Mundial mundialem, ale przecież doskonale wiadomo, że wszyscy kibice szwedzkiej piłki najbardziej czekali właśnie na ten moment. Po długiej, zimowej przerwie kluby Damallsvenskan i Elitettan wracają na ligowe boiska i już w pierwszej serii spotkań czeka nas kilka naprawdę ekscytujących potyczek. Czy podobnie jak przed rokiem będą one zapowiedzią spektakularnego sezonu z równie spektakularnym zakończeniem, którego – jak w dobrej sztuce – nie przewidział dosłownie nikt?
Sensacyjnych rozstrzygnięć pewnie chcieliby uniknąć w Linköping, gdyż to właśnie klub z Östergötland został obwołany faworytem numer jeden zarówno przez ekspertów podczas corocznego spotkania przedsezonowego, jak i przez głosujących na jednym z portali społecznościowych. Transfery Stiny Blackstenius, Mimmi Larsson, czy Julii Ashley z pewnością działają na wyobraźnię, ale nie zapominajmy, że zimowo-wiosenne sparingi dla zespołu Olofa Unogårda były raczej drogą przez mękę niż efektownym prężeniem muskułów. Brak awansu do półfinału Pucharu Szwecji (zaledwie trzecie miejsce w grupie!), a także mało przekonująca postawa w marcowych meczach towarzyskich sprawiły, że sympatycy LFC zaczęli się poważnie zastanawiać, czy mocno przebudowana drużyna zdąży przygotować odpowiednią formę na ligową inaugurację. Pierwszą odpowiedź na to pytanie poznamy już w środę, kiedy to na Arenę Linköping zawita nieobliczalne Växjö z powracającą na szwedzkie boiska Erin McLeod między słupkami.
Zanim jednak będziemy świadkami strzeleckiego pojedynku Stiny Blackstenius z Anną Anvegård, na ligowych arenach zaprezentują się nam pozostali kandydaci do tytułu. W tym gronie nie może oczywiście zabraknąć FC Rosengård, który tegoroczne rozgrywki zainauguruje wyjazdem na Tunavallen. To właśnie na tym obiekcie w poprzednim sezonie klub ze stolicy Skanii stracił dwa niezwykle cenne punkty w kontekście walki o tytuł. Nietrudno domyślić się więc, że żądza rewanżu w Malmö jest ogromna, a fakt, że w kadrze Eskilstuny nie ma już Hanny Glas jeszcze bardziej działa na korzyść gości. Od zwycięstwa sezon chętnie rozpoczęłyby również mistrzynie z Piteå, które już pojutrze podejmą na własnym boisku stołeczne Djurgården. Ekipa ze stolicy przyjedzie do Norrland mocno osłabiona (na dłużej kontuzje wyeliminowały z gry m.in. Gunnardsottir, Sundlöv oraz van den Bulk), ale Joel Riddez odważnie zapowiada, że jego zespół w tym roku rzuci wyzwanie każdemu rywalowi. A skoro tak, to na LF Arenie możemy spodzeiwać się walki o każdy milimetr boiska.
W pierwszej kolejce nie zabraknie także emocji derbowych; debiutująca na najwyższym szczeblu rozgrywkowym Kungsbacka podejmie w swoim tymczasowym domu w Varbergu wicemistrzynie z Göteborga, a Kristianstad postara się podtrzymać niemal perfekcyjny bilans bezpośrednich spotkań przeciwko Limhamn Bunkeflo. Na papierze, w obu tych starciach nietrudno wskazać faworyta, ale szczególnie debiutująca na ławce trenerskiej LB 07 Holenderka Renée Slegers z pewnością spróbuje przechytrzyć swoją zdecydowanie bardziej doświadczoną w tym fachu koleżankę Elisabet Gunnarsdottir. Czy niderlandzka myśl szkoleniowa okaże się skuteczniejsza od tej islandzkiej? Derby Skanii widziały już przecież nie takie niespodzianki.
Zdecydowanie najmniej mówi się przed ligową inauguracją o starciu Örebro z Vittsjö, a nie od dziś wiemy, że taka sytuacja najczęściej oznacza, że to na Behrn Arenie obejrzymy jedno z najbardziej ekscytujących, piłkarskich widowisk. Rywalizacja ofensywnych piłkarek rodem z Ameryki Północnej (Steiner, Braffet i Hellstrom kontra Green oraz Perez) już sama w sobie jest powodem, dla którego warto wybrać się akurat na ten mecz, a przecież podobnych smaczków w potyczce powracającego do krajowej elity miasta z najsłynniejszą szwedzką wsią jest znacznie więcej. Rozpoczęcie nowej, ligowej kampanii od zwycięstwa nad bezpośrednim rywalem bez wątpienia byłoby dla któregokolwiek z tych klubów niezwykle cennym łupem, a piłkarki obu ekip doskonale zdają sobie z tego sprawę. Przepis na udaną niedzielę? Zdecydowanie tak!
Jared Burzynski
Zestaw par 1. kolejki: