Mistrz, mistrz, Göteborg!
Damallsvenskan Świat

Mistrz, mistrz, Göteborg!

guld1

Piłkarki z Göteborga świętowały historyczny sukces na pustej Arenie Linköping (Fot. Magnus Hallbäck)

 Przed pierwszym gwizdkiem Sandry Almkvist wizualizowaliśmy sobie wiele scenariuszów, według których może potoczyć się starcie zespołów z Linköping i Göteborga, ale tego, co ostatecznie wydarzyło się na jednej z aren EURO 2013, nie przewidział chyba nikt. Styl, w którym piłkarki z Västergötland przypieczętowały pierwszy w pięćdziesięcioletniej historii klubu mistrzowski tytuł przejdzie oczywiście do historii, ale doceniając cudowny koncert ubranych tego dnia na biało zawodniczek KGFC po przerwie, nie sposób nie wrócić do tego, co wydarzyło się jeszcze w pierwszej połowie. To właśnie wtedy podopieczne Matsa Grena strzeliły bowiem dwa przepięknej urody gole, które całkowicie odebrały rywalkom jakąkolwiek chęć do walki. Wielkie strzelanie na Arenie Linköping rozpoczęła rozgrywająca swój zdecydowanie najlepszy sezon w karierze Pauline Hammarlund, która wbiegła idealnie w tempo między sygnalizujące pozycję spaloną defensorki gospodyń i zmieściła futbolówkę tuż przy prawym słupku bramki Cajsy Andersson. Cała akcja rozpoczęła się jednak od Rebecki Blomqvist, która nieco ponad kwadrans później miała swój udział również przy trafieniu na 2-0. Swoją rolę odegrała przy nim także Hammarlund, a całość w najlepszy możliwy sposób sfinalizowała Filippa Angeldal, oddając strzał, z obroną którego problemy miałaby każda bramkarka świata. Linköping w pierwszej połowie próbował jeszcze szarpać, szczególnie aktywna była lewa strona LFC z Elin Landström oraz Uchenną Kanu, ale poza pojedynczymi stałymi fragmentami, pod bramką Jennifer Falk niezmiennie panował względny spokój. Biorąc pod uwagę rangę meczu chyba nawet zbyt duży, gdyż od drużyny, która jeszcze całkiem niedawno mierzyła w puchary (inna kwestia, czy nie były to plany mocno na wyrost) powinniśmy wymagać zdecydowanie więcej konkretów. Te były jednak wyłącznie po stronie Göteborga, dzięki czemu w przerwie w szatni gości można było powoli zacząć przygotowywać okolicznościowe gadżety do pomeczowej celebracji.

Zanim jednak na dobre rozpoczęło się świętowanie, czekało nas jeszcze 45 minut meczu, podczas których piłkarki z Göteborga zapragnęły udowodnić wszelkiej maści sceptykom, że to one były w tegorocznych rozgrywkach najlepszą drużyną w kraju. Udowadnianie błyskawicznie rozpoczęła Vilde Bøe Risa, która potrzebowała siedmiu minut i dwóch asyst Pauline Hammarlund, aby zapisać na swoim koncie dwa premierowe trafienia w sezonie 2020. Dla reprezentantki Norwegii był to bez wątpienia niezwykle wzruszający moment, gdyż doskonale przecież pamiętamy, z jak wieloma przeciwnościami natury zdrowotnej przyszło jej się zmagać w ostatnich miesiącach. W najważniejszym meczu piłkarskiej jesieni Bøe Risa wystąpić jednak zdążyła i możemy być pewni, że był to występ, którego sama zainteresowana długo nie zapomni. Podopieczne Matsa Grena nie zamierzały jednak poprzestawać na czterech golach, a wprowadzane z ławki zawodniczki robiły bardzo wiele, aby także przyłożyć swoją pieczątkę na historycznym zwycięstwie. Efekt? Po golu dołożyły do klubowego skarbczyka rezerwowe w tym meczu Koivisto i Blackstenius, a Julia Zigiotti zapisała na swoim koncie asystę. Bez wpisu w meczowym protokole swojego przedostatniego (przynajmniej na pewien czas) występu na europejskich boiskach nie zamierzała kończyć również Natalia Kuikka, która zimą przywita się z NWSL nie tylko jako mistrzyni Szwecji, ale jako jedna z najbardziej wartościowych zawodniczek Damallsvenskan. Tak, Linköping w drugiej połowie prezentował się fatalnie, do tego stopnia, że kibicom miejscowej drużyny mogło przypomnieć się wyparte już najpewniej ze świadomości haniebne 0-6 z Eskilstuną, ale kwestionowanie przepięknego triumfu ekipy z Västergötland byłoby po prostu nie na miejscu. Po pierwsze, nie zapominajmy, że to Göteborg swoją kapitalną postawą sprawił, że gospodyniom zupełnie odechciało się w sobotnie, listopadowe popołudnie grać w piłkę. Po drugie, ten mecz stanowił dla klubu z znad Göty swego rodzaju klamrę podsumowującą trzyletni okres transformacji ligowego średniaka, który właśnie ledwo uniknął degradacji, w mistrza kraju. Droga ta – wbrew pozorom – była naprawdę długa i wyboista, ale tajemnica sukcesu polega na tym, że na żadnym jej etapie nie pozostawiono najważniejszych kwestii przypadkowi. I choć nie obyło się bez kosztownych pomyłek, to na ich dokładną analizę przyjdzie jeszcze czas. A póki co pozwólmy wybrzmieć okrzykom radości piłkarek i działaczy KGFC, gdyż one najlepiej puentują nam ten szalony i zarazem niesamowicie intensywny sezon, który na Valhalli na zawsze pozostanie już przekazywaną z pokolenia na pokolenie legendą.


