Dla podstawowej bramkarki reprezentacji Niemiec Almuth Schult będą to pierwsze mistrzostwa świata, w których zagra. Ale w zimie przeszła prawdziwe piekło o którego szczegółach dopiero niedawno się dowiedzieliśmy.
Zaczęło się od lakonicznej informacji podczas obozu przygotowawczego Wolfsburga o zarażeniu odrą. Dla dorosłego człowieka może być to bardzo groźna, wręcz śmiertelna choroba ale do mediów nie przedostawały się żadne wiadomości jakoby z reprezentantką Niemiec było aż tak źle.
„Było naprawdę źle. Przez dziewięć dni z rzędu miałam wysoką gorączkę i leżalam tylko w łóżku” – wspomina Schult na łamach dziennika Bild. „Nie mogłam nic jeść i pić. Przez 14 dni schudłam 6,7 kilo. Po 20 minutach rozmowy byłam wyczerpana. Przez jakiś czas nie mogłam w ogóle mówić, bo zapalenie dróg oddechowych było tak duże.”
To nie koniec. Jej ciało z każdym dniem słabło i słabło. Doszło do zapalenia spojówek, uszu i dziąseł. „Zapalenie dziąseł było tak duże, że myślałam że wypadną mi zęby.” Jakby tego było mało przypętało się również zapalenie oskrzeli i wątroby.
„Moje koleżanki mówiły mi, że wyglądam jak śmierć.” – wspomina Schult – „I tak się czułam. Byłam w strachu, że nie wrócę już do domu.”
Do dzisiaj nie wiadomo gdzie bramkarka się zaraziła. Najprawdopodobniej na lotnisku. „Niebezpieczeństwo zarażenia się odrą jest wyzsze niż grypą. Bardzo szybko się rozprzestrzenia” – dodaje Schult.
Bramkarka była pewna, że przeszła odrę jako dziecko więc nie była szczepiona. Podkreśla jednak, że ani ona ani jej rodzice nie byli przeciwnikami szczepień. Po tak dramatycznych przejściach Almuth jest w ciągłym kontakcie z Niemieckim Stowarzyszeniem Medycyny Dzieci i Młodzieży, chce zostać ambasadorką akcji na rzecz szczepień dzieci.
Almuth Schult potrzebowała miesięcy, by dojść do siebie. Wróciła, jest pełna sił i zapowiada walkę o końcowy triumf we Francji. „Możemy zostać mistrzyniami świata nawet gdy nie jesteśmy top faworytkami!”