Podcięte szwedzkie skrzydła
Reprezentacje Świat Turnieje Międzynarodowe

Podcięte szwedzkie skrzydła

Nieco starsi kibice z pewnością doskonale pamiętają mundial sprzed piętnastu lat, który na stałe zapisał się na kartach szwedzkiej piłki nożnej. Tym trochę młodszym możemy przypomnieć, że turniej ten pierwotnie miał się odbyć w Chinach, ale ze względu na panującą wówczas w Azji epidemię SARS został on przeniesiony do USA i to właśnie stadiony w Waszyngtonie, Filadelfii, Columbus, Bostonie, Portland i Carson okazały się dla nas tak szczęśliwe. Gdyby dziś przeprowadzić ankietę na najbardziej pamiętny obrazek tamtych mistrzostw, większość pytanych prawdopodobnie wskazałaby zagraną idealnie w tempo przez Victorię Svensson prostopadłą piłkę w 41. minucie spotkania finałowego lub urywającą się spod opieki Sandry Minnert Hannę Ljungberg, która kilka sekund później sprawiła, że przez około dwadzieścia minut Szwedki mogły czuć się mistrzyniami świata. Nie zabrakłoby na pewno i takich, dla których największą bohaterką pierwszego mundialu w tym stuleciu była grająca właśnie wtedy swój turniej życia Malin Moström, a zwolennicy solidnej gry defensywnej również mieliby sporo racji argumentując, że to Hannie Marklund najbardziej należałoby się to szczególne wyróżnienie. Żadna z tych opinii nie byłaby oczywiście pozbawiona logiki, ale warto pamiętać, że awans podopiecznych Mariki Domanski-Lyfors do finału nie byłby możliwy, gdyby w najważniejszym momencie nie odpaliła niedoceniana przez wielu tajna broń szwedzkiej kadry. Skrzydła.

Nazwisk Malin Andersson, Anny Sjöström, czy wreszcie wchodzącej wówczas głównie na końcówki dwudziestoletniej Josefine Öqvist próżno szukać chociażby w jedenastce mistrzostw, ale każda z nich dołożyła ogromną cegiełkę do tego, że amerykańskim mundialem mogliśmy w pełni emocjonować się aż do samego finału na Home Depot Center. Dynamika i przebojowość skrzydłowych pozwoliły nam odwrócić losy dwóch meczów fazy pucharowej (z Brazylią i z Kanadą), ale nie jest to bynajmniej koniec ich zasług. Co więcej, można nawet zaryzykować stwierdzenie, że gdyby nie ich postawa, gwiazdy Moström, Svensson czy Ljungberg nie rozbłysłyby aż takim blaskiem, gdyż to właśnie rajdy prawą i lewą flanką niejednokrotnie pozwalały nam skutecznie rozerwać formację obronną rywalek. Oczywiście, prawdą jest, że współpraca na linii rozgrywające – skrzydłowe nie zawsze wyglądała perfekcyjnie, a w niektórych momentach podczas turnieju po prostu dopisywało nam szczęście, ale z drugiej strony nie da się zaprzeczyć, że piętnaście lat temu szwedzkie skrzydła stanowiły jakość, z którą trzeba było się liczyć.

Ubiegłoroczne finały piłkarskich mistrzostw Europy dobitnie pokazały, że posiadanie w kadrze klasowych skrzydłowych również dziś może stanowić niesamowitą wartość dodaną dla każdej reprezentacji. Złote medalistki z Holandii podbiły futbolowy świat fenomenalnym duetem Martens – van de Sanden, srebrne Dunki odpowiedziały nie mniej efektownymi Troelsgaard i Veje, a Angielka Nikita Parris rozpędziła się tak bardzo, że na chwilę obecną jest zdecydowanie najbardziej wartościową zawodniczką Manchesteru (a konkurencję ma w klubie niemałą). W razie potrzeby, na swoje skrzydłowe w każdej sytuacji liczyć mogą także w USA, Brazylii, Japonii, Norwegii, a nawet w Szkocji, ale niestety – pomimo szczerych chęci – szwedzkiej kadry dopisać do tej listy nie sposób. Podczas EURO 2017 Pia Sudhage próbowała eksperymentów z Lottą Schelin lub Kosovare Asllani na prawej flance, ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że trudno było ją za to przesadnie krytykować. Rzeczywistość wygląda bowiem tak, że akurat w tym sektorze boiska dysponujemy aktualnie niesamowicie skromnym potencjałem; niewykluczone nawet, że najbardziej skromnym w liczącej sobie przecież już kilkadziesiąt lat historii szwedzkiej kadry.

