Miesiąc do rozpoczęcia Bundesligi, okres przygotowawczy w pełni. Pora na krótkie podsumowanie dotychczasowego okienka transferowego. Zaczniemy od dwóch najsilniejszych zespołów w Niemczech – Wolfsburga i Bayernu Monachium.
VFL Wolfsburg

Fot. Instagram
Na Wolfsburg nie ma mocnych. Aktualny mistrz Niemiec zdecydowanie został królem letniego polowania. Pomimo odejścia Caroline Hansen i Nilly Fischer trener Stephan Lerch dostał kapitalne nazwiska. Odejście rezerwowej bramkarki Mary Earps załatano Friederike Abt z Hoffenheim. Solidna, bez fajerwerków ale jako dwójka w sam raz na dłuższy czas. Dzisiaj z kolei gruchnęła wiadomość, że z Wolfsburgiem związała się brązowa medalistka MŚ Hedvig Lindahl. Czyli problem zastąpienia Almuth Schult (która jest niekwestionowaną jedynką) na czas jej rekonwalescencji rozwiązany. Do VFL z Arsenalu dołączyła Holenderka Dominique Bloodworth, srebrna medalistka z Francji. Z Bayernu przyszła Fridolina Rolfö. Była wyraźnie niezadowolona ze swojej roli w bawarskim zespole. Wprawdzie z Wilczycami sięgnie po trofea to jednak konkurencję w zespole będzie miała większą. Absolutnym hitem jest wyciągnięcie z Turbine Potsdam duetu Svenja Huth – Felicitas Rauch.
Wolfsburg w chwili obecnej to potwór. Mistrzostwo jest już w zasadzie przyznane, Wilczyce są jeszcze mocniejsze niż rok temu. Weryfikacja przyjdzie w LM – byle nie trafić na Lyon przed finałem 🙂
Bayern Monachium

Fot. Bayern
W stolicy Bawarii trwa ogromne przemeblowanie. I na razie wygląda to dość słabo (oczywiście jak na monachijskie ambicje, bo w skali ligowej to dalej bezapelacyjny numer dwa). Przede wszystkim skończyła się epoka rodziny Wörle. Odszedł trener Thomas, a zastąpił go Jens Scheuer z Freiburga. Ogromny fachowiec, który ma dobrą ręką do młodych piłkarek i w tym wypatrują swojej szansy w Bayernie bo rezerwy są przepełnione talentami. Karierę zakończyła Melanie Behringer, choć to już żadne osłabienie. Jednak oddajmy cesarzowej co cesarskie. Do USA wróciła Gina Lewandowski, a Arsenal odbił swoje klęski w starciu męskich sekcji i wpadł do szatni FCB jak po swoje. Manuela Zinsberger, Leonie Maier i Jill Roord. Wszystkie wybrały londyński klub. Do Ajaxu przeszła Lucie Vonkova, a do ligowego rywala z Wolfsburga odeszła Fridolina Rolfö. Jednak największą wyrwą, która spowodowała rozpacz wśród kibiców jest odejście Sary Däbritz do PSG. Kto na ich miejsce? Carina Schlüter z Sand będzie rywalizować z Benkarth o jedynkę. Z Essen przyszła Linda Dallmann, maniaczka siłowni. Na koniec creme de la creme czyli Giulia Gwinn. Jens Scheuer osobiście przekonywał ją do tego transferu. Jeden z największych talentów młodego pokolenia. Ma wszystko żeby napisać swoją legendę.
Nie zrozumiejmy się źle – skład Bayernu nie jest słaby. Na poszczególnych pozycjach może rywalizować jak równy z równym z Wolfsburgiem (a w obronie wydaje mi się, że nawet trochę przewyższa) to jednak całościowo to za mało i pozostaje iluzoryczna gonitwa. Jedyna szansa na trofeum to Puchar Niemiec i to tylko jeśli trafi na VFL dopiero w finale. O LM nawet nie wspominajmy – po tym jak się wzmacnia Europa nawet świetna drabinka może nie pomóc. Na pewno są podstawy, żeby Bayern wrócił na tron w przyszłości – Scheuer, świetna praca w rezerwach i juniorkach (Gia Corley!) i wspomniana wcześniej Gwinn (choć za niedługo nie będzie mogła opędzić się od ofert zza granicy). Ważne jednak by zarząd Bayernu wspierał sekcję żeńską tak jak to robi jego odpowiednik w Wolfsburgu. Bo z budżetem 3 mln rocznie to Europy nie zawojujemy.