Marek Dragosz przedstawia : Twente Enschede
Grają z TKF Marek Dragosz przedstawia Publicystyka Świat

Marek Dragosz przedstawia : Twente Enschede

 

 Sześć lat temu kibice Twente świętowali zdobycie przez klub mistrzostwa Holandii. Niedawno w Enschede wszyscy byli załamani, ponieważ Twente zostało wyrzucone z Eredivisie.

Holenderska komisja licencyjna nie przyznała Twente licencji na grę w tamtejszej ekstraklasie. Przyczyną takiej decyzji holenderskiego związku był niejasny sposób zarządzania klubem, którego działacze są oskarżani o przekręty finansowe. Ponadto w kadrze zespołu byli gracze, na których wpływ miały organizacje będące właścicielami kart zawodniczych piłkarzy. To zwiększało z kolei szanse manipulowania wynikami spotkań i podnosiło ceny za piłkarzy. Właśnie za to w grudniu UEFA wykluczyła Twente na trzy lata z europejskich pucharów. Ponadto Twente ma długi, których przez wiele miesięcy nie potrafiło nawet zacząć spłacać.


Przez te trudne miesiące niewiele pozostawało z rewelacyjnej ekipy holenderskiego Twente, które przed kilkoma laty zagrało na nosie miejscowym potentatom i w świetnym stylu sięgnęło po historyczne mistrzostwo Eredivisie. Nieustanne borykanie się z problemami finansowymi zmusiło do rokrocznych wyprzedaży swych najjaśniejszych postaci. Proceder ten nie ułatwiał zadania kolejnym opiekunom ekipy z De Grolsch Veste, którzy z racji licznych ubytków w składzie nie byli w stanie wykrzesać ze swych podopiecznych większych możliwości, niż te gwarantujące miejsce w środku tabeli. 

Przed pięcioma laty ekipa ze wschodniej części Holandii w rewelacyjnym stylu zasiadła na tronie tamtejszych rozgrywek piłkarskich, wyprzedzając na koniec sezonu amsterdamski Ajax z Luisem Suarezem w składzie, a także zostawiając daleko w tyle takie firmy, jak Feyenoord i PSV Eindhoven. Chwilę później z klubem pożegnał się główny architekt owego sukcesu, angielski trener Steve McClaren, jednak nie przeszkodziło to jego byłym podopiecznym w przyzwoitym zaprezentowaniu się w rozgrywkach Ligi Mistrzów, gdzie niestraszny był im nawet broniący tytułu Inter, ani londyński Tottenham, w barwach którego czarował Gareth Bale.


Kolejne lata nie były już jednak równie udane. Twente zajmowało co prawda lokaty w czołówce tabeli, a w 2011 roku wywalczyło nawet Puchar Holandii, jednak rosnący w siłę Ajax wkrótce na dobre odjechał popularnym The Tukkers. Optymizmem nie napawały również występy klubu w europejskich pucharach, gdzie w ostatnich latach zajmował m.in. ostatnią pozycję w grupie Ligi Europy, zaś przed rokiem z tych samych rozgrywek już w eliminacjach wyeliminowany został przez azerski Karabach Agdam. Absencja w europucharach, a co za tym idzie brak pieniędzy, jakie UEFA wypłaca uczestnikom poszczególnych rozgrywek tylko przyczyniły się do pogorszenia już i tak kiepskiej kondycji finansowej zespołu z Enschede.

To właśnie z powodu pieniężnych zaległości Twente tylko w ostatnich czterech latach ratowało się sprzedażą swoich czołowych zawodników. Transfery takich zawodników, jak Bryan Ruiz, Theo Janssen, Luuk de Jong, Marc Janko, Nacer Chadli, Leroy Fer, Quincy Promes, Dusan Tadić i Luc Castaignos zasiliły co prawda klubowe konto kwotą oscylującą w okolicach siedemdziesięciu milionów euro, jednak nawet to nie pomogło w uregulowaniu wszystkich koniecznych zaległości. Z dnia na dzień władze klubu zrezygnowały z zatrudniania trenerów o uznanym nazwisku, jak również zaprzestały sprowadzania drogich piłkarzy z zagranicy. Od kilkunastu miesięcy Twente ogranicza się więc do opierania siły swojego zespołu na zawodnikach wypożyczonych z innych klubów, a także na wychowankach miejscowej akademii. 

