Ostatni krok do awansu Szwedek
Mundial Świat

Ostatni krok do awansu Szwedek

Zbliżający się koniec cyklu eliminacji do kolejnej wielkiej imprezy to znak, że czas wybrać się do Danii. W ostatnich latach los niezwykle często kazał reprezentantkom Szwecji mierzyć się z sąsiadkami zza Kattegatu i nierzadko właśnie pojedynki tych dwóch reprezentacji były zwieńczeniem trwającej kilkanaście miesięcy kampanii. Tak było chociażby podczas pamiętnych dla nas kwalifikacji do mundialu 2003, kiedy to kadra prowadzona przez Marikę Domanski mogła na Ballerup IP pod Kopenhagą zapewnić sobie zwycięstwo w grupie eliminacyjnej. Do pełni szczęścia Szwedki potrzebowały wówczas przynajmniej remisu, ale na trafienie Malin Andersson z rzutu karnego, gospodynie odpowiedziały golami Terp i Paaske, przez co o awans trzeba było drżeć kilka dni dłużej (zwycięstwo 5-0 nad Finlandią ostatecznie pozwoliło go wywalczyć). Osiem lat później reprezentacją opiekował się już Thomas Dennerby i on także poznał smak trudnej rywalizacji na duńskiej ziemi. Do Velje jechaliśmy bronić jednobramkowej zaliczki z Gamla Ullevi, ale dwa błyskawiczne gole autorstwa Rasmussen i Paaske sprawiły, że po przerwie trzeba było odrabiać straty. Na szczęście, po zielonej murawie biegała tamtego dnia Charlotte Rohlin, która postanowiła zrobić coś, czego na co dzień z zasady nie robi. Jej gol na kwadrans przed końcem spotkania zapewnił nam dogrywkę, a w niej stoperka Linköping raz jeszcze zaskoczyła Heidi Johansen, dzięki czemu to Szwecja, a nie Dania, mogła rezerwować bazę w Niemczech. Radosne zakończenie nie zmienia jednak faktu, że podobnie jak osiem lat wcześniej, znów nie udało się pokonać Dunek na ich terenie. Goryczy porażki w mało gościnnym Viborgu doznała także kadra Pii Sundhage na zakończenie eliminacji do EURO 2017, ale ta historia wydaje się być na tyle świeża, że nie ma sensu opisywać jej w szczegółach. Jedyna w tym wieku zakończona powodzeniem próba podbicia duńskich boisk miała natomiast miejsce jedenaście lat temu, w barażu o prawo gry na Igrzyskach w Pekinie. Zwycięstwo 4-2 (gole Landström, Seger i Schelin) w Viborgu (!) pozwoliło wówczas znaleźć się w stosunkowo komfortowej pozycji przed rewanżem na własnym boisku. Skuteczność na poziomie 25 procent z pewnością nie nastraja nas jednak optymistycznie przed wtorkowym bojem o wszystko.

Zostawmy jednak historię, gdyż o tym, kto za kilka miesięcy pojedzie do Francji, zadecyduje teraźniejszość. Dwa lata temu, przed zamykającym cykl kwalifikacyjny meczem w Viborgu, dokonałem analizy, która miała podkreślić wagę tamtego spotkania (jak pamiętamy, konsekwentnie deprecjonował ją ówczesny sztab szkoleniowy szwedzkiej kadry). Dziś, zgodnie z tradycją, również zajmiemy się przeglądem możliwych, wtorkowych scenariuszy, ale tym razem oszczędzę sobie i wam skomplikowanych, matematycznych wyliczeń do trzeciego miejsca po przecinku. Rozważania koszykowe byłyby bowiem o tyle bezcelowe, że najpierw ten awans trzeba w ogóle przyklepać. A żeby tak się stało, musi się sprawdzić …

 

Scenariusz A – wygrywamy LUB remisujemy w Viborgu

Tutaj nie ma tak naprawdę czego analizować – przynajmniej jeden punkt przywieziony z Viborga sprawia, że zaznaczamy w naszych kalendarzach datę 8. grudnia. Wtedy właśnie poznamy grupowych rywali, z którymi w czerwcu 2019 zmierzy się kadra Petera Gerhardssona. Zwycięstwo dodatkowo zapewni nam pierwszy koszyk w losowaniu el. EURO 2021 w Anglii bez względu na to, na jaki system rozgrywek w ostatniej chwili zdecyduje się UEFA (mamy z tym raczej niekoniecznie dobre doświadczenia), ale – jako się rzekło – nie to jest na dzień dzisiejszy priorytetem (choć punkty do rankingu zbierać warto zawsze i wszędzie).