Od zakończenia holenderskiego EURO minęło już kilka miesięcy, ale konkretnych alternatyw na skrzydłach wcale nam od tego czasu nie przybyło. Trudno się zatem dziwić, że wśród dziewięciu pomocniczek powołanych przez Petera Gerhardssona na zaczynający się w najbliższą środę turniej o Puchar Algarve znalazło się miejsce dla zaledwie jednej nominalnej skrzydłowej w osobie Olivii Schough. Nie zapominamy rzecz jasna o Linie Hurtig, ale w jej przypadku należy pamiętać o tym, że dopiero od kilkunastu miesięcy regularnie grywa ona w swojej drużynie klubowej bliżej linii bocznej i wciąż w jakimś stopniu uczy się gry na nowej dla siebie pozycji. Obiecujące występy zawodniczki Linköping w rundzie jesiennej sezonu 2017 dają jednak nadzieję, że przynajmniej na lewej flance selekcjoner będzie miał na pewien czas względny spokój, choć pewną niedogodność stanowi fakt, że Hurtig jest piłkarką niesamowicie kontuzjogenną. Po drugiej stronie boiska nie mamy jednak nawet takiego komfortu, a wśród powołanych trudno doszukać się choćby jednej naturalnej prawoskrzydłowej. Nie jest nią bowiem ani Asllani (nominalnie cofnięta napastniczka, aktualnie ósemka), ani Rubensson (ostatnio na tej pozycji grała w wieku siedemnastu lat), ani Edgren (rozgrywająca), ani Angeldahl (rozgrywająca), ani Rolfö (dziesiątka z inklinacjami do gry w pierwszej linii) ani Jakobsson (napastniczka), ani Larsson (napastniczka). Wszystko wskazuje więc na to, że przynajmniej w najbliższych tygodniach Gerhardsson będzie zmuszony do podobnych eksperymentów, co jego poprzedniczka, a nam pozostanie jedynie niecierpliwie oczekiwać na ich efekty.

W nieco dalszej perspektywie możemy rzecz jasna liczyć na to, że sztab reprezentacji będzie mógł na tej pozycji skorzystać również z bardziej naturalnych wyborów, choć obecnie wszystkie najpoważniejsze kandydatki do zapełnienia powstałej luki znajdują się w nieco trudniejszym momencie swoich karier. Będąca absolutnym odkryciem Damallsvenskan w sezonie 2016 Johanna Rytting Kaneryd (rocznik 1997) jesienią została nawet powołana do kadry, ale debiut w niej uniemożliwiła jej poważna kontuzja (zerwanie więzadeł krzyżowych w stawie kolanowym), która wyłączyła ją z gry na wiele miesięcy. Julia Spetsmark (1989) pojechała na EURO do Holandii, ale fatalna dyspozycja Örebro nie pozwoliła jej do końca rozwinąć skrzydeł na krajowych boiskach, a po transferze do Manchesteru więcej czasu spędziła na ławce rezerwowych niż na boisku. Madelen Janogy (1995) to niezwykle ciekawa piłkarka, która z dobrej strony pokazywała się w reprezentacjach młodzieżowych, ale w seniorskim futbolu ma za sobą dopiero jedną w pełni udaną rundę w barwach Piteå. Nie mam absolutnie żadnych wątpliwości, że w przypadku awansu na przyszłoroczny mundial we Francji każda z wymienionych tu piłkarek może pójść w ślady Josefine Öqvist, stając się największym odkryciem turnieju finałowego. W niczym nie zmienia to jednak faktu, że według stanu na luty 2018 w temacie szwedzkich skrzydeł mamy zdecydowanie więcej znaków zapytania niż wykrzykników. Czy tak samo będzie również za dwanaście miesięcy? Trudno wyrokować, wszak w futbolowych realiach rok to niemal wieczność, a wiosną 2002 w kontekście reprezentacji także pojawiało się całkiem sporo wątpliwości. Mówią, że podobno historia lubi się powtarzać …

 

Jared Burzynski

Szwedzka Piłka

Dawid Gordecki

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!