Jedenastka roku Damallsvenskan
Damallsvenskan Ligi Świat

Jedenastka roku Damallsvenskan

aretslag

Jennifer Falk (Göteborg) – bramkarka Göteborga nie w każdym meczu zmuszana była do największego wysiłku, ale w decydujących momentach to właśnie jej interwencje ratowały przyszłym mistrzyniom kraju bezcenne punkty. Tak było chociażby w domowym starciu z Eskilstuną, czy w wyjazdowym meczu w Växjö i choć obie te potyczki zakończyły się pewnymi zwycięstwami KGFC, to możemy zastanawiać się, jak wyglądałby ich obraz, gdyby nie efektowne parady Falk jeszcze przy stanie 0-0. Nie ma najmniejszych wątpliwości, że z taką golkiperką za plecami piłkarkom z Göteborga grało się zdecydowanie pewniej.

Glodis Perla Viggosdottir (Rosengård) – nie da się ukryć, że sezon 2020 był dla ekipy z Malmö wielkim rozczarowaniem, ale akurat do postawy islandzkiej defensorki kibice ze Skanii nie mogą zgłaszać poważniejszych zastrzeżeń. Wysoki procent wygranych pojedynków, gole po stałych fragmentach i precyzyjne, kilkudziesięciometrowe podania to znaki rozpoznawcze 25-latki z Kopavogur i niewątpliwie cieszy fakt, że w zakończonej właśnie ligowej kampanii mieliśmy aż tyle okazji, aby te najwyższej klasy zagrania oklaskiwać.

Faith Ikidi (Piteå) – świat idzie do przodu, wiele aksjomatów zostaje skutecznie obalonych, ale jedno w tym globalnym zgiełku pozostaje niezmienne: kapitalna dyspozycja nigeryjskiej stoperki z Norrland. W swoim dziesiątym sezonie w barwach Piteå doświadczona obrończyni znów była solidna niczym skała i nie będzie wielkiej przesady w stwierdzeniu, że to jej postawa w dużej części zapewniła mistrzyniom sprzed dwóch lat ligowy byt. Fanów z Północy może ponadto cieszyć fakt, że legenda klubu nie wydaje się być ani trochę zainteresowana wyprowadzką z Norrbotten.

Natalia Kuikka (Göteborg) – rewelacja tegorocznych rozgrywek! Żadna inna piłkarka w lidze nie zaliczyła tylu udanych odbiorów, a przecież zasługi reprezentantki Finlandii nie ograniczają się wyłącznie do gry defensywnej. Pięć strzelonych goli było oczywiście miłym bonusem, ale wszyscy mamy chyba w pamięci kapitalne rajdy lewym skrzydłem, które do dziś śnią się po nocach piłkarkom w wielu szwedzkich miastach. Jeżeli kolejny rok będzie dla niej choćby w połowie tak udany, to w Portland mogą z czystym sumieniem pogratulować sobie niezwykle udanego transferu.

Caroline Seger (Rosengård) – kapitanka, liderka, serce drużyny. Niektórzy zarzucają jej, że swoim stylem gry obniża jej dynamikę, że zbyt często zagrywa do tyłu, ale wystarczy obejrzeć jedno dowolne spotkanie Rosengård, aby zrozumieć, dlaczego akurat ta piłkarka właśnie zbliża się do granicy 210 meczów w reprezentacji Szwecji. A jej asysta przy golu Mimmi Larsson w domowym meczu z Linköping była chyba najlepszą możliwą odpowiedzią dla wszystkich krytykujących jej styl. Kto nie widział, niech natychmiast nadrobi.

Therese Åsland (Kristianstad) – ze szwedzką piłką ligową przywitała się falstartem, czyli bardzo nieudanym meczem w Göteborgu, gdzie wystąpiła zresztą nie na swojej pozycji. Odpowiednie wnioski zostały jednak wyciągnięte na tyle szybko, że później z tygodnia na tydzień było już tylko lepiej. Jak bardzo lepiej? Ujmijmy to tak: siedem goli i dziewięć asyst reprezentantki Norwegii nawet w małym procencie nie oddaje jej wkładu w historyczny dla Kristianstad awans do europejskich pucharów. Klasa, klasa i jeszcze raz klasa.

