Walkower za dwa miliony?
Mundial Reprezentacje Świat

Walkower za dwa miliony?

 Temat nierozegranego meczu eliminacyjnego z Danią powraca na nagłówki znacznie częściej niż wiele spotkań, które ostatecznie doszły do skutku, ale prawdę mówiąc takiego scenariusza można było się spodziewać. Abstrahując od zasadności duńskiego protestu (każdy rzecz jasna ma prawo mieć w tej kwestii własne zdanie), odwołanie tak istotnej dla końcowego układu grupy potyczki zwyczajnie nie mogło rozejść się po kościach. I – jak łatwo przewidzieć – nie rozeszło się. W grudniu minionego roku Szwedzki Związek Piłki Nożnej wystosował do UEFA pismo, w którym domagał się zaostrzenia kar dla drużyny, która 24. października odmówiła wyjścia na boisko oraz zadośćuczynienia za poniesione przez stronę szwedzką straty. Jak precyzuje Håkan Sjöstrand, chodzi tu o kwotę dwóch milionów koron (nieco ponad 200 tys. euro), gdyż na tyle właśnie współpracujący ze sztokholmską centralą ekonomiści wycenili anulowanie meczu.

Czy wspomniana powyżej suma jest znacząca? Jak najbardziej. Czy, biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, możemy z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że żądania szwedzkiej strony są nieadekwatne? Absolutnie nie. Zakładając, że frekwencja na Gamla Ullevi oscylowałaby w granicach dziesięciu tysięcy widzów, same tylko bilety przyniosłyby zysk rzędu 800-900 tys. koron. Jeśli dołożymy do tego poniesione przez Związek koszty organizacyjne, a także brak oczekiwanych wpływów z tak zwanego dnia meczowego, dwa miliony stają się nagle całkiem realną kwotą. Mało kto zauważa jednak, że istnieje prawdopodobieństwo, iż szwedzka piłka może w wyniku stosunkowo łagodnej decyzji UEFA ponieść znacznie dalej idące konsekwencje. Przypomnijmy, że poza orzeczonym jak najbardziej logicznie walkowerem, Dania nie została ukarana odjęciem choćby jednego punktu, dzięki czemu wciąż pozostaje zależna wyłącznie od siebie w grze o awans na francuski mundial. Cały czas możliwy jest więc scenariusz, w którym wysokie zwycięstwo piłkarek zza Kattegatu w zaplanowanym na 4. września rewanżu sprawi, że to Pernille Harder i spółka wygrają grupę eliminacyjną. Zapytacie być może, co złego jest w tym, że drużyna lepsza w bezpośrednim meczu wywalczyłaby awans? Ano to, że Szwedki szansy rozegrania najważniejszego w perspektywie całych eliminacji meczu przed własną publicznością zostały pozbawione. A skoro tak, to nikt nie może zagwarantować, że w normalnych okolicznościach nie wygrałyby go na przykład w stosunku 5-0. Oczywiście, doskonale pamiętamy, że taki wynik nie byłby dla znajdującej się wówczas w początkowej fazie budowy ekipy Petera Gerhardssona łatwy do osiągnięcia, ale jednak w takich sytuacjach powinniśmy chyba podpierać się konkretnymi fragmentami regulaminu, a nie rachunkiem prawdopodobieństwa. Niestety, na chwilę obecną stosownych zapisów wciąż brak, w związku z czym jak najbardziej jestem więc sobie w stanie wyobrazić, że ewentualne wygranie przez duńskie piłkarki grupy eliminacyjnej może nieść za sobą kolejny protest SvFF, który będzie miał potencjał na rozpętanie prawdziwej lawiny, a ta będzie mogła storpedować nie tylko baraże w strefie europejskiej, ale i cały francuski mundial.

Sjöstrand niezmiennie stoi na stanowisku, że reprezentacja Danii powinna zostać wykluczona z trwających właśnie eliminacji i podkreśla, że podobnie twierdziłby w przypadku, gdyby tego typu problem dotyczył którejkolwiek innej federacji. Przepisy muszą zostać natychmiast zmienione. UEFA musi powiedzieć jasno, że jeśli nie przyjeżdżasz na mecz, to grożą ci za to poważne konsekwencje – kontynuuje Sjöstrand i dodaje – Nie widzę żadnej logiki w poprzednim orzeczeniu UEFA. Nie rozumiem, dlaczego to my mamy być tu pokrzywdzeni.

Jared Burzynski 

Szwedzka Piłka 

Dawid Gordecki

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!