Niekiedy również było bardzo gorąco, ale górski klimat i powiew wspomnianego wiatru ze szczytu Góry Chełmiec sprawiał, że warunki do gry były znośne. W sobotnie przedpołudnie w korytarzach Centrum Sportowo-Rekreacyjnego „Aqua Zdrój” – gdzie znajdowały się szatnie – można było wyczuć, że dla jednej i drugiej drużyny będzie to niezwykle ważne starcie. Pięciokrotnie piłkarki z Sosnowca i Wałbrzycha toczyły między sobą pojedynki, które kończyły się remisem. W poprzednim sezonie, choć wiosną tego roku, w Sosnowcu mecz zakończył się wynikiem 2:2, a w fazie play-off w Wałbrzychu 1:1. W tym sezonie obydwie drużyny stawiane są w roli faworytów, jeśli chodzi o zdobycze medalowe w Ekstralidze. Dziewczyny z Sosnowca chcą wywalczyć Mistrzostwo Polski, a Wałbrzyszanki nie zamierzają walczyć o miejsca poza podium.
https://www.youtube.com/watch?v=dhvvO4FzV-I
Warunki atmosferyczne były zgodne z tym, co niemalże tradycyjne w Górach Wałbrzyskich. Przeważał wiatr, a temperatura nie była aż tak bardzo wysoka, jak przed tygodniem. Ten pierwszy czynnik mógł przeszkadzać w uruchamianiu wysokiej piłki, a ten drugi był jak najbardziej na plus. Znając składy obu zespołów, tradycyjnie poprosiłem szkoleniowców o ustawienie wyjściowej jedenastki. Od razu rzucił mi się w oczy brak Jolanty Siwińskiej. Przed tygodniem Jola strzeliła bramkę w meczu z Olimpią Szczecin, która w drugiej kolejce wysoko przegrała z piłkarkami SMS-u Łódź 6:0. Jola ma problemy z kostką, dlatego też mecz oglądała z trybun w otoczeniu znajomych i selekcjonera Miłosza Stępińskiego. Obeszła się ponownie smakiem akcji ofensywnych Oliwia Maciukiewicz, która boryka się z problemami z kolanem, a także Jagoda Szewczuk, z podobnych przyczyn. Czarni natomiast wyszli podobnie jak w meczu z Wrocławiem, tylko że szansę na „11” u trenera Grzegorza Majewskiego otrzymała Oliwia Cichy, w obronie ujrzeliśmy Kamilę Tkaczyk, a w bramce zobaczyć można było Annę Szymańską. Ania nie miała zbyt wielu sytuacji do wybronienia, ale jak zawsze gotowa była do akcji. O wiele więcej do bronienia miała Andżelika Dąbek, bowiem Czarne przeważały w meczu, tworzyły wiele sytuacji ofensywnych, fajnie grały piłką, ale zabrakło im szczęścia w wykończeniu. W tym przypadku szczególnie można podkreślić akcje Patricii Hmirovej, Patrycji Matli i Karoliny Wieczorek. Obronny duet Andrei Horvathovej i Dagmary Grad zaciekle bronił dostępu w pole karne Klaudii Miłek, która wielokrotnie szukała różnych rozwiązań na bramkową zdobycz. Świetnie w obronie akademiczek trenera Kamila Jasińskiego radziła sobie kapitan Małgorzata Mesjasz, a bardzo ciekawą zmianę dała Julita Głąb. Jej strzał – kilka chwil po stałym fragmencie, gdy piłka opuściła „16” – był bardzo mocny i efektowny. Ania chwyciła piłkę, lecz nie do łatwych strzał ten należał. Truskaweczka zapuszcza korzenie w Wałbrzychu, mam nadzieję, że z każdym meczem na więcej minut na boisku. Mniej tego czasu zostaje jednak dla Jessiki Pluty, która w ubiegłym sezonie często wychodziła w „11″.
Tuż przed meczem odbyła się ceremonia pożegnania dwóch piłkarek PWSZ Wałbrzych, które postanowiły zakończyć karierę. Daria Antończyk broniła w Unii Racibórz, Ajaksie Amsterdam, reprezentacji Polski, sięgała po liczne trofea (także w boksie), a teraz będzie szkolić młode piłkarki w Rybniku. W ostatnim sezonie czynnego bronienia wywalczyła brązowy medal w ekstraligowych zmaganiach właśnie z drużyną z Wałbrzycha. Z kolei Katarzyna Iwańczuk występowała w ekstraligowym PWSZ, choć częściej mogliśmy ją oglądać w barwach ich drugiej drużyny, która gra w II lidze grupie śląskiej.
https://youtu.be/0YVA0z9MQfw
Emocji w meczu było sporo, choć jak wspomniałem zabrakło szczęścia w wykończeniu akcji. Powtórzył się wynik z rundy wiosennej sezonu 2016/2017, czyli 0:0. Tylko teraz w Wałbrzychu. Kończąc relacje, spoglądałem na piłkarki, które w dużej mierze niezadowolone szły w kierunku szatni. Trudno się im było dziwić, przecież obydwie ekipy walczą o cenne punkty i chcą w końcu odnieść zwycięstwo w bezpośrednim pojedynku. Następna taka okazja podczas 13 kolejki w listopadzie, gdzie mecz rozegrany zostanie w Sosnowcu.
Piotr Walkowiak