Chorwacja vs Szwecja 0:2
Mundial Reprezentacje Świat

Chorwacja vs Szwecja 0:2

Na debiut Petera Gerhardssona w roli selekcjonera reprezentacji Szwecji czekaliśmy z wielkimi oczekiwaniami, ale pogoda kolejny raz postanowiła zostać pierwszoplanową bohaterką rywalizacji szwedzkich i chorwackich piłkarek. Na około godzinę przed meczem, w Varazdinie rozpadało się tak bardzo, że przez moment zastanawialiśmy się, czy spotkanie w ogóle uda się rozegrać. Chęć gry wyraziły jednak oba zespoły i choć murawa z minuty na minutę znajdowała się w coraz gorszym stanie, zawodniczki obu ekip nie tylko rozpoczęły mecz, ale nawet dzielnie dotrwały na płycie boiska do końcowego gwizdka.

Z oczywistych względów, ciężko było liczyć dziś na piłkarskie fajerwerki, ale nawet mając na uwadze obiektywne trudności, nie sposób pochwalić szwedzkich piłkarek za grę w pierwszej połowie. Przewaga w posiadaniu piłki była oczywiście niepodważalna, ale próby rozegrania ataku pozycyjnego okazały się zdecydowanie zbyt schematyczne, a dobrze zorganizowane Chorwatki bez większego trudu wybijały nasze zawodniczki z uderzenia. Przed przerwą, bramce Doris Bacic tak naprawdę udało się zagrozić zaledwie raz i to w sposób stosunkowo przypadkowy, gdy po próbie dośrodkowania w wykonaniu Samuelsson futbolówka wylądowała na poprzeczce. Co gorsza, szwedzkiej defensywie, a konkretniej Nilli Fischer oraz Caroline Seger, przytrafiły się kompletnie niepotrzebne straty w okolicach linii środkowej, po których przed szansą na poważniejsze przetestowanie Lindahl mogły stanąć kolejno Sundov i Rudelic. Na szczęście, chorwackim piłkarkom w decydującym momencie ewidentnie brakowało konceptu i w obu przypadkach skończyło się jedynie na delikatnym ostrzeżeniu.

W drugiej części gry zdecydowanie bardziej ofensywnie ustawione zostały Samuelsson oraz Carlsson, co pozwoliło nam korzystać z nieco większej liczby wariantów w ofensywie. Wydaje się jednak, że najbardziej kluczową rolę w ustaleniu końcowego wyniku odegrało jednak narastające zmęczenie Chorwatek, które – może z wyjątkiem Ivy Landeki – w okolicach sześćdziesiątej minuty miały już ewidentnie dość gry w takich warunkach. Większe doświadczenie i lepsze przygotowanie motoryczne Szwedek sprawiło, że podopieczne Petera Gerhardssona z coraz większą łatwością radziły sobie ze sforsowaniem defensywy gospodyń i w końcu umieściły futbolówkę w bramce strzeżonej przez Doris Bacic. Na listę strzelczyń jako pierwsza wpisała się Lina Hurtig, ale trzeba podkreślić, że gola wypracowała jej efektowną, indywidualną akcją Stina Blackstenius, która urwała się prawym skrzydłem i spod linii końcowej wycofała do nabiegającej na bliższy słupek skrzydłowej Linköping. W kolejnych minutach nie brakowało okazji ku temu, aby zwycięstwo w Varazdinie uczynić nieco bardziej efektownym, ale najpierw Rolfö, a następnie Asllani myliły się z najbliższej odległości. Była piłkarka Manchesteru zrehabilitowała się jednak w doliczonym czasie gry, skutecznie dobijając strzał Rolfö i wykorzystując całkowitą bierność chorwackiej formacji obronnej.

Przed rozpoczęciem mini-zgrupowania w Chorwacji Peter Gerhardsson zapowiadał, że zrobi wszystko, aby grę prowadzonej przez niego reprezentacji oglądało się z przyjemnością. Mecz w Varazdinie z pewnością do takich nie należał, ale podniesione z chorwackiego błota trzy punkty na początek eliminacji warto docenić. Doskonale wiemy, że w tak nietypowych dla piłki nożnej warunkach niespodzianki zdarzają się stosunkowo często, a nam – jak by nie patrzeć – udało się pokonać zespół z kraju mającego wspaniałe tradycje w waterpolo. Prawdziwa próba sił czeka nas jednak za miesiąc w Göteborgu, gdyż Dunki udowodniły dziś, że to one wciąż pozostają faworytkami grupy 4 i nawet bezpośrednio po strajku stanowią siłę trudną do powstrzymania.

Jared Burzynski

Szwedzka Piłka

Dawid Gordecki

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!