#RetroTFK : Złota dziesiątka szwedzkiej kadry
Publicystyka Świat

#RetroTFK : Złota dziesiątka szwedzkiej kadry

Finał mistrzostw świata, mistrzostw Europy, czy Igrzysk Olimpijskich? A może żaden z nich? Piłkarska reprezentacja Szwecji rozegrała w minionym półwieczu tyle wspaniałych meczów, że wybór tego jedynego, najwspanialszego wydaje się wręcz niemożliwy. Okres przedmundialowy mocno sprzyja jednak wspominaniu pięknych kart z przeszłości, a skoro tak, to zapraszam na bardzo subiektywną (jak zresztą zwykle) listę dziesięciu boiskowych spektakli, których prędko nie zapomnimy. A coś podpowiada mi, że nie zapomnimy ich pewnie nigdy.

10. Dania – Szwecja 0-1 (eliminacje MŚ 2019)

Historia bardzo świeża, ale to nie powód, aby jej odpowiednio nie doceniać. Tym bardziej, że dla niektórych był to najlepszy mecz w wykonaniu szwedzkiej kadry od wielu lat. Kończące eliminacje do francuskiego mundialu starcie w Viborgu było jednocześnie bezpośrednią potyczką o pierwsze, gwarantujące bezpośredni awans, miejsce w grupie. Naszpikowana gwiazdami dużego formatu duńska ofensywa okazała się jednak całkowicie bezbronna w zderzeniu z zestawioną specjalnie na tę okazję przez Petera Gerhardssona szwedzką defensywą. Glas, Fischer, Sembrant, Eriksson i Andersson zagrały niemal bezbłędnie, a żeby radość była pełna, tuż po przerwie zwycięskim golem uraczyła nas jeszcze Sofia Jakobsson. Wywalczony w takich okolicznościach na duńskiej ziemi awans smakował bardzo podobnie jak ten sprzed ośmiu lat i należy sobie życzyć, aby analogie z turniejem w Niemczech wcale się w tym miejscu nie skończyły.

9. USA – Szwecja 1-1 (k. 3-4) (ćwierćfinał IO 2016)

Igrzyska w Brazylii to nie był dobry turniej w wykonaniu piłkarskiej reprezentacji Szwecji. Możemy nawet pokusić się o opinię, że nigdy wcześniej i nigdy później do finału wielkiej imprezy nie przedostał się zespół równie bezbarwny, co ówczesna kadra Pii Sundhage. Ale pomimo tych wszystkich obiektywnych okoliczności, ćwierćfinałowa wiktoria nad liderkami światowego rankingu miała jednak swój niepowtarzalny smaczek. Asystę Lisy Dahlkvist do Stiny Blackstenius będziemy doskonale pamiętać nawet za kilkadziesiąt lat, podobnie zresztą jak absolutnie prawidłowego gola Lotty Schelin w dogrywce, z którego okradła nas trójka sędziowska z Oceanii. Inna sprawa, że gdyby trafienie na 2-1 zostało jednak uznane, to prawdopodobnie nie mielibyśmy okazji przeżyć wspaniałego, zakończonego happy-endem konkursu jedenastek i nigdy nie zobaczylibyśmy Hedvig Lindahl odbierającej przed jego rozpoczęciem zwycięskie (jak się okazało) instrukcje.

8. Szwecja – Anglia 3-2 (dogr.) (półfinał EURO 1987)

Wielki rewanż za rozstrzygnięty dopiero w serii rzutów karnych finał poprzednich mistrzostw Europy miał miejsce na norweskiej ziemi. Głodne sukcesu Angielki od razu przystąpiły do działania i mogło się wydawać, że tym razem to one wyjdą zwycięsko z obustronnej wymiany ciosów na Melløs Stadion, gdyż na trafienia Jackie Sherrard oraz Lindy Curl Szwedki odpowiedziały „tylko” jednym golem Anette Börjesson. Wtedy jednak sprawy w swoje ręce postanowiła wziąć opromieniona tytułem królowej strzelczyń Damallsvenskan Gunilla Axén, która zabawiła się z angielskimi defensorkami tak, jak wielokrotnie robiła to z rywalkami na ligowych boiskach. Jej pierwszy gol przedłużył emocje o dogrywkę, a drugi – zdobyty wówczas, gdy wszyscy szykowali się już na powtórkę z rozrywki w postaci kolejnego rozstrzygnięcia w rzutach karnych – sprawił, że po raz pierwszy (i po dziś dzień jedyny) finał mistrzostw Europy był wewnętrzną sprawą państw skandynawskich.

