Pierwsze zwycięstwo 1.FFC, kanonada w Gladbach, sensacja na Möslestadion – podsumowanie 4. kolejki Bundesligi
Frauen Bundesliga Ligi Polki na Świecie Świat

Pierwsze zwycięstwo 1.FFC, kanonada w Gladbach, sensacja na Möslestadion – podsumowanie 4. kolejki Bundesligi

Nareszcie po dwutygodniowej przerwie wróciła kobieca Bundesliga. Mimo iż tym razem nie było nam dane cieszyć się z goli Ewy Pajor, to jednak warto było śledzić co się dzieje na boiskach AFBL. Zapraszam na podsumowanie czwartej kolejki:

Bayern Monachium – TSG Hoffenheim 2-1

Bramki: Islacker 34′ Däbritz 75′ – Rall 82′

Widzów: 452

Bayern potrzebował tego zwycięstwa jak lodu po kompromitacji w Wolfsburgu. Do tego jak grom z jasnego nieba spadła wiadomość, że po sezonie z zespołem żegna się trener Thomas Wörle. Wicemistrz Niemiec zaczął mecz z wysokiego c. Już po kilku minutach powinien był prowadzić, przewaga przez 3/4 spotkania była niepodważalna. Pierwsza bramka kapitalna, po dośrodkowaniu Schweers do strzału a la van Persie z MS 2014 złożyła się Sara Däbritz. Piłka odbiła się jeszcze od słupka i do pustej bramki wbiła ją Mandy Islacker. Koniecznie trzeba zobaczyć skrót! Druga bramka padła po kapitalnym 30-metrowym podaniu Skorvankovej, które wykorzystała Däbritz. Choć fakt faktem ogromny błąd popełniła też bramkarka Hoffenheim. W końcówce gigantycznie pomyliła się Katharina Heindrich i wprost podała piłkę zawodniczce gości. Ta idąc sam na sam z Zinsberger podała ją niekrytej Rall, która zdobyła bramkę kontaktową. To było jednak na tyle. Hoffenheim nie był w stanie już do końca zagrozić bramce Monachijek. Trzy punkty ważne zwłaszcza w kontekście porażki Freiburga, ale Bayern nie zaimponował. Dawno powinien był rozstrzygnąć ten mecz i nie fundować sobie nerwowej końcówki.

Powiedzieli po meczu:

Thomas Wörle, trener Bayernu: ”Mieliśmy kilka niezłych okazji przed pierwszym golem. Byliśmy mocniejsi, agresywniejsi i odbiliśmy się po ostatniej porażce.

Dominika Skovrankova, Bayern: ”Po klęsce w Wolfsburgu dzisiaj od początku pokazaliśmy mentalność zwycięzcy. Byłyśmy na boisku lepsze fizycznie i psychicznie. Mogłyśmy już przed przerwą wyżej prowadzić, ale na koniec liczą się tylko te trzy punkty.”

Jürgen Ehrmann, trener Hoffenheim: ”Oczywiście wolelibyśmy wrócić z jednym punktem. Ale i tak jestem zadowolony z postawy zespołu. Nie cofaliśmy się, nie brakowało nam animuszu. Nawet przy 0-2 dalej atakowaliśmy co pozwoliło nam wrócić do gry.”


Borussia Mönchengladbach – Bayer Leverkusen 4-4

Bramki: Wahlen 9′ Busshuven 29′ Oppedisano 62′ Bogenschütz 71′ – Mayr 63′ 74′ Barth 85′ Uebach 90′

Widzów: 200

Kto by pomyślał, że w meczu beniaminków będzie tyle emocji. Borussia do tej pory grała źle, bardzo źle. A tu już po pół godzinie prowadziła 2-0 z Werkself. Gladbach grało jak natchnione, po godzinie było już 3-0 i nic, absolutnie nic nie zapowiadało na dramatyczny comeback rywalek. Zwłaszcza, gdy w 71 minucie Bogenschütz wykorzystała błąd bramkarki i podwyższyła wynik na 4-1. Wyszedł jednak brak boiskowego obycia i cwaniactwa. Zamiast kontrolować wynik, grać piłką spokojnie to podopieczne Krienena poszły na wymianę ciosów. To co dla jednych jest porażką, dla innych jest zwycięstwem. Koniec końców należy docenić obie drużyny. Takie mecze chce się oglądać, nawet skróty. To doskonała reklama dla ligi.

Powiedzieli po meczu:

Rene Krienen, trener BMG: ”Od pierwszych minut pokazaliśmy inną twarz niż do tej pory. W ofensywie pokazaliśmy klasę. Mamy bardzo młodą drużynę, bez doświadczenia. Dlatego nie będę robił im wymówek. Oczywiście ten remis to gorzkie uczucie, nawet bardzo, ale musimy szybko podnieść głowy do góry.