Pomimo wszystkich tych zabiegów, w ubiegłym sezonie holenderska federacja dwukrotnie karała jednokrotnych mistrzów kraju odjęciem trzech punktów w ramach kary za niewywiązywanie się z zobowiązań finansowych. Dziesiąta pozycja zajęta na koniec sezonu oznaczała, iż Twente po raz pierwszy od dziesięciu lat nie zagra w europejskich pucharach. Tuż przed startem bieżącego sezonu klub ratował się zwolnieniem aż piętnastu pracowników poszczególnych sekcji, natomiast z rozgrywek drugiej ligi wycofał swoją drużynę rezerw, znaną jako Jong Twente. Pod znakiem zapytania stanęła również dalsza egzystencja sekcji kobiecej, która należała dotychczas do jednych z najlepszych w Holandii. Dyrektor klubu, Gerald van den Belt zachował jednak spokój w tej nieciekawej sytuacji i zapewnił kibiców, iż Twente ureguluje wszelkie zaległości i w przeciągu co najmniej dwóch lat powróci na właściwe tory.


Póki co jednak, aby zapewnić sobie licencję na grę w Eredivisie, pan van den Belt po raz wtóry zmuszony był sprzedać najważniejsze ogniwa swojego zespołu po promocyjnych wręcz cenach. Czołowy strzelec zespołu, Luc Castaignos za zaledwie dwa i pół miliona euro zasilił szeregi niemieckiego Eintrachtu Frankfurt, natomiast jeden z najzdolniejszych młodych zawodników w Holandii, Bilal Ould-Chikh przeniósł się do portugalskiej Benfiki za kwotę nieznacznie przekraczającą milion euro. Lider defensywy, Andreas Bjelland został nowym piłkarzem angielskiego drugoligowca z Brentford za trzy miliony euro, co stanowi marne pocieszenie, zważywszy na fakt, iż Twente niemal identyczną kwotę zapłaciło za jego usługi duńskiemu Nordsjaelland przed trzema laty. Dobry, a zarazem zaskakujący interes klubowi włodarze przeprowadzili przy okazji przenosin Cuco Martiny do Southampton. 25-letni reprezentant Curaçao za sprawą swych licznych pomyłek w defensywie nie stanowił pewnego punktu owej formacji, dlatego półtora miliona euro, jakie wyłożyli na stół Anglicy można traktować jako dar od losu. Za pewien sukces można natomiast uznać fakt, iż przynajmniej na chwilę obecną na De Grolsch Veste udało zatrzymać się świeżo upieczonych mistrzów Ameryki Północnej i Południowej ze swoimi kadrami narodowymi, Jesusa Coronę z Meksyku oraz Felipe Gutierreza z Chile. Poza duetem zza oceanu w kadrze zespołu wciąż znajduje się ponadto 22-letni Hakim Ziyech będący pod stałą obserwacją selekcjonera holenderskiej reprezentacji.

O tłustych latach zwieńczonych mistrzostwem kraju i udziałem w Lidze Mistrzów dziś już mało kto pamięta. Głównym priorytetem The Tukkers z dnia na dzień stała się rozpaczliwa walka o przetrwanie, a warto przypomnieć, iż w swej 50-letniej historii klub ten przetrwał już jedno bankructwo. Pozostaje mieć więc nadzieję, iż Twente nie powtórzy swych błędów sprzed kilkunastu lat i wciąż cieszyć będzie się z gry na najwyższym poziomie. Wszak poza Ajaksem, Feyenoordem i PSV w Holandii próżno szukać drużyny, która w ostatnich dziesięcioleciach prezentowałaby w miarę przyzwoity poziom na europejskiej mapie futbolu.


I wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że tak właśnie się stanie. W klubie wprowadzono nowy porządek finansowy – dbający o codzienność a jednocześnie regulujący zaniedbania sprzed lat. Usystematyzowano piramidę szkolenia. Zatrudniono nowych, ambitnych szkoleniowców. Do pierwszego zespołu trafiło 10 zawodników, którzy szlifowali swoje umiejętności w akademii. Zespół uzupełniony młodymi i głodnymi sukcesów zawodnikami powinien dać sobie radę w rozgrywkach najwyższej klasy w Holandii. Dbać o to będzie sztab szkoleniowy, złożony z ludzi, którzy herb z Enschede mają w sercu – trenerzy w większości przeszli niemal wszystkie szczeble rozwoju jako szkoleniowcy w akademii.

Tej pasjonującej historii i zmieniającej się rzeczywistości byłem niedawno świadkiem. Przez cały tydzień obserwowałem pracę i zakamarki klubu. Chcę bardzo mocno zaakcentować jeszcze jedną cechę Twente: ogromną życzliwość, otwartość i chęć pomocy – bez cienia choćby zarozumialstwa i barier. 

Tekst i foto: Marek Dragosz 

Dawid Gordecki

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!