7. Niemcy – Szwecja 2-1 (dogr.) (finał MŚ 2003)

Po przegranym w dogrywce finale EURO 2001 zasada złotego gola i tak nie kojarzyła się nam najlepiej, ale dwa lata później znienawidziliśmy ją ostatecznie i bezwarunkowo. Rywal ten sam, faza turnieju ta sama, ale stawka jeszcze większa, bo była nią gwiazdka na reprezentacyjnej koszulce. Przebieg samego meczu wszyscy do dziś pamiętamy chyba aż za dobrze: najpierw trafia Ljungberg, później – tuż po przerwie – wyrównuje Meinert, a w dogrywce, po błędzie Jönsson, Künzer doprowadza całą piłkarską Szwecję do łez. Wiele osób nie bez racji niestrudzenie przypomina, że zwycięski gol dla Niemek padł po rzucie wolnym, który nigdy nie powinien zostać podyktowany. Tak, to prawda, ale nie zapominajmy, że jeszcze w regulaminowym czasie gry rywalkom należał się przynajmniej jeden ewidentny rzut karny za faul na Garefrekes. 12. października 2003 rumuńska sędzia myliła się solidarnie w obie strony, choć dla drużyny, która w wyniku jednej z błędnych decyzji została pozbawiona szansy na zapisanie się w panteonie mistrzyń świata, jest to oczywiście niewielkie pocieszenie.

2011_kval
Gol Charlotte Rohlin – jedziemy na mundial do Niemiec! (Fot. Getty Images)

6. Dania – Szwecja 2-2 (dogr.) (baraże o awans do MŚ 2011)

Niemiecki mundial wspominamy całkiem miło, ale nie możemy zapominać, że tak naprawdę brakowało bardzo niewiele, abyśmy przeżywali go w charakterze neutralnych obserwatorów. Po skromnym, lecz niezwykle cennym 2-1 w Göteborgu, kadra Thomasa Dennerby’ego jechała do Danii pełna nadziei, ale rewanżowy mecz barażowy od początku nie układał się po myśli Szwedek. Kontuzja Lindy Forsberg, konieczne roszady taktyczne, nieuznany gol Josefine Ökvist i wreszcie dwie stracone w odstępie niespełna 120 sekund bramki tuż przed końcem pierwszej połowy całkowicie odmieniły losy rywalizacji. Teraz to sąsiadki zza Kattegatu znalazły się zdecydowanie bliżej awansu do turnieju finałowego, ale na nasze szczęście nie był to jeszcze koniec emocji. Ostatnie słowo należało bowiem do Charlotte Rohlin, a w zasadzie do jej głowy, gdyż to właśnie tą częścią ciała grająca przez całą swoją karierę w Linköping stoperka dwukrotnie uderzyła futbolówkę tak, że Heidi Johansen musiała wyjmować ją z siatki. Warto pamiętać, że to właśnie te gole pozwoliły nam kilka miesięcy później przeżyć piękną, mundialowi przygodę.

5. Szwecja – Niemcy 0-1 (półfinał EURO 2013)

Najważniejszy dla całego pokolenia ludzi szwedzkiej piłki turniej rozpoczął się wprawdzie od delikatnego falstartu (remis z Danią), ale później kadra prowadzona wówczas od niedawna przez Pię Sundhage kroczyła już od zwycięstwa do zwycięstwa. Rozgrywane na stadionie narodowym w Göteborgu półfinałowe starcie z broniącymi tytułu Niemkami było wydarzeniem, na które – bez cienia przesady – czekał z niecierpliwością cały kraj. Z większą niż kiedykolwiek wcześniej presją szwedzkie piłkarki poradziły sobie jednak znakomicie i długimi fragmentami całkowicie dominowały nad ówczesnymi mistrzyniami Europy. Niestety, piłka nożna nie zawsze jest sprawiedliwa, a gol Dzsenifer Marozsan sprawił, że to Niemki po ostatnim gwizdku Esther Staubli mogły cieszyć się z awansu do finału. Miejscowym kibicom, którzy do ostatniego miejsca wypełnili trybuny na Gamla Ullevi, na osłodę pozostała satysfakcja ze świetnej postawy szwedzkiego zespołu i wspomnienie kilkusekundowej euforii po nieuznanym ostatecznie wyrównującym golu autorstwa Lotty Schelin.

4. Brazylia – Szwecja 1-2 (ćwierćfinał MŚ 2003)

Kontuzja Caroline Jönsson sprawiła, że przed ćwierćfinałowym starciem z Brazylią Marika Domanski miała do dyspozycji zaledwie jedną zdolną do gry bramkarkę. Mało doświadczona na międzynarodowej arenie Sofia Lundgren zajęła więc miejsce między słupkami i … mało brakowało, a swój udział w meczu zakończyłaby jeszcze przed przerwą. Chińska sędzia uznała jednak, że faul na szarżującej Marcie kwalifikował się jedynie na żółtą kartkę i choć nastoletnia Brazylijka pewnie wykorzystała podyktowany za to przewinienie rzut karny (wyrównując tym samym stan meczu), to najważniejszą informacją dnia było to, że do szatni schodziliśmy w jedenastoosobowym składzie. A w nim udało się poszukać w drugiej połowie zwycięskiego gola, którego w niezwykle spektakularnym stylu zapisała na swoim koncie Malin Andersson. Mierzony strzał pomocniczki z Malmö z rzutu wolnego z pewnością do dziś śni się po nocach tym nieco starszym sympatykom Canarinhas.

