One znów to zrobiły!
Ligi Świat

One znów to zrobiły!

Lider przegrywa trzy mecze z rzędu, wicelider w ogóle z tego nie korzysta, a grupa pościgowa goni w tempie cokolwiek dostojnym – tak w największym skrócie przedstawia się obraz szwedzkiej ekstraklasy na przełomie czerwca i lipca. Na kolejkę przed końcem rundy wiosennej wciąż nie wiemy, kto będzie przewodzić stawce na półmetku, a drużyny skazywane na walkę o ligowy byt raz po raz udowadniają nam, że w Damallsvenskan dopisywanie komukolwiek punktów przed pierwszym gwizdkiem kompletnie mija się z celem. Tak, ta liga jest kompletnie nieprzewidywalna, ale – paradoksalnie – to właśnie ten stale wyrównujący się poziom jest jej największą siłą.

Dziś w rolę tych, które miały pokazać nam, że w Damallsvenskan nie ma już słabych drużyn, wcieliły się piłkarki Hammarby. Sztokholmianki przystępowały do starcia z Rosengård na fali dwóch kolejnych zwycięstw, ale jednak rywalizacja z krajowym potentatem jawiła się jako nieco trudniejsze wyzwanie niż pokonanie Vittsjö czy Kalmar. W pierwszych minutach rzeczywiście nietrudno było dostrzec, że sportowa jakość będzie w tym meczu po stronie gości, ale między słupkami bramki Hammarby doskonale spisywała się Emma Holmgren, dzielnie wspomagana przez swoje koleżanki z formacji defensywnej. To właśnie ich postawa sprawiła, że na tablicy wyników długo utrzymywał się rezultat bezbramkowy, który zmienił się dopiero po … wzorcowo przeprowadzonym przez zawodniczki ze stolicy kontrataku. Z prawego skrzydła dośrodkowała Olga Ekblom, a jej centrę na gola zamieniła Julia Zigiotti, która zdecydowanie zbyt łatwo uwolniła się spod opieki Simone Boye.

Można było się spodziewać, że podobnie jak przed tygodniem w meczu przeciwko Linköping, piłkarki z Malmö błyskawicznie rzucą się do odrabiania strat i niewykluczone, że podopieczne Jonasa Eidevalla miały właśnie taki plan. Defensywa ze Sztokholmu starała się jednak trzymać napastniczki oraz skrzydłowe ze Skanii w bezpiecznym dystansie od bramki Holmgren i trzeba przyznać, że w większości przypadków ów efekt udawało się osiągnąć. Jedynie w pierwszym kwadransie po przerwie zawodniczki Rosengård skutecznie zepchnęły swoje rywalki do głębokiej defensywy, ale wtedy swoją drużynę w kapitalny sposób dwukrotnie uratowała Holmgren. Wiele razy wspominałem już o tym, że w moim odczuciu klasową bramkarkę poznaje się przede wszystkim po tym, ile potrafi dać zespołowi w kluczowych momentach i 21-latka z Uppsali niewątpliwie zalicza się do tego grona. Interwencje po karnym Landeki i strzale Mittag z najbliższej odległości być może nie będą nominowane do parady sezonu, ale nie da się ukryć, że to właśnie one pozwoliły gospodyniom przetrwać najtrudniejszy fragment meczu bez poważniejszych strat. A później – patrząc z perspektywy Hammarby – było już tylko lepiej.

Upływający czas sprawiał, że w szeregach Rosengård zaczęło pojawiać się coraz więcej nerwowości, z czego skrzętnie korzystały gospodynie. Dwukrotnie w sytuacji sam na sam z Musovic znalazła się Emma Jansson, ale napastniczka ze Sztokholmu w obu przypadkach nie potrafiła zmieścić futbolówki w bramce gości. Sztuka ta udała się natomiast Australijce Elise Kellond-Knight, ale i tym razem radość gospodyń trwała krótko, gdyż brutalnie przerwał ją gwizdek Lovisy Johansson. Sędzia z Grums dopatrzyła się bowiem cokolwiek wątpliwego przewinienia jednej z piłkarek Hammarby na golkiperce ze Skanii. Gospodynie nie zamierzały jednak przesadnie długo rozpamiętywać tej sytuacji i w końcu udało im się podwyższyć rezultat. Raz jeszcze w roli głównej wystąpiła kapitanka Ekblom i choć tym razem jej dośrodkowanie dotarło do Glodis Perli Viggosdottir, to islandzka stoperka Rosengård zachowała się tak, jakby i ona miała na sobie biało-zieloną koszulkę Hammarby. Zecira Musovic mogła tylko popatrzeć, jak uderzona przez jej klubowa koleżankę futbolówka zmierza w okienko jej bramki i najbardziej efektowny tej wiosny gol samobójczy na boiskach Damallsvenskan stał się faktem. Gości ze Skanii stać było jeszcze na kontaktowego gola Landeki, która niezwykle precyzyjnym uderzeniem z rzutu wolnego po części zrehabilitowała się za niewykorzystaną wcześniej jedenastkę, ale trzeciemu z rzędu zwycięstwu Hammarby nad faworyzowanym rywalem i tak nie była w stanie zapobiec. Historia nieprawdopodobna, ale … czy właśnie taka nie jest cała ta nasza liga?

******

Emocji nie zabrakło także w Göteborgu, gdzie grające do końca gospodynie w ostatnich dziesięciu minutach całkowicie odwróciły losy meczu. Po golach Kivumbi oraz Anvegård beniaminek ze Småland prowadził już 2-0, ale czerwona kartka dla amerykańskiej golkiperki Växjö Katie Fraine okazała się punktem zwrotnym tego widowiska. Zastępująca ją Moa Edrud nie potrafiła bowiem powstrzymać nacierającej z coraz większą mocą ofensywy piłkarek z Göteborga, a zdobyte w odstępie niespełna trzech minut gole Zamanian oraz Rubensson pozwoliły gospodyniom na nowo uwierzyć, że to spotkanie będzie można jeszcze wygrać. Trafienie na wagę trzech punktów padło w trzeciej minucie doliczonego czasu gry, a tą, która pozwoliła drużynie prowadzonej przez Marcusa Lantza przedłużyć zwycięską passę, okazała się niezwykle bramkostrzelna w ostatnich tygodniach Rebecka Blomqvist. Choć zabrzmi to co najmniej zaskakująco, 20-letnia napastniczka póki co nie tylko doskonale wypełnia lukę po Christen Press, ale wręcz daje swojemu zespołowi więcej niż doświadczona Amerykanka. Oczywiście, tych faktów nie ta się łączyć w aż tak bezpośredni sposób, ale nie da się ukryć, że z Press w składzie Göteborg był drużyną środka tabeli, a z Blomqvist na szpicy – błyskawicznie doszlusował do ścisłej ligowej czołówki.

Jared Burzynski

Szwedzka Piłka

 


Komplet sobotnich wyników:

2

3

Dawid Gordecki

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!