1.FFC Frankfurt – SC Sand 1-0

Bramka: Feiersinger 47′

Widzów: 1360

Nareszcie! Po trzech kolejnych porażkach podopieczne Arnautisa w końcu wygrały i chociaż na chwilę mogą odetchnąć. Zwycięstwo nad Sand było jak najbardziej zasłużone. Od początku do końca 1.FFC było lepszą drużyną. Ciekawostką jest fakt, że Laura Feiersinger, strzelczyni zwycięskiego gola przyszła do Frankfurtu przed sezonem właśnie z Sand. O tym, że trenerem Sand jest były szkoleniowiec 1.FFC Sascha Glass nie trzeba wspominać. Bardzo dobra frekwencja, mimo słabych wyników kibice są z zespołem na dobre i na złe. To się chwali. Gospodynie zagrały z dawno nie widzianą agresją i determinacją. Wiedziały od początku po co wyszły na boisko i co mają zrobić. Sand nie miało praktycznie żadnych okazji do zdobycia bramek, defensywa Frankfurtu nareszcie grała bezbłędnie. Zwycięstwo było ważne też z innego powodu. Na meczu byli obecni działacze Eintrachtu Frankfurt, a ciągle toczą się rozmowy o włączeniu 1.FFC do sekcji Eintrachtu.

Powiedzieli po meczu:

Nico Arnautis, trener 1.FFC: ”Jestem bardzo zadowolony z naszej postawy. Zespół zasłużył na zwycięstwo. W pierwszej połowie byliśmy bardziej aktywni. Dlatego bardzo dobrze, że zaraz po przerwie objęliśmy prowadzenie. Nie poszliśmy jednak za ciosem, widać było brak pewności siebie , ale to wystarczyło. Zwycięstwo na pewno nas podbuduje, może być już tylko lepiej.”

Sascha Glass, trener Sand: ”Zagraliśmy poniżej oczekiwań. Za dużo było strat. W przerwie powiedziałem, żebyśmy dołożyli 20 % więcej od siebie i zwiększyli presję i będzie dobrze. I co? Dostajemy zaraz bramkę po rzucie z autu. To mnie dodatkowo wnerwiło, bo zawsze powtarzam, że rzut z autu jest najbardziej niebezpiecznym stałym fragmentem gry. Będziemy jeszcze wszystko analizować, ale mimo wszystko nie ma tragedii.


SGS Essen – Turbine Potsdam 3-2

Bramki: Schüller 11′ 48′ Dallmann 72′ – Huth 30′ Rauch 57′

Widzów: 1187

Świetny mecz rozegrał się również w Essen, gdzie SGS krok po kroku umacnia swoją pozycję. Trener Turbine dokonał kilku zmian w ustawieniu, głównie przez problemy z kontuzjami. Przez pierwszy kwadrans Poczdam nie istniał. Na boisku grały tylko gospodynie, rywalki jedynie asystowały. Efektem tego była bramka Schüller. Dopiero potem Turbine wróciło do gry i kilka razy mocno zagroziło bramce gospodyń. Svenja Huth doprowadziła do remisu i trener Rudolph mógł nawet zacząć myśleć o pełnej puli wywiezionej z Hafenstrasse. Druga połowa to festiwal błędów w obronie. Od nich zaczęły się wszystkie kolejne bramki. O ile na drugą bramkę Schüller zdołała jeszcze odpowiedzieć Felicitas Rauch to już po golu Dallmann posypało się wszystko. To już druga z rzędu wyjazdowa porażka Turbine. Na ich szczęście teraz czekają ją wycieczki do Bremy i Gladbach wiec ta zła seria się skończy. Warto wspomnieć, że całą drugą połowę zagrała Lena Oberdorf, która narzekała ostatnio na urazy i ominęły ją dwa poprzednie spotkania. Mecz SGS z Bayernem już za dwa tygodnie i szykuje się prawdziwa bomba.

Powiedzieli po meczu:

Matthias Rudolph, trener Turbine: ”Źle weszliśmy w mecz. Zostaliśmy w szatni. Nie mogliśmy sobie poradzić z długimi piłkami, które Essen ciągle posyłało do swoich napastniczek. W przerwie powiedziałem dziewczynom, że muszą pozostać skoncentrowane i sytuacje przyjdą same. Apelowałem o więcej spokoju w środku pola. No cóż… Musimy w dalszym ciągu pracować nad defensywą, żeby była stabilna przez cały mecz, a nie tylko wyrywkowo.


SC Freiburg – MSV Duisburg 0-2

Bramki: Makas 5′ Hoppius 56′

Widzów: 1052

Jedni straszyli swoje dzieci czarną wołgą, inni złym panem który przyjdzie i je zabierze, a we Freiburgu straszą zespołem MSV Duisburg. Fussballschreck jak nic. W poprzednim sezonie podopieczne trenera Scheuera przegrały z MSV 1-2 po golu w 90 minucie, sezon wcześniej zremisowały 3-3 mimo prowadzenia 3-1. Tych straconych punktów potem zabrakło w walce o LM, którą przegrywały minimalnie. Teraz chyba nikt się nie spodziewał, że na Möslestadion może dojść do sensacji.

