Pewny awans City
Świat UEFA Womens Champions League

Pewny awans City

 Choć piłkarki z Göteborga wyruszały w podróż do Manchesteru z zaledwie jednobramkowym deficytem z pierwszego meczu, w powodzenie misji awansu do 1/8 finału nie wierzył w obozie mistrzyń Szwecji chyba nikt. Jest to zresztą w pewnym sensie znamienne, gdyż przecież dokładnie rok wcześniej – także po domowej porażce w stosunku 1-2 – udawaliśmy się do Monachium pełni wiary i nadziei. Dziś, pomimo urzędowego optymizmu i niewątpliwie szczerych zapowiedzi o walce do końca, chodziło przede wszystkim o to, aby to rewanżowe spotkanie po prostu rozegrać i uniknąć w nim kompromitacji. Jedno spojrzenie w składy meczowe uzmysławia nam jednak, że do bólu racjonalne podejście było w tym konkretnym przypadku w pełni uzasadnione. Smutna prawda wygląda bowiem tak, że Göteborg szans na sprawienie sobie miłej, noworocznej niespodzianki pozbawił się sam na długo przed pierwszym gwizdkiem meczu na Valhalli. A wszystko, co wydarzyło się później na boisku, było jedynie następstwem kilku błędnych decyzji natury ekonomicznej. I tym razem to klub znad Göty padł ofiarą znanego powiedzenia, że chytry dwa razy traci.

Czy z Emily Sonnett, Natalią Kuikką, Rebecką Blomqvist, Emmą Berglund i Julią Zigiotti (ta ostatnia wypadła akurat przez kontuzję) w składzie mistrzynie Szwecji byłyby faworytkami w rywalizacji z Manchesterem City? Oczywiście, że nie. Ale jest wielce prawdopodobne, że dwumecz rozegrany w optymalnym zestawieniu przyniósłby nam zdecydowanie więcej pozytywnych wspomnień. Stało się jednak inaczej, w wyniku czego musieliśmy zadowolić się kilkunastoma minutami pożyczonego szczęścia, gdy po golu Vilde Bøe Risy Göteborg przez chwilę mógł łudzić się nadzieją. Równie błyskawicznie została ona jednak zgaszona, a rewanż na skąpanym w deszczu Academy Stadium w Manchesterze był już wyłącznie dopełnieniem formalności. Jasne, kilkoma wyśmienitymi paradami ponownie popisała się Jennifer Falk, ale kto wie, czy to frustracja zmienionej w końcówce Stiny Blackstenius nie będzie najlepszym podsumowaniem wyjątkowo krótkiej, europejskiej kampanii ekipy Matsa Grena. Jeśli jednak na przestrzeni dziewięćdziesięciu minut oddaje się w kierunku bramki rywalek z Anglii jeden celny strzał (inna sprawa, że uderzenie Bøe Risy było naprawdę najwyższej próby), to trudno liczyć na choćby honorową porażkę. Gospodynie zrobiły bowiem dokładnie to, co do nich należało i niezwykle pewnym krokiem wmaszerowały do grona szesnastu najlepszych drużyn w Europie. Jeszcze przed przerwą kapitalnym uderzeniem swoją słabszą nogą wynik spotkania otworzyła Lauren Hemp, a w drugiej części gry dwiema dobitkami z najbliższej odległości ustaliła go Georgia Stanway. Kto wie, być może gdyby w defensywie Göteborga występowały dziś nominalne obrończynie, to utraty przynajmniej jednej z bramek dałoby się uniknąć, ale teraz pozostało nam jedynie na ten temat spekulować. Najpierw jednak wypada pogratulować piłkarkom z Manchesteru awansu, który tak naprawdę ani przez chwilę nie podlegał jakiejkolwiek dyskusji.

Jared Burzynski

Szwedzka Piłka

 


1/16 finału Ligi Mistrzyń:

Manchester City 3-0 Göteborg (Hemp 37., Stanway 65., 67.)

Dawid Gordecki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

error: Content is protected !!