Assi – polarana piękność
Ligi Publicystyka Świat

Assi – polarana piękność

Fot. Hanssonsfoto

 Gdy sześć lat temu piłkarki Vittsjö wywalczyły sensacyjny awans do ekstraklasy, wieś w północnej Skanii na krótką chwilę stała się jednym z najbardziej obleganych miejsc na piłkarskiej mapie Szwecji. Fenomenem drużyny wymyślonej i stworzonej od podstaw przez Caleviego Hämäläinena zainteresowały się nawet zagraniczne media, a klub szybko zyskał sympatię kibiców w najdalszych zakątkach Europy. Początkowo wydawało się, że przygoda Vittsjö z najwyższą klasą rozgrywkową zakończy się po zaledwie jednym rozegranym w niej sezonie, ale rzeczywistość postanowiła napisać do tej historii zupełnie inny scenariusz. Mijały kolejne miesiące i lata, a klub z okolic Hässleholm tak dobrze wpisał się w pierwszoligowy krajobraz, że dziś jego obecność w krajowej elicie nikogo już nie dziwi.

Do niedawna większość z nas żyła jednak w absolutnym przekonaniu, że przypadek Vittsjö jest jedyny w swoim rodzaju, a coraz wyraźniej odznaczająca się również w Szwecji dominacja większych ośrodków sprawi, że na następną tego typu historię poczekamy jeszcze wiele lat. Tej wiosny na horyzoncie (a mówiąc nieco bardziej konkretnie – na zapleczu ekstraklasy) pojawiła się jednak drużyna, która nie tylko wydaje się całkowicie przeczyć tej tezie, ale na dodatek jeszcze lepiej wpisuje się w ramy klasycznej Cinderella Story. Assi IF jest bowiem klubem posiadającym właściwie komplet cech niezbędnych do tego, aby stać się ulubieńcem tłumów i zespołem drugiego wyboru dla większości neutralnych kibiców. Na czym polega niezwykłość beniaminka Elitettan? Na to pytanie zdecydowanie najprościej odpowiedzieć obrazowo. Jeśli zetknęliście się kiedykolwiek z amerykańskimi serialami młodzieżowymi, to być może kojarzycie z nich motyw small town girl przyjeżdżającej ze swojego miasteczka do samego serca Los Angeles i niemal od razu zyskującej sympatię widzów. Gdyby któryś ze scenarzystów wpadł na szalony pomysł, aby w tej roli obsadzić klub piłkarski, to nie tylko w Szwecji, ale i na świecie nie znalazłby lepszej kandydatury niż właśnie Assi IF. Siedziba? Wieś licząca sobie niespełna 700 mieszkańców, z których znaczna część bierze zresztą udział w corocznym przygotowywaniu stadionu do użytku przed rundą wiosenną. Położenie? W zasadzie niemal dokładnie na kole podbiegunowym, jeszcze dalej na północ niż Piteå czy Umeå. Efektowne wejście do gry? Piętnaście punktów i piętnaście goli w pierwszych pięciu kolejkach to liczby nie wymagające dodatkowego komentarza. W zasadzie im bardziej będziemy zagłębiać się w tę piękną, piłkarską opowieść, tym więcej znajdziemy argumentów przekonujących nas do tego, aby pozostać z Polarnymi Dziewczynami na dłużej, bo naprawdę na to zasługują.

img_9944-1024x683
W takiej scenerii odbywa się sporo domowych meczów Assi (Fot. assifotboll)