Mecz pod dyktando Freiburga. Duisburg miał dwie okazje i dwie wykorzystał. Obie po katastrofalnych błędach obrończyń. Ale takich, za które powinno wsadzać się do piłkarskiego więzienia na dożywocie. Gospodynie miały multum okazji, lepszych, gorszych. Były zdecydowanie lepszą drużyną, lepiej zorganizowaną, ale na ich nieszczęście chyba najlepszy mecz w karierze rozegrała bramkarka MSV – Meike Kämper. To co wyczyniała miedzy słupkami to wręcz niepojęte.

Po zwycięstwach nad Werderem i Freiburgiem Zebry mają już naprawdę przyjemną sytuację w tabeli. Jeśli uda im się jeszcze za tydzień wygrać z Gladbach u siebie to optymizm zagości na długo. Freiburg z kolei skomplikował sobie życie. Teraz nie dość, że wyprzedził ich Bayern to jeszcze Essen. Znowu zabraknie paru punktów do LM. I to na własne życzenie.

Powiedzieli po meczu:

Jens Scheuer, trener Freiburga: ”Byliśmy lepszą drużyną, ale przekombinowaliśmy. Zamiast grać prostymi środkami to niepotrzebnie sobie komplikowaliśmy życie. Szybki gol ułatwił rywalkom taktykę, a my biliśmy głową w mur.”

Thomas Gerstner, trener MSV: ”Jesteśmy przeszczęśliwi z powodu tego zwycięstwa. Pokazaliśmy niesamowity team spirit, doszły do tego nieziemskie parady Meike. Harowaliśmy na boisku od początku do końca, zostawiliśmy serce. Naciskaliśmy na rywali i to się opłaciło.”


Werder Brema – VFL Wolfsburg 0-3

Bramki: Jakabi 10′ Minde 26′ 86′

Widzów: 771

Mecz bez historii. Wolfsburg przyjechał wygrać jak najmniejszym kosztem sił i to się udało. Trener Stephan Lerch rotował składem, zostawił na ławce m.in. Ewę Pajor, Babett Peter, Sarę Doorsoun i Lenę Dickenmann, a Alexandra Popp w ogóle nie pojechała na mecz z powodu lekkiego przeziębienia. Wszystko z powodu środowego meczu z Atletico Madryt w 1/8 finału LM. Mecz nie toczył się w zabójczym tempie, Wilczyce nie dążyły do bramek za wszelką cenę, ale dominacja była ogromna. Wynik otworzyła Jakabi, która chwilę wcześniej obiła poprzeczkę. Na 2-0 podwyższyła Kristine Minde, dla której był to debiut w barwach VFL. Przed przerwą obie drużyny zaliczyły jeszcze po poprzeczce. Druga połowa była jeszcze bardziej leniwa niż pierwsza. Trochę ożywienia przyniosło wprowadzenie Masar. Krótko przed końcowym gwizdkiem wynik ustaliła strzelając drugą bramkę Minde. W 61 minucie na boisku zameldowała się Pia-Sophie Wolter, która przyszła do VFL właśnie z Werderu i zadebiutowała w Bundeslidze w barwach Wilczyc na ”domowym” boisku. Fajna sprawa. U gospodarzy ważniejsze były dwa jubileusze. Gabriella Toth po raz 50. zagrała w Bundeslidze, a Katharina Schiechtl po raz 125. założyła koszulkę Werderu.

Powiedzieli po meczu:

Stephan Lerch, trener VFL: ”Jestem zadowolony z wyniku. Strzeliliśmy trzy gole i znowu na zero z tyłu. Myślę, że byłoby uczciwe gdybyśmy strzelili ich jeszcze kilka. Werder dobrze się ustawił w defensywie, nie ułatwiał nam zadania. Koniec końców chcieliśmy trzy punkty i je mamy. Teraz przygotowujemy się na Atletico.”

Almuth Schult, bramkarka VFL: ”Powinniśmy były ten mecz wygrać wyżej. Werder jednak bardziej przeszkadzał niż grał w piłkę. Najważniejsze jednak, ze wygrałyśmy. To dobry początek angielskiego tygodnia. Teraz czas na LM.”

Carmen Roth, trenerka Werderu: ”Oczywiście niechętnie się przegrywa, ale graliśmy z najlepszym zespołem. Pomimo porażki byłyśmy bardzo dobrze zdyscyplinowane w defensywie. Z tego można coś budować.”

Maciej Iwanow

Die Halbzeit

Dawid Gordecki

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!