 

Scenariusz B – przegrywamy w Viborgu

Tutaj z kolei zaczyna się dziać ciekawie, choć ze szwedzkiej perspektywy bardziej zasadne byłoby słowo „nieciekawie”. Nawet najskromniejsze zwycięstwo Danii oznacza bowiem tyle, że to Pernille Harder i spółka jako zwyciężczynie grupy zapewnią sobie kwalifikację na francuski mundial. W takiej sytuacji Szwecja zakończy eliminacyjne zmagania na drugim miejscu z dorobkiem 18 punktów, a to może, choć nie musi dać prawo do gry w dwuetapowych barażach o ostatnie wolne miejsce w turnieju finałowym. Już w tej chwili wiemy, że miejsca w repasażach na pewno nie wywalczy wicemistrz grupy 7 (Austria lub Finlandia), a i szanse Walijek (wicemistrz grupy 1) wydają się raczej iluzoryczne. Do pełni szczęścia uruchomienia planu awaryjnego brakuje nam zatem wyprzedzenia w małej tabelce jeszcze jednej ekipy i zakładając, że ewentualna porażka w Viborgu nie będzie dwucyfrowa, stanie się tak w przypadku, gdy spełniony zostanie przynajmniej jeden z poniższych warunków:

  • Szkocja przegra z Albanią LUB Szwajcaria przegra z Polską
  • Norwegia przegra z Holandią
  • Islandia nie wygra z Czechami
  • Belgia przegra z Włochami

Jak widać, o niespodzianki najtrudniej będzie chyba w spotkaniach grupy 2, choć zwycięstwo mających coś do udowodnienia Polek nad teoretycznie silniejszymi, ale jednak mającymi swoje słabości Szwajcarkami wcale nie jest scenariuszem, który należy rozpatrywać w kategoriach football fiction. O sprawienie niespodzianki zdecydowanie trudniej będzie za to Albankom, które i tak w obecnej kampanii już zrobiły więcej niż ktokolwiek od nich oczekiwał.

W grupach 3 oraz 6 czekają nas natomiast typowe mecze na szczycie, w których możliwe wydaje się absolutnie każde rozstrzygnięcie. Belgijki, które wczoraj przedłużyły swoje nadzieje na baraże, pokonując rzutem na taśmę Rumunię, zmierzą się z pewnymi awansu Włoszkami. Prowadzona przez Martina Sjögrena Norwegia znajduje się w trudnym położeniu, ale nie zapominajmy, że zwycięstwo nad mistrzyniami Europy z Holandii zapewni jej pierwsze miejsce w grupie.

Co zaś się tyczy Islandii, Czeszki już raz pokazały, że są w stanie urwać punkty wyżej notowanym rywalkom. Nasze dobre znajome z Damallsvenskan wciąż walczą jednak o swój historyczny sukces i nawet nie ma sensu udawać, że życzymy im w tej walce porażki (oczywiście do momentu, gdy nasze drogi się przetną, czego również nie chcemy).

Jak widać, w przypadku ewentualnej porażki w Viborgu, emocji i wrażeń na pewno nam nie zabraknie, a liczba potencjalnych scenariuszy zacznie rosnąć lawinowo. Dlatego, mając na uwadze mocno skołatane całą kampanią eliminacyjną nerwy, liczymy na jedno – że te wszystkie barażowe dywagacje dotyczyć będą jednak Dunek. Możemy obiecać, że w październiku i listopadzie będziemy im mocno kibicować, życząc sobie ponownego spotkania w fazie pucharowej francuskich mistrzostw.

 

Jared Burzynski

Szwedzka Piłka

 

 

Dawid Gordecki

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!