3.10.2016
Gr. A
Hiszpania 2 – 0 Nowa Zelandia
(Laia Aleixandri 80′, Pina 85’)
Spoglądając na powtórki i statystyki, to Nowozelandki po ciężkim laniu otrzymanym od Meksykanek w poprzednim meczu, zwarły dziś szeregi i broniły się dzielnie cokolwiek czasami rozpaczliwie frustrując jednak tymże Hiszpanki, które z kolei posiadając ogromną przewagę w całym meczu, aż do 80 minuty nie potrafiły znaleźć sposobu by umieścić piłkę w siatce przeciwniczek. Przyznać jednak należy, że kiedy w końcu im się to udało, była to bramka wyjątkowej urody. Stracony gol wyraźnie podłamał drużynę Kiwi a parę minut później Hiszpanki dołożyły doń jeszcze jedno trafienie.
Jordania 1 – 4 Meksyk
(Abu Sabbah 6′ – J.Enrigue 13′, D.Cazares 17′, J.Ovalle 54′, G.Juarez 85′)
Wielką radość sprawiły swoim kibicom Jordanki obejmując niespodziewanie prowadzenie w 6 minucie gry, po indywidualnej akcji i kapitalnym strzale największej swojej gwiazdy Sary Abu-Sabbah. Oczywiście nie mogło być mowy o tym by gospodynie mistrzostw utrzymały tak korzystny wynik do końca meczu gdyż jest to drużyna zdecydowanie odstająca umiejętnościami od reszty stawki, której nadrzędnym celem na tych mistrzostwach jest raczej zbieranie doświadczenia. Meksykanki zaś wykonały zadanie, gładko wygrywając drugi już mecz i zapewniając sobie tym samym (podobnie jak Hiszpania) awans do ćwierćfinału.
Gr. B
Wenezuela 2 – 1 Kamerun
(Castellanos 23′ 90+4′ – Takounda 90+3′)
Kenneth Zseremta – hiszpański trener Wenezueli miał dziś niełatwe zadanie z poukładaniem wyjściowego składu. Na ławce, obok wciąż nie będącej w pełni sił rozgrywającej Rodriguez zasiadła dodatkowo pauzująca za czerwoną kartkę z poprzedniego meczu podpora obrony Luzardo. W dodatku drobnej kontuzji na treningu nabawiła się Coronel, także jedyną opcją do pary z Castellanos w ataku pozostała 14 letnia zdobywczyni bramki z Niemkami, Cazorla. Mecz rozpoczął się od zdecydowanych ataków drużyny Kamerunu. Afrykańskie Super Falcons posiadające znaczną przewagę fizyczną nad rywalkami nieomal zamknęły La Vinotinto przez pierwsze 15 minut na ich własnej połowie. Bez efektu w postaci gola takowoż. W miarę upływu czasu zawodniczki Wenezueli uporządkowały swoją grę i mecz się nieco wyrównał. W 23 minucie po jednej z długich piłek kierowanych do osamotnionej z przodu Castellanos, ów wywalczyła sobie rzut wolny, który chwilę potem zamieniła na bramkę. Od tej chwili drużyna z Ameryki Południowej pomna 32 stopniowego upału ustawiła się w defensywie w środku pola i zaczęła w zasadzie grać z kontry oszczędzając nieco siły na później. Kamerunki starały się atakować lecz brakowało im dokładności w swoich zagraniach. Jakby na potwierdzenie, tuż przed gwizdkiem na przerwę zmarnowały również 100% sytuację. W drugiej połowie Super Falcons starały się ponownie poprowadzić grę, lecz wychodziło im to jeszcze bardziej nieudolnie czego dużą zasługą była wyśmienita gra linii defensywnej La Vinotinto, a zwłaszcza przeniesionej do środka obrony nominalnej bocznej Victorii Herrery, która zaliczyła kapitalne zawody. Korzystając z nieporadności przeciwniczek piłkarki Wenezueli kilkukrotnie jeszcze stworzyły sobie groźnie sytuacje, łącznie ze strzałem w poprzeczkę Castellanos, jednakże z chwilą wybicia 90 minuty wynik nadal pozostawał niezmienny. Kiedy wydawało się już, że mecz zakończy się skromną acz zasłużoną wygraną Wenezueli, wprowadzona kilka minut wcześniej na boisko Alexandra Takounda wyrównała nieoczekiwanie stan spotkania posyłając piłkę do siatki w 3 minucie doliczonego czasu gry kapitalnym strzałem piętą po dośrodkowaniu ze skrzydła. W futbolu niemożliwe nie istnieje. Zgodziła się z tym Deyna Castellanos, która natychmiast po wznowieniu oddała fenomenalnie precyzyjny strzał z koła środkowego boiska pokonując zaskoczoną Mimboe. 30 sekund później sędzia główna zakończyła mecz.
Niemcy 1 – 1 Kanada
(Gwinn 45+2′ – Rose 20′)
Kanadyjki rozpoczęły to spotkanie odważnie, starając się szybkością i dynamiką swoich ataków zepchnąć Niemki do defensywy. Widać było że szukają szybko strzelonej bramki po to by ustawić się następnie w defensywie i do końca pierwszej połowy grać z kontry – co zresztą wpisuje się w interwałową taktykę, którą ostatnio charakteryzuje się każda z kobiecych reprezentacji kraju Klonowego Liścia. Napór trwał przez pierwsze 10 minut, po czym lepiej wyszkolona technicznie i dojrzalsza taktycznie drużyna Niemiecka uporządkowała grę i zaczęła konstruować własne, znacznie groźniejsze akcje. Los bywa jednak przekorny. W 20 minucie po zagraniu długiej piłki do przodu i błędzie w przyjęciu obrończyni Pawollek sytuację wykorzystała grająca na szpicy gwiazda Kanadyjek Deane Rose zdobywając bramkę dającą prowadzenie. Piłkarki z kraju Klonowego Liścia następnie ustawiły się jak zamierzały defensywnie w oczekiwaniu na przeciwniczki oraz swoje okazje z kontry. Niemki nie zawiodły, ruszyły do odrabiania strat wciąż budując przemyślane i stopniowo coraz groźniejsze akcje ale jednocześnie nie odsłaniając się i nie stwarzając okazji do wyczekiwanych przez przeciwniczki kontr. Udało im się wyrównać tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę po kapitalnym strzale z rzutu wolnego wyróżniającej się na murawie Giulii Gwinn. W drugiej połowie na boisku istniał już tylko jeden zespół. Die Mannschaft. Kanadyjki zostały zdeklasowane, ograniczały się tylko do wybijania piłek z własnej połowy. Niemki natomiast stwarzały szansa za szansą, ale albo to brakowało odrobiny szczęścia, albo cudów w bramce dokonywała Proulx – rehabilitując się zresztą za kilka swoich błędów z pierwszej połowy. Ostatni kwadrans w wykonaniu Kanadyjek to już ofiarne acz rozpaczliwe rzucanie się na piłkę w obrębie własnego pola przy każdym strzale przeciwniczek bądź wybijanie jej na oślep byle dalej. Futbol czasami nie bywa sprawiedliwy, pomimo iż Niemkom z samej jakości prezentowanej gry, nie wspominając już o ilości stworzonych szans należała się wygrana to do końca meczu wynik 1:1 nie uległ już zmianie. Jedno zdanie o Giulii Gwinn – oto przyszła gwiazda Niemek – według mnie murowana kandydatka do nagrody złotej piłki turnieju.
Rob Mikalski