 Choć z wiadomych względów większość oczu była w miniony weekend skierowana na Linköping, historia pisała się także na innych arenach. Ot, choćby w Uppsali, gdzie Kristianstad zapewnił sobie prawo gry w eliminacjach piłkarskiej Ligi Mistrzyń 2021/22. Pewne zwycięstwo nad beniaminkiem było dopełnieniem fenomenalnego sezonu w wykonaniu podopiecznych Elisabet Gunnarsdottir, która podczas dekady spędzonej w północno-wschodniej Skanii najpierw przeprowadziła klub przez największy w jego historii kryzys, a następnie doprowadziła go do bram Europy. I jeśli ktoś w tym momencie pomyślał, że jest to kolejna pochodząca z naszej ligi opowieść idealnie nadająca się na scenariusz kalifornijskiego filmu, to … jak najbardziej ma rację! Jak widać, raz jeszcze potwierdza się stare przysłowie, że to życie pisze nam najbardziej wartościowe scenariusze. Z kronikarskiego obowiązku odnotujmy jednak, że zawodniczką, która poprowadziła Kristianstad do zwycięstwa w Uppsali, była dyrygentka środka pola Anna Welin i tylko kapitalna postawa Emmy Holmgren w bramce gospodyń sprawiła, że była piłkarka Limhamn Bunkeflo nie kończyła sobotniego meczu z hat-trickiem w statystykach. Swojego gola dołożyła także jedna z najbardziej niedocenianych (taki najwidoczniej już los defensywnych pomocniczek) piłkarek Damallsvenskan Eveliina Summanen, a wnosząca jak zwykle sporo ożywienia rezerwowa Maja Bodin tym razem upodobała sobie ostrzeliwanie obramowania bramki zespołu z Uppsali. Bez gola zakończyła swój boiskowy popis także największa gwiazda Pomarańczowych Therese Åsland, która jednak miała swój niezaprzeczalny udział przy decydującym dla końcowego wyniku trafieniu na 2-0. To właśnie zawodniczka z Norwegii dośrodkowała z narożnika boiska piłkę, którą chwilę później mocno niefortunnie, bo od pleców swojej klubowej koleżanki, piąstkowała Emma Holmgren. Beniaminka możemy oczywiście pochwalić za grę do końca (Linköping może w tym miejscu zrobić notatki), ale honorowy gol autorstwa Nicole Modin to zdecydowanie zbyt mało, aby toczyć równorzędne boje z drużyną, która już za kilka miesięcy będzie reprezentować nas w Europie. I wiele wskazuje na to, że będzie to naprawdę godna reprezentacja.

Innym miastem, w którym piłkarscy kibice mieli w miniony weekend mnóstwo powodów do radości, było niewątpliwie Växjö. Zespół prowadzony przez Marię Nilsson dokonał bowiem w rundzie rewanżowej prawdziwego cudu, najpierw wydostając się na powierzchnię z głębi strefy spadkowej, a następnie przyklepując utrzymanie w Damallsvenskan na kolejkę przed końcem sezonu. Czy mając w pamięci wydarzenia ostatnich tygodni ktoś uwierzyłby, że ta drużyna po trzynastu rozegranych meczach zamykała ligową tabelę z dorobkiem … ośmiu punktów i sześciu strzelonych goli? Obserwując aktualną dyspozycję Rii Öling, Amandy Johnsson Haahr, czy Ini-Abasi Umotong wydaje się to wręcz niemożliwe, ale historia Växjö pokazuje po prostu jak nieprzewidywalnym sportem jest futbol. I jest to niewątpliwie jeden z powodów, dla których pokochaliśmy akurat tę dyscyplinę sportu. Rozegrany wyjątkowo na Värendsvallen mecz przeciwko Eskilstunie nie był może popisem efektownej gry podopiecznych Marii Nilsson, ale gospodynie zrobiły w sobotnie popołudnie dokładnie tyle, ile trzeba było zrobić, aby odprawić wyżej notowane rywalki z bagażem dwóch goli. W strzeleniu tego drugiego wydatnie pomogła im golkiperka United Emelie Lundberg, która grając na tym poziomie ma obowiązek łapać takie piłki, jak ta uderzona przez Nellie Karlsson, ale czy za kilka lat ktoś będzie jeszcze wspominał okoliczności, w których padła ta bramka? Najprawdopodobniej nie, gdyż w naszej pamięci pozostanie raczej jesienne odrodzenie Växjö, które sprawiło, że niedawna czerwona latarnia zagwarantowała sobie utrzymanie wcześniej niż uczyniły to chociażby mające zdecydowanie wyższe ambicje Piteå i Eskilstuna. Obie wymienione tu ekipy mogły zresztą na własnej skórze przekonać się na czym polega fenomen skazywanego na porażkę klubu ze Småland, który zdecydowanie najlepiej gra właśnie wtedy, gdy już nikt na niego nie stawia.

Jared Burzynski

Szwedzka Piłka

 


 

21. kolejka w liczbach:

Gole: 21  (średnia 3.50 / mecz)

Rzuty karne: 0

Żółte kartki: 7

Czerwone kartki: 0

Najszybszy gol: Pauline Hammarlund (Göteborg) – 11. minuta (vs. Linköping)

Najpóźniejszy gol: Nellie Karlsson (Växjö) – 84. minuta (vs. Eskilstuna)

Piłkarka kolejki: Pauline Hammarlund (Göteborg)

Gol kolejki: Pauline Hammarlund (Göteborg)


Komplet wyników:


Piłkarka kolejki:

lirare

 

Klasyfikacja strzelczyń:

skytte

Klasyfikacja asystentek:

assist

Dawid Gordecki

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!