Przed 10. kolejką szwedzkiej Damallsvenskan
Damallsvenskan Ligi Świat

Przed 10. kolejką szwedzkiej Damallsvenskan

 To będzie kolejka w stylu speed round – sześć stadionów, dwanaście drużyn i nieco ponad dwie godziny skondensowanych, piłkarskich emocji. Gdybyśmy rozgrywali obecny sezon według pierwotnego planu, na taki wieczór musielibyśmy czekać aż do listopada, gdyż – jak doskonale wiemy – Damallsvenskan, w przeciwieństwie do wielu innych czołowych lig, nie praktykuje równoległego rozgrywania wszystkich meczów jednej serii spotkań. Sprawy pozasportowe sprawiły jednak, że rok 2020 przyniósł nam przedefiniowanie pojęcia normalności we wszystkich dziedzinach życia, a w naszym przypadku jednym z symboli nowej rzeczywistości okazał się napięty do granic wytrzymałości ligowy terminarz. O tym, że skutki grania co trzy dni przez niemal dwa miesiące zaczynają dawać się we znaki nawet piłkarkom teoretycznie nienarzekającym na poważniejsze urazy, głośno mówiła ostatnio chociażby Loreta Kullashi. Nie przeszkodziło to oczywiście liderce klasyfikacji strzelczyń w dalszym podreperowaniu strzeleckiego dorobku, ale z drugiej strony trudno też się dziwić, że w wielu klubach z utęsknieniem wyczekują 24. sierpnia, kiedy to wreszcie wrócimy do normalnego trybu pozwalającego grać i trenować w zdecydowanie bardziej naturalnym dla tej dyscypliny sportu rytmie.

Skoro jednak jeszcze przez chwilę pozostaniemy w trybie intensywnym, to zastanówmy się, co może wydarzyć się w najbliższą środę na pierwszoligowych boiskach. Niezwykle ciekawie zapowiada się potyczka w Umeå, gdzie niepokonana od czterech spotkań drużyna Roberta Bergströma podejmie całkowicie nieprzewidywalną Eskilstunę. Tajemnicą dobrych wyników beniaminka w ostatnich tygodniach wydaje się być szeroka i stosunkowo wyrównana kadra, która w tych nieoczywistych czasach jest skarbem na miarę legendarnej bursztynowej komnaty. Lova Lundin, Olivia Holm, czy Wilma Öhman już wiele razy w obecnych rozgrywkach udowodniły, że wchodząc z ławki można odwrócić losy meczu, a eksplozja talentu Moniki Jusu Bah cieszy piłkarskich kibiców nie tylko w Västerbotten, ale w całej Szwecji. Po drugiej stronie trener Magnus Karlsson nie ma aż tak dużego pola manewru, ale to w kadrze prowadzonego przez niego zespołu znajdują się takie indywidualności jak wspomniana Kullashi, nigeryjska przywódczyni drugiej linii Halimatu Ayinde oraz potrafiąca idealnie przymierzyć właściwie z każdego miejsca na boisku jej rodaczka Ngozi Okobi. Starcie tych dwóch wektorów o naprawdę zbliżonej wartości zapowiada się zatem niezwykle frapująco i w ogóle się nie zdziwimy, jeśli to w na stadionie w Umeå obejrzymy jutro najbardziej efektowne, futbolowe fajerwerki.