Sporym nadużyciem byłoby jednak stwierdzenie, że Assi to kompletnie nowa nazwa w świecie futbolu. Klub z Risögrund za rok świętować będzie bowiem pięćdziesięciolecie istnienia i choć nikt nie wypowie tego głośno, to chyba wszyscy domyślamy się, że powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej byłby prezentem, który najbardziej godnie uświetniłby tak znamienity jubileusz. Przypuszczam, że niektórzy z was zdziwili się, widząc w poprzednim zdaniu słowo „powrót”, ale tak się składa, że Assi ma w swojej historii krótki, pierwszoligowy epizod. Miał on jednak miejsce w kompletnie innych realiach (lata siedemdziesiąte minionego stulecia), ale nawet biorąc poprawkę na ten fakt, trzeba uczciwie przyznać, że okazał się on delikatnym niepowodzeniem. Ekipa z Norrland zakończyła bowiem ekstraklasowe zmagania bez choćby jednego zwycięstwa na koncie, zdobywając przez cały sezon zaledwie sześć ligowych goli. Nie jest to rzecz jasna dorobek przesadnie oszałamiający i kibice w Risögrund mogli się pocieszać, że w przypadku kolejnego awansu stosunkowo łatwo będzie go poprawić. Podstawowy problem polegał jednak na tym, że zamiast awansu bardzo szybko przyszedł jeszcze jeden spadek, a klub na długie lata utknął w ligach regionalnych. Nadejście nowego stulecia przyniosło wprawdzie chwilowy powrót na drugi szczebel rozgrywek, ale reorganizacja systemu ligowego wiązała się z koniecznością ponownego przywitania się z Division 1. Kiedy jednak sympatycy Assi zaczęli się powoli oswajać z myślą, że w grupie północnej trzeciej ligi nie jest aż tak źle, wydarzył się sezon 2016. Fenomenalna postawa w rundzie jesiennej dawała możliwość zmierzenia się w barażach o Elitettan z faworyzowanym Bollstanäs, a gdy w pierwszym, wyjazdowym spotkaniu padł bezbramkowy remis, perspektywa awansu stała się nagle niesamowicie realna. Trudno się więc dziwić, że 14. października na Billerud Arenę pofatygowała się rekordowa liczba 750 widzów. Zdaję sobie sprawę, że wynik ten u osób karmionych frekwencyjnymi danymi z pojedynczych meczów w Anglii czy Hiszpanii wzbudzi co najwyżej łagodny uśmiech politowania, ale warto przypomnieć, że cały czas mówimy tu o wsi liczącej sobie 691 mieszkańców, a północna Szwecja nie należy do najbardziej gęsto zaludnionych regionów Ziemi. Wróćmy jednak na boisko, bo tam działy się rzeczy niebywałe – najpierw gol dla Bollstanäs, następnie odpowiedź gospodyń i w końcu trafienie Öhman w samej końcówce, jak się okazało zapewniające Assi powrót na szczebel centralny. Była szalona radość, były śpiewy, był szampan, ale gdy ucichły echa efektownej fety, nadeszły długie, zimowe miesiące, podczas których trzeba było odpowiednio przygotować się do wiosennego zderzenia z Elitettan, czyli ligą potrafiącą w niezwykle brutalny sposób zweryfikować każdego śmiałka.

dafe0869-4ab0-444a-8f45-10c419b68f7d
Jest! Awans do Elitettan przypieczętowany! (Fot. Alf Lindbergh)

Przed rozpoczęciem drugoligowego sezonu, uśrednione typy ekspertów klasyfikowały Assi na jedenastej lokacie, czyli ostatniej zapewniającej bezpieczne utrzymanie na zapleczu Damallsvenskan. Po pięciu kolejkach, w których drużyna z Risögrund wywalczyła komplet punktów, przewidywania nieco się zmieniły, ale jeszcze nie na tyle, aby wieszczyć ekipie spod koła polarnego rychły awans do ekstraklasy. Pomimo najbardziej spektakularnego wejścia na szczebel centralny od wielu lat, wciąż najwięcej mówi się o spokojnym utrzymaniu, względnie walce o górną połówkę tabeli. Dlaczego? Odpowiedzi z całą pewnością należałoby szukać w terminarzu, który na początku sezonu był dla zawodniczek Assi stosunkowo łaskawy. Prawdziwy test piłkarskiej wartości czeka za to Polarne Dziewczyny w czerwcu i lipcu, kiedy to przyjdzie im odwiedzić kolejno Sunne, Sztokholm, Växjö oraz Uppsalę, a nieco wcześniej (25. maja) na własnym boisku rozegrają niezwykle prestiżowy derbowy pojedynek z Umeå. Nie trzeba być wielkim znawcą drugoligowej piłki, aby stwierdzić, że nie jest to najłatwiejszy możliwy zestaw, ale z drugiej strony gdyby podopiecznym Fredrika Söderholma udało się przez najbliższe dwa miesiące utrzymać kontakt z czołówką, to w Småland, Skanii i Sztokholmie musieliby pogodzić się z tym, że w walce o ekstraklasę przybył im niespodziewany konkurent. Być może nieco egzotyczny, ale niewątpliwie dodający tej rywalizacji mnóstwo kolorytu.

