Z tytułami w sporcie najczęściej jest tak, że bardzo trudno je zdobyć, a jeszcze trudniej obronić. Piłkarkom z Linköping udało się jednak dokonać tej sztuki, choć na niezwykle wyboistej drodze do trzeciego w historii klubu mistrzostwa nie brakowało przeciwności. Pierwsze z nich pojawiły się zresztą jeszcze zanim na dobre zdążyły ucichnąć echa poprzedniej fety, gdy wraz z odejściem Harder, Blackstenius i Rolfö klub z Östergötland stracił – jak się mogło wówczas wydawać – niemal cały potencjał ofensywny. Żeby było mało, wkrótce potem mistrzowski statek opuścił kapitan Martin Sjögren oraz dwa niezwykle istotne elementy jego układanki w osobach Mariann Gajhede oraz Renee Slegers. Zimowe okienko w znacznym stopniu oszczędziło jedynie formację defensywną, ale letnie transfery Eriksson i Samuelsson, które zdecydowały się kontynuować swoje kariery w Londynie sprawiły, że z drużyny, która dokładnie dwanaście miesięcy temu wracała wesołym autobusem z Vittsjö, nie zostało prawie nic. Nowy trener Kim Björkegren potrafił jednak w błyskawicznym tempie odtworzyć w Linköping zwycięską formułę i choć kontuzje kluczowych piłkarek (Neto, Rasmussen, Helin) nie ułatwiały mu wcale zadania, a neutralni obserwatorzy często narzekali na minimalistyczną i mało efektowną postawę mistrzyń Szwecji, końcowy efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania. Drużyna, której postawa miała być wielką niewiadomą, na dwie kolejki przed końcem sezonu zapewniła sobie mistrzowski tytuł i – żeby było zabawniej – po raz pierwszy miała okazje celebrować ten niewątpliwie wzniosły moment na murawie. Przypomnijmy bowiem, że rok temu piłkarki z Linköping świętowały w szatni kompleksu sportowego w Vittsjö, zaś przed ośmioma laty – w restauracji, wspólnie śledząc przebieg meczu pomiędzy Djurgården i Göteborgiem.
Gratulując drużynie z Linköping w pełni zasłużonego tytułu, warto w tym miejscu wymienić z nazwiska każdą z piłkarek, która dołożyła cegiełkę do tego wspaniałego sukcesu:
Jared Burzynski