Po tyle nieoczekiwanym, co niesamowicie cennym zwycięstwie w Sztokholmie, piłkarki z Örebro wracają na Behrn Arenę z mocnym postanowieniem kontynuowania zwycięskiej passy. Stawką meczu z beniaminkiem z Uppsali będzie pozostanie we względnie bezpiecznej odległości od strefy spadkowej, więc nie trzeba chyba podkreślać, że żadna z ekip specjalnej motywacji w środowy wieczór potrzebować nie będzie. Gospodynie mają nadzieję, że znajdująca się w kapitalnej dyspozycji od początku sezonu Heidi Kollanen ma jeszcze schowane gdzieś głęboko resztki energii, goście natomiast liczą na kapitalne parady Emmy Holmgren, a także na błysk geniuszu ofensywnego duetu Kapocs – Korhonen, który zapewnił już drużynie Jonasa Valfridssona naprawdę wiele punktów. O podobne cele grać będą na LF Arenie, choć zarówno w Piteå, jak i w Sztokholmie przedsezonowe apetyty były zdecydowanie większe. W obu ekipach problemem z gatunku tych najbardziej palących jest jednak skuteczność i wydaje się, że znalezienie bramkostrzelnej, klasycznej dziewiątki powinno być priorytetem zarówno dla Pierre’a Fondina, jak i dla Stellana Carlssona (choć ten ostatni może nie bez racji bronić się tezą, że bez takiej zawodniczki udało mu się nawet kiedyś zdobyć mistrzostwo). Póki co o sile ofensywnych formacji obu zespołów decydują w największym stopniu odpowiednio Fernanda Da Silva oraz Olivia Schough i niewykluczone, że to właśnie od ich postawy w dużej części zależeć będzie, która z ekip dopisze sobie po jutrzejszym meczu trzy kolejne punkty.

Dwa zwycięstwa z rzędu sprawiły, że optymizmem powiało w Vittsjö, ale nieplanowana porażka w Umeå znów zepchnęła zespół Thomasa Mårtenssona na ostatnie miejsce w tabeli. Co gorsza, tym razem ten stan może się nieco przedłużyć, ponieważ w środę do północnej Skanii zawita lider z Göteborga, który właśnie w kapitalnym stylu przejechał się po Piteå. W Vittsjö mają jednak nadzieję, że nawet w teoretycznie tak trudnym meczu da się wrócić na właściwe tory i trzeba przyznać, że nie jest to wyłącznie myślenie życzeniowe. Dostająca coraz więcej minut na zaprezentowanie swych nieprzeciętnych umiejętności Emily Gielnik dała bowiem sygnał, że gdy tylko wejdzie w meczowy rytm, może zostać jedną z największych gwiazd ligi, Michelle De Jongh imponuje stabilną formą nawet w przegranych meczach, a o szybkości Clary Markstedt nieprzypadkowo krążą w południowej Szwecji legendy. Poza tym, w Göteborgu ławka wcale nie jest tak długa, jak mogłoby się wydawać i kiedyś na pewno przytrafi się tej drużynie mecz kryzysowy. Na moment słabości rywalek raczej nie powinni natomiast liczyć w Linköping, gdyż nawet wobec urazu Johanny Kaneryd, trener Eidevall ma póki co pełen komfort podczas selekcjonowania wyjściowej jedenastki. O takim zapleczu może tylko pomarzyć Olof Unogård, a członkowie sztabu LFC mogą tylko gorzko żartować, że niedługo będą musieli samych siebie wpisywać do meczowej osiemnastki. W pościg za czołową dwójką na pewno z chęcią rzuciłby się grający ostatnio według schematu zwycięstwo – remis – zwycięstwo – remis – zwycięstwo Kristianstad, ale aby tak się stało, Pomarańczowy Gang pod przywództwem Elisabet Gunnarsdottir najzwyczajniej w świecie musi sięgnąć po trzy oczka w starciu z Växjö. Gospodynie przystąpią do tego pojedynku osłabione brakiem kontuzjowanej Mii Carlsson, ale i tak to one będą zdecydowanymi faworytkami w rywalizacji z katastrofalnie spisującą się na wyjazdach ekipą ze Småland. W Kristianstad muszą jednak mieć się na baczności i pod żadnym pozorem nie faulować we własnym polu karnym, gdyż Signe Holt umie robić użytek z piłki ustawionej na punkcie oddalonym od bramki o dokładnie dwanaście jardów.


Zestaw par 10. kolejki:

omg10_01

omg10_02

omg10_03

omg10_04

omg10_05

omg10_06

 
Jared Burzynski

Dawid Gordecki

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!