17882305_1865286817075756_632942295255089152_n
Radość Polarnych Dziewczyn – częsty obrazek tej wiosny (Fot. Hanssonsfoto)

Piłkarki z Risögrund zbierają pochwały nie tylko za wyniki, lecz także za niezwykle miły dla oka styl gry, dzięki któremu ich mecze zawsze ogląda się z przyjemnością. Warto więc nieco bliżej przyjrzeć się konkretnym zawodniczkom, które wiosną 2017 wprowadziły do Elitettan niemało zamieszania. Dostępu do bramki Assi najczęściej broni Amerykanka Christina Dineson. Pochodząca z Connecticut golkiperka zdecydowała się na przyjazd do Szwecji po zakończeniu przygody z piłką uniwersytecką i z dzisiejszej perspektywy możemy chyba powiedzieć, że okazało się to doskonałym wyborem. Formację defensywną trzyma w ryzach Serbka Indira Ilic, a dzielnie sekundują jej druga stoperka Frida Björck, a także doświadczona Johanna Andersson. O zachowanie odpowiedniego balansu pomiędzy atakiem i obroną dbają Lina Henriksson oraz kojarzona z występów w barwach Piteå Paulina Hedquist, a skrzydłowa Elin Nilsson bez wątpienia okazała się jednym z największych odkryć rundy wiosennej na zapleczu Damallsvenskan. Za strzelanie goli odpowiedzialna jest przede wszystkim inna Amerykanka Erin Craig, która jako jedna z niewielu zagranicznych piłkarek nie musiała przechodzić w Risögrund przesadnie długiej aklimatyzacji, gdyż znaczną część życia spędziła w Montanie, gdzie śnieg we wrześniu również nie jest zjawiskiem szczególnie nietypowym. W obecnych rozgrywkach lepszą skutecznością pochwalić może się jednak Emelie Helmvall, również występująca w przeszłości w Piteå, dla której sezon 2017 może okazać się długo wyczekiwanym przełomem. Wreszcie, na sam koniec została nam piłkarka, bez której z całą pewnością Assi nie byłoby taką samą drużyną. Ustawiana najczęściej na dziesiątce, ale nie przeszkodziło jej to w zostaniu królową strzelczyń szwedzkiej trzeciej ligi. Często porównywana do Pernille Harder lub Tabithy Chawingi i nawet jeśli jest w tym odrobina przesady, to w tutejszych warunkach trudno o większy dowód szacunku do piłkarskiej klasy. Brazylijski as w talii trenera Söderholma – Fernanda da Silva.

fernanda-da-silva-assi-if
Z Brazylii do Norrland – tak strzela Fernanda (Fot. NK)

Czy ta niesamowita mieszanka wybuchowa w kolejnych miesiącach wciąż będzie zachwycać, pisząc w ten sposób jedną z najbardziej nieprawdopodobnych historii w szwedzkim futbolu? A może lada moment wszystko wróci do „normy”, a fenomenalny rajd z początku obecnego sezonu zostanie jedynie sympatycznym wspomnieniem? Bez względu na to, ligowe losy piłkarek Assi z pewnością warto śledzić. Kto wie, być może za rok o tej porze będziemy już zapraszać na pierwszoligową transmisję z Billerud Areny?

Jared Burzynski

Szwedzka Piłka

Dawid Gordecki

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!