Podsumowanie ostatniej kolejki szwedzkiej Damallsvenskan
Ligi Publicystyka Świat

Podsumowanie ostatniej kolejki szwedzkiej Damallsvenskan

Sześć spotkań rozgrywanych symultanicznie – ostatnia kolejka Damallsvenskan to zawsze prawdziwa gratka dla wszystkich miłośników piłkarskich emocji. Wprawdzie w tym roku mistrza, wicemistrza, a także obu spadkowiczów poznaliśmy jeszcze przed rozpoczęciem tradycyjnego, jesiennego szaleństwa, ale pożegnanie sezonu 2017 i tak wypadło całkiem interesująco. W Malmö obejrzeliśmy drugi akt spektaklu uczącego nas, że w futbolu nie ma rzeczy niemożliwych, w Kristianstad Tabitha Chawinga wyśrubowała swój strzelecki rekord do wyniku nie oglądanego od czasów Hanny Ljungberg, a w Sztokholmie Piteå przez kilkadziesiąt minut mogło czuć się trzecią najlepszą drużyną w kraju.

Korespondencyjna walka o brązowy (lub według szwedzkiej terminologii: mały srebrny) medal miała być zresztą daniem głównym niedzielnego popołudnia, ale chyba mało kto spodziewał się, że tak szybko doczekamy się w niej pierwszego zwrotu akcji. Eskilstuna, której przy założeniu, że na Stadionie Olimpijskim nie będziemy świadkami cudu, do pełni szczęścia wystarczał remis, po zaledwie dziewięćdziesięciu sekundach dała się zaskoczyć duetowi Markstedt – Sällström, który składną, dwójkową akcją wyprowadził Vittsjö na prowadzenie. Taki obrót spraw był o tyle nie po myśli piłkarek United, że jeszcze w pierwszej połowie w Sztokholmie golkiperkę Djurgården pokonały kolejno Jakobsson i Janogy i na trzy kwadranse przed końcem sezonu to w Norrbotten mogli dumnie nazywać się trzecią siłą Damallsvenskan. Na szczęście dla Eskilstuny, po przerwie na murawę Tunavallen wyszła kompletnie odmieniona drużyna, a gol i asysta najlepszej na placu Olivii Schough sprawiły, że Viktor Eriksson jak najbardziej mógł opuszczać Södermanland z poczuciem dobrze wykonanej misji. Wydaje się bowiem, że nieprędko zawodniczkom United przyjdzie przez trzy lata z rzędu świętować zakończenie sezonu ligowego na podium. Gratulując Eskilstunie świetnego wyniku warto jednak podkreślić, że odrabianie strat w ostatnim meczu mogło być o wiele trudniejsze, gdyby w 30. minucie stuprocentową okazję na 2-0 dla Vittsjö wykorzystała Lisa Klinga. Możemy się tylko domyślać, że pudło defensorki ze Skanii zdecydowanie najbardziej zabolało jednak przede wszystkim sympatyków Piteå.

Wiosenne zwycięstwo skazywanego na pewną degradację Hammarby ze skazywanym na pewne mistrzostwo Rosengårdem można było nazwać małym trzęsieniem ziemi, ale czy ktokolwiek o zdrowych zmysłach liczył na to, że jesienią zespół Olofa Unogårda będzie w stanie powtórzyć ten wynik także w meczu wyjazdowym? Jasne, piłkarki ze Skanii wyszły w niedzielę na boisko w mocno eksperymentalnym składzie i ustawieniu, ale nie zapominajmy, że znalazło się w nim miejsce chociażby dla McLeod, Viggosdottir, Folkesson, czy zawsze dającej z siebie sto procent Elli Masar, a z ławki weszły na boisko między innymi Asante oraz Troelsgaard. W Hammarby takich nazwisk próżno było szukać, ale jeden błąd defensywy z Malmö wystarczył, aby Sjöberg idealnie obsłużyła Sund, a ta ostatnia pewnym strzałem umieściła futbolówkę w bramce gospodyń. Rosengård do samego końca szukał chociażby gola wyrównującego, starając zachować się tym samym miano jedynej niepokonanej u siebie drużyny w Damallsvenskan, ale – podobnie jak kilka miesięcy wcześniej – sposobu na Emmę Holmgren nie znalazł. W starciu ekip, które od dwóch tygodni myślami były bardziej na urlopach niż na boisku, Limhamn Bunkeflo sprawiał zdecydowanie lepsze wrażenie niż mistrzynie z Linköping, ale Anna Welin uparła się, że tego dnia ostrzeliwać będzie wyłącznie słupki. Nieskuteczność piłkarek beniaminka sprawiła, że do osiemdziesiątej minuty na tablicy wyników utrzymywał się rezultat bezbramkowy, ale gdy wszyscy powoli godzili się z takim rozstrzygnięciem, Lisa Lantz wykorzystała kapitalne dogranie Banusic z rzutu wolnego i ekipa Kima Björkegrena ostatecznie przypieczętowała trzeci w historii tytuł zwycięstwem. Dodajmy, że osiągniętym w łudząco podobnym stylu, co większość poprzednich, ale akurat w Szwecji wiemy doskonale, że wygrywać trzeba umieć nawet wtedy, gdy gra się słabo.

Z pierwszoligową piłką przynajmniej na rok pożegnały się Örebro i Kvarnsveden, i niestety żaden z tegorocznych spadkowiczów nie pozostawił po sobie w ostatniej kolejce korzystnego wrażenia. Zawodniczki z Behrn Areny przegrały na własnym boisku z rozpędzającym się z tygodnia na tydzień Göteborgiem, a jedynego gola zdobyła w tym spotkaniu Rebecka Blomqvist, natomiast powracająca do bramki zespołu z Dalarny Lina Lundqvist aż pięciokrotnie musiała wyciągać piłkę z siatki po strzałach rywalek z Kristianstad. Kibicom w Borlänge na otarcie łez pozostała jedynie mała satysfakcja z tego, że to właśnie w barwach ich drużyny Tabitha Chawinga wykręciła drugi w tym wieku wynik strzelecki w szwedzkiej ekstraklasie, ale fakt, że pomimo obecności w kadrze takiej snajperki (wspieranej dodatkowo niezwykle wszechstronną Elizabeth Addo), nie udało się nawet utrzymać w Damallsvenskan, raczej nie wystawia wysokiej oceny defensywie z Dalarny.

01

02

03

04

05

06

07

Jared Burzynski

Szwedzka Piłka

Dawid Gordecki

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!