3. Szwecja – Niemcy 3-2 (faza grupowa MŚ 1995)

Gdy na otwarcie ”domowych” mistrzostw świata nieoczekiwanie przegrywasz z Brazylią, zaczyna robić się naprawdę nieciekawie. Gdy w połowie drugiego meczu przegrywasz 0-2 z uznawanymi powszechnie za faworytki grupy Niemkami, można powoli zacząć mówić o sytuacji kryzysowej. Na szczęście, właśnie wtedy na scenę wchodzą Malin Andersson, Pia Sundhage i Lena Videkull, które w zaledwie dwadzieścia minut ratują nie tylko mecz (kompletnie odwracając jego losy), ale i cały turniej. Gol z karnego na 1-2 przywrócił wiarę, wyrównujące trafienie Sundhage roznieciło płomień nadziei, a po strzale Andersson stadion w Helsingborgu eksplodował po raz pierwszy (i wcale nie ostatni) podczas tego mundialu. I tylko szkoda, że tak pięknie rozpoczęta historia kadry prowadzonej przez Bengta Simonssona zakończyła się na równie dramatycznym ćwierćfinale, który zresztą również o mało co nie znalazł się na tej liście.

sundhage
Pia Sundhage strzeliła jedynego gola w meczu z Chinkami (Fot. Getty Images)

2. Chiny – Szwecja 0-1 (ćwierćfinał MŚ 1991)

Gospodynie szły przez fazę grupową jak walec; na otwarcie mistrzostw, w obecności ponad 60 tysięcy kibiców, rozbiły 4-0 broniącą tytułu Norwegię, tyle samo goli zaaplikowały walecznym Nowozelandkom, a w meczu przeciwko Danii jedynie brak skuteczności przeszkodził im w strzeleniu rywalkom więcej niż ”tylko” dwóch bramek. Najlepsza w historii (tak, bardziej kompletna niż w 1988 czy 1999) chińska ofensywa wydawała się być maszyną nie do zatrzymania, ale w ćwierćfinałowej potyczce z reprezentacją Szwecji natrafiła ona na zaporę, której pomimo trwającego 90 minut szturmu i ścian mocno pomagających gospodyniom, nijak nie udało się sforsować. Kapitalne zawody rozegrała doświadczona już wtedy golkiperka Jitexu Elisabeth Leidinge, ale wielkie słowa uznania należą się także Evie Zeikfalvy, Anette Hansson, czy Malin Lundgren, bez których sensacyjny awans do strefy medalowej nigdy by się nie wydarzył. Nie możemy oczywiście zapominać także o Pii Sundhage, gdyż to jej gol już z 3. minuty okazał się ostatecznie jedynym, jaki 24. listopada 1991 obejrzeli fani na stadionie w Guangzhou.

1. Szwecja – Anglia 1-1 (k. 4-3) (finał EURO 1984)

Nie mogło być inaczej – jedyny w historii szwedzkiego futbolu zwycięski finał wielkiej, seniorskiej imprezy ląduje na samym szczycie tego rankingu. Młodszym kibicom warto przypomnieć, że działo się to wszystko w czasach, gdy po raz ostatni najlepszą drużynę piłkarskiej Europy wyłaniał nie jeden mecz, a dwumecz. Skromne zwycięstwo w Göteborgu po golu Pii Sundhage dawało wprawdzie całkiem niezłą pozycję wyjściową przed rewanżem, ale to mecz na Kenilworth Road Stadium nieopodal Londynu miał zadecydować o tym kto ostatecznie sięgnie po palmę pierwszeństwa na Starym Kontynencie. I faktycznie zadecydował, choć efektowne trafienie Lindy Curl (nazwisko jak widać zobowiązuje) sprawiło, że emocje w deszczowym Luton przedłużyły się nam aż do rzutów karnych. W nich popis swoich umiejętności dała jednak Elisabeth Leidinge, w sobie tylko znany sposób broniąc strzał Lorraine Hanson. A później do ustawionej na jedenastym metrze futbolówki podeszła Sundhage i na brytyjskiej ziemi rozpoczęła się szwedzka feta. Ach, jak cudownie byłoby powtórzyć ten scenariusz latem 2021!

 

Jared Burzynski

Szwedzka Piłka

Dawid Gordecki

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!