Thomas Dennerby selekcjonerem reprezentacji Nigerii! Tak brzmiała może nie do końca sensacyjna, ale mimo wszystko dość niespodziewana wiadomość, która skutecznie rozgrzała w połowie stycznia szwedzkie środowisko piłkarskie. Trudno oczywiście poddawać w wątpliwość trenerskie kwalifikacje 58-latka ze Sztokholmu (nawiasem mówiąc, wielka szkoda, że tego samego nie da się powiedzieć o nowym opiekunie angielskiej kadry), ale jednak kraj ośmiokrotnych mistrzyń Afryki jest w przypadku Dennerby’ego wyborem stosunkowo nieoczywistym. Dlaczego? Cóż, chyba wszyscy mamy jeszcze doskonale w pamięci kanadyjski mundial i profesjonalizm to zdecydowanie ostatnie słowo, którym dałoby się scharakteryzować postępowanie członków nigeryjskiego sztabu na tej właśnie imprezie. Oczywiście, od wydarzeń w Winnipeg minęły już niemal trzy lata, co w futbolu może oznaczać wieczność, ale jednak ubiegłoroczne przepychanki zawodniczek oraz ich agentów z federacją, w efekcie których Nigeria nie rozegrała przez kilkanaście miesięcy żadnego oficjalnego meczu, każą z dość dużą rezerwą podchodzić do zapewnień o obyczajowej rewolucji, jaka miała się ostatnio dokonać w najlepszym piłkarsko kraju zachodniej Afryki.
Decyzja Dennerby’ego o podjęciu wyzwania skrajnie odmiennego od tych, które towarzyszyły mu w dotychczasowej karierze trenerskiej, wcale nie jest jednak aż tak irracjonalna, jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Jeśli bowiem ktoś ma zaprowadzić porządek w związku, który jeszcze nie tak dawno wyrzucał piłkarki z reprezentacji tylko dlatego, że nie przyjechały na zgrupowanie, na które de factoprzyjechać nie mogły, to były selekcjoner szwedzkiej kadry wydaje się tu jak najbardziej właściwym wyborem. Co ciekawe, podobnie zdają się rozumować także wewnątrz federacji, w związku z czym to sam Dennerby miał decydujący głos chociażby w doborze sztabu (pierwszym asystentem został ostatecznie Jörgen Pettersson). Warunkiem Nigeryjczyków było jedynie to, aby znalazło się w nim miejsce dla trojga miejscowych trenerów, co także wydaje się całkiem racjonalnym posunięciem. Czy faktycznie możemy zatem liczyć, że tym razem perspektywa nowego otwarcia jest faktycznie realna? Shehu Dikko, wiceprezes nigeryjskiej federacji, nie ma wątpliwości, że tak jest w istocie i zapowiada, że sięgnięcie po szwedzkiego selekcjonera to dopiero początek drogi mającej zaprowadzić jego rodaczki na szczyt nie tylko afrykańskiej, ale i światowej piłki. Co więcej, zdaniem Dikko, Dennerby ma również przyczynić się do przeniesienia skandynawskiego modelu szkolenia na afrykański grunt, co w prostej linii powinno doprowadzić do dynamicznego rozwoju regularnie zasilającej pierwszą reprezentację piłki młodzieżowej. Plany – jak widać – są więc całkiem konkretne i w przededniu oficjalnej prezentacji w nowej roli, pozostaje po prostu życzyć udającej się do Abudży szwedzkiej delegacji samych trafnych decyzji, a także mnóstwa siły w walce z problemami natury sportowej i pozasportowej. Już dziś możemy być pewni, że nazwiska Dennerby i Pettersson zapiszą się na kartach nigeryjskiego futbolu, ale dopiero przyszłość pokaże, czy staną się one synonimem wielkiego sukcesu, czy jeszcze większego skandalu. Wszelkie warianty pośrednie akurat w tym konkretnym przypadku wydają się być stosunkowo mało prawdopodobne.
******
Thomas Dennerby nie jest bynajmniej jedynym szwedzkim szkoleniowcem, który w kończącym się właśnie tygodniu zdecydował się na dość drastyczną zmianę miejsca zamieszkania. Kim Björkegren zdecydował się jednak na kierunek azjatycki, zamieniając mistrzowski, lecz znajdujący się w stanie permanentnej przebudowy Linköping, na spragnioną sukcesów chińską stolicę. Nazwa Phoenix FC Pekin dla większości sympatyków szwedzkiej piłki pozostaje wprawdzie całkowicie anonimowa, ale ambicje napędzanego pieniędzmi lokalnego potentata gazowego klubu sięgają zdecydowanie wyżej niż wskazywałyby na to ostatnie wyniki. W dwóch ostatnich sezonach zawodniczki ze stolicy kończyły bowiem zmagania w chińskiej Superlidze tuż nad kreską oznaczającą degradację, doznając przy tym wysokich porażek w prestiżowych nie tylko sportowo, ale i biznesowo, starciach z rywalkami z Dalian.
Chińska strona podkreśla, że Björkegren od samego początku był dla niej pierwszym wyborem, a zainteresowanie usługami szwedzkiego szkoleniowca wyrażał także jeden z klubów amerykańskiej NWSL. Zatrudnienie byłego opiekuna Linköping odbierane jest w Pekinie jako część długofalowej strategii, którą zapoczątkowała latem ubiegłego roku gruntowna modernizacja klubowych obiektów. Dzięki francuskiej myśli technicznej, już niebawem w miejscu olbrzymiego, choć nieco przestarzałego stadionu Xiannongtan ma powstać nowoczesna akademia, a dzięki szwedzkiej myśli szkoleniowej, schematycznie i mało atrakcyjnie grająca drużyna ma stać się rewelacją nadchodzących rozgrywek. Pierwsze spotkanie ze swoimi nowymi podopiecznymi czeka Björkegrena już jutro w Barcelonie, gdyż to właśnie tam ekipa z chińskiej stolicy przebywa na zimowym zgrupowaniu. Podobnie jak w przypadku Dennerby’ego, wypada zatem życzyć łagodnego lądowania w nowej rzeczywistości.
******
Klasyfikowanie trenerów na podstawie paszportu lub pochodzenia nie ma oczywiście najmniejszego sensu, ale zainteresowanie szwedzkimi specjalistami ze strony Azjatów i Afrykańczyków jak najbardziej wpisuje się w panujący obecnie na rynku trend. Nie zapominajmy bowiem, że podczas ubiegłorocznych mistrzostw Europy to właśnie Szwecja była najliczniej reprezentowaną wśród trenerów nacją, a kluczową postacią w sztabie amerykańskiej kadry niezmiennie pozostaje Tony Gustavsson. Tę wyliczankę można byłoby oczywiście jeszcze kontynuować i choć wszyscy mamy świadomość, że trendy ulegają cyklicznym zmianom, to warto docenić fakt, iż szwedzka myśl szkoleniowa właśnie teraz ma w skali globalnej swoje przedłużone pięć minut. I chyba nikt nie miałby nic przeciwko temu, aby trwało ono jak najdłużej!
Jared Burzynski