Jelena Cankovic (Rosengård) – można kręcić nosem na to, w jaki sposób pożegnała się z Växjö, ale umiejętności piłkarskich nie odbierze jej nikt. Jedenaście asyst to bilans, który w ostatnich siedmiu latach potrafiła na boiskach Damallsvenskan osiągnąć jedynie Jonna Andersson, a obecność reprezentantki Serbii w takim towarzystwie niewątpliwie świadczy o jej futbolowym szlachectwie. Co więcej, dziesiątka z Malmö cały czas wydaje się być na fali wznoszącej, w związku z czym możemy oczekiwać, że najlepsze wciąż przed nią.

Frida Maanum (Linköping) – w Linköping bez większych zmian. Znów sporo emocji i materiału do analizy dostarczały nam nie tylko piłkarki, ale i działacze. Wróćmy jednak na boisko, gdyż tam niepodzielnie panowała 21-latka z Norwegii. W środkowej fazie sezonu można było odnieść wrażenie, że Maanum wraz z Uchenną Kanu dźwigają na swoich barkach cały ofensywny potencjał zespołu. W końcówce (wyłączając może blamaż z Göteobrigem) akcenty rozkładały się już nieco bardziej równomiernie, ale nie ma wątpliwości, że gdyby nie młoda Norweżka, w Östergötland oglądaliby się raczej za niż przed siebie.

Heidi Kollanen (Örebro) – w poprzednim sezonie znajdowała się nieco w cieniu Heather Williams, ale w tym roku jej talent wreszcie rozbłysnął pełnia blasku. Na półmetku rozgrywek miała bezpośredni udział przy ponad 60% goli strzelonych przez zespół z Behrn Areny, a jej mierzone na milimetry wrzutki na głowę Karin Lundin stały się znakiem firmowym Örebro. To przez nią musiała przejść każda dobrze zapowiadająca się akcja ofensywna ekipy z Närke, to ona musiała przyłożyć do każdej z nich pieczątkę jakości. Wielka szkoda, że tak fenomenalny sezon przerwała jej kontuzja, w następstwie której reprezentantkę Finlandii ujrzymy na boisku nie wcześniej niż latem 2021.

 

Anna Anvegård (Rosengård) – królowa zostaje na tronie! Pochodząca z Bredaryd napastniczka wygrywała już klasyfikację strzelczyń na trzecim i drugim poziomie rozgrywek, a teraz – drugi raz z rzędu – udało jej się sięgnąć po ten zaszczyt na boiskach Damallsvenskan. Dorobek strzelecki? O jeden szczebelek wyższy niż w sezonie 2019. Szczególnie udany był w jej wykonaniu początek rundy rewanżowej, kiedy to jej trafienia pozwoliły Rosengård choć na chwilę odzyskać fotel liderek. Nie sposób nie docenić jej współpracy z Jeleną Cankovic; ta dwójka byłych piłkarek Växjö na boisku rozumie się bez słów.

Pauline Hammarlund (Göteborg) – dwanaście goli, dziesięć asyst, niezaprzeczalny numer jeden w klasyfikacji punktowej. To jednak wyłącznie liczby, najlepszy w karierze sezon napastniczki Göteborga zdecydowanie bardziej wymownie podsumują słowa. A także obrazy, które na zawsze pozostaną w pamięci fanów znad Göty. Ot, chociażby radość po golu na 1-0 w Linköping, kiedy to pierwszy w historii mistrzowski tytuł nagle stał się realny jak nigdy wcześniej. I dobrze się stało, że tego być może najważniejszego w całej kampanii gola strzeliła właśnie Hammarlund, gdyż nikt nie zasłużył na dostąpienie tego zaszczytu bardziej niż ona.

Nie od dziś wiadomo, że drużyna to nie tylko wyjściowa jedenastka, a skoro tak, to warto na koniec wymienić nazwiska ośmiu piłkarek mających za sobą niezwykle udany sezon, które w naszym zespole gwiazd Damallsvenskan wystąpią tym razem w roli rezerwowych. Choć w przypadku takich zawodniczek zdecydowanie bardziej na miejscu byłoby chyba określenie gamechangers, spopularyzowane ostatnimi czasy przez trenerkę Manchesteru United Casey Stoney.  A skoro tak, to ósemka gamechangers szwedzkiej ekstraklasy w roku 2020 prezentuje się następująco: Brett Maron (Kristianstad)Nilla Fischer (Linköping)Emma Koivisto (Göteborg)Eveliina Summanen (Kristianstad)Filippa Curmark (Göteborg)Freja Olofsson (Örebro)Olivia Schough (Djurgården)Mimmi Larsson (Rosengård).

Dawid Gordecki

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!