Blisko sześćdziesiąt tysięcy widzów na stadionie w Lyonie i miliony przed telewizorami zobaczyło czwarty triumf Stanów Zjednoczonych w Mistrzostwach Świata. Rapinoe, Morgan i spółka pokonały Holandię 2:0. Na trybunach zasiadło wiele znakomitych postaci, na czele z prezydentem Francji Emmanuel’em Macron’em i przewodniczącym FIFA Giannim Infantino.
Amerykanki kontrolowały mecz. Holenderki zdołały utrzymać się dobrze tylko w pierwszej połowie. Wielka w tym zasługa bramkarki Sarri Van Veenedal, która świetną postawą ratowała swój zespół z wielkich opresji. Holenderki szczelnie trzymały szyki bloku defensywnego. Swoje okazje miały Amerykanki. Próbowały Alex Morgan, Julie Ertz i Rose Lavelle, lecz bezskutecznie. Van Veenedal była dziś klasą sama dla siebie. Pod koniec pierwszej części próbowały też szczęścia Holenderki, lecz mało skutecznie.
Po zmianie stron Amerykanki zdecydowanie narzuciły już swoją grę i nie spuściły z tonu. W 60. minucie wszystko się odwróciło za sprawą fatalnej interwencji Stefanie van der Gragt, która w swoim polu karnym zawadziła o łokieć rywalki. Francuska sędzia po konsultacji z VAR-em podyktowała rzut karny, którego pewnie wykorzystała kapitan Megan Rapinoe.
Holenderki zdecydowanie się podłamały i rozluźniły defensywne szyki. Dziewięć minut później wykorzystała to Lavelle pięknym strzałem z dystansu i ustaliła wynik spotkania na 2:0. Amerykanki próbowały swego, lecz van Veenendaal dzielnie stała na posterunku.
Mistrzostwo Amerykanek stało się faktem. Podopieczne Jill Ellis przebrnęły ten Mundial jak burza, wygrywając wszystkie spotkania, przy czym zdobywając największą liczbę goli w historii.
2 Comments