Seger wyzerowała licznik
Euro Publicystyka Reprezentacje Świat

Seger wyzerowała licznik

 

Osiemdziesiąt cztery minuty. Tak długo musieliśmy czekać na to, aż szwedzkim piłkarkom po raz pierwszy – i zarazem ostatni – uda się we wtorkowy wieczór sforsować szkocką defensywę. Pięć dni po bardzo obiecującym występie przeciwko USA znów obejrzeliśmy zdecydowanie mniej atrakcyjne oblicze reprezentacji i choć Pia Sundhage po golu Caroline Seger cieszyła się tak, jakby właśnie wygrała co najmniej mistrzostwo świata, to w całej Szwecji jej euforię podzielały jeszcze tylko dwie osoby. Jedną – co nie jest absolutnie żadnym zaskoczeniem – była oczywiście Lilie Persson, natomiast drugą – co już jest zdecydowanie mniej oczywiste – Viktor Eriksson. Inna sprawa, że akurat radość opiekuna Eskilstuny była jak najbardziej uzasadniona, gdyż wyróżniającymi się postaciami obu zespołów były dziś zawodniczki grające na co dzień właśnie na Tunavallen.

W rywalizacji z niżej notowanymi Szkotkami mieliśmy pełne prawo spodziewać się, że to Szwedki będą stroną prowadzącą grę i tak rzeczywiście było. Pozostawiona na desancie w drużynie gości Jane Ross starała się wprawdzie niemal bez przerwy absorbować uwagę naszych defensorek, ale jej wysiłki nie przyniosły tym razem żadnych konkretnych efektów. Fischer, Sembrant i Eriksson skutecznie zneutralizowały zagrożenie czyhające ze strony byłej napastniczki Vittsjö, a także wspierającej ją od czasu do czasu Lisy Evans, która zarówno stylem gry, jak i ponadprzeciętną szybkością niemal do złudzenia przypomina inną piłkarkę z północnej Skanii Lindę Sällström. Jedyne zagrożenie pod szwedzką bramką piłkarkom z Wysp Brytyjskich udało się stworzyć po rzucie wolnym i główce Vaili Barsley, ale można zaryzykować stwierdzenie, że gdyby zamiast rekonwalescentki Hedvig Lindahl Pia Sundhage posłała dziś między słupki na przykład Fanny Lund, Szkotki również zakończyłyby to spotkanie z zerem z przodu.

Niestety, nie dzieliło nas wcale aż tak wiele od tego, aby bez jakiejkolwiek zdobyczy bramkowej zostały także dominujące w zasadzie od pierwszej do dziewięćdziesiątej minuty Szwedki. Co z tego, że znów nie brakowało dogodnych okazji, skoro zdecydowanie zbyt długo żadnej z nich nie udawało się zamienić na jakąkolwiek wymierną korzyść. W pierwszej połowie zdecydowanie najwięcej zamieszania w szkockiej szesnastce mogliśmy zaobserwować po bitych przez Olivię Schough rzutach rożnych. Ustawione na wprost bramki Gemmy Fay Szwedki postanowiły wrócić do dobrze znanego chociażby z finałów EURO 2013 „wagonika” i taktyka ta – podobnie jak przed czterema laty – znów sprawiała nastawionym na krycie strefowe rywalkom niemało problemów. Aż dwukrotnie w takich właśnie okolicznościach na listę strzelczyń wpisać mogła się Lotta Schelin, ale za pierwszym razem wszystko skończyło się nieporozumieniem z Caroline Seger, a za drugim swoją drużynę od utraty gola ofiarną interwencją uratowała Barsley.

Jeszcze przed upływem pierwszego kwadransa drugiej połowy Pia Sundhage dokonała pięciu zmian, wprowadzając na boisko kolejne ofensywnie usposobione piłkarki, ale – podobnie jak w niedawnym starciu młodzieżówki z Norwegią – akcję na wagę zwycięstwa zrobiła nam rezerwowa obrończyni. Hanna Glas, która tej wiosny ma olbrzymie problemy z regularną grą w Eskilstunie, natychmiast rozruszała szwedzką lewą flankę, a ponieważ próby przedarcia się środkiem najczęściej kończyły się w okolicach trzydziestego metra przed bramką Fay, dośrodkowania z bocznych sektorów boiska okazały się najpewniejszym (obok konsekwentnie wykonywanych rzutów rożnych) pomysłem na rozmontowanie szkockiej defensywy. Na szczęście, Glas była dziś w tym elemencie gry wyjątkowo precyzyjna i choć po jej centrach dwa razy w dogodnych sytuacjach myliła się Hammarlund, a Blackstenius wykonała … klasyczną Blackstenius, to grająca dziś z opaską kapitańską na ramieniu Caroline Seger zadbała o to, aby obecni na Myresjöhus Arenie w liczbie pięciu tysięcy szwedzcy kibice opuszczali stadion choć trochę usatysfakcjonowani. Pomocniczka Olympique Lyon bliska pokonania Gemmy Fay była już w 77. minucie, ale wtedy po jej strzale futbolówka zatrzymała się jeszcze na poprzeczce (dobitkę Blackstenius pomijamy milczeniem). Co nie udało się wtedy, powiodło się siedem minut później; Seger raz jeszcze świetnie wyszła do piłki dogranej przez Glas i tym razem uderzyła tak idealnie, że każda bramkarka na świecie miałaby spore problemy z obroną tego strzału.

Przypominający długimi fragmentami ubiegłoroczną batalię z RPA w fazie grupowej Igrzysk Olimpijskich mecz ze Szkocją z całą pewnością nie okazał się tym, czego oczekiwaliśmy, ale przynajmniej przyniósł nam odpowiedzi na dwa niezwykle istotne pytania. Po pierwsze, Caroline Seger bardzo udanym występem udowodniła, że formułowane przez Pię Sundhage na konferencjach prasowych obawy o jej aktualną dyspozycję były całkowicie niepotrzebne, a piłkarka mistrza Francji nawet bez rytmu meczowego stanowi niesamowicie ważne ogniwo tej reprezentacji. Po drugie, Hanna Glas właśnie wywalczyła sobie miejsce w samolocie do Arnhem i to ona za miesiąc będzie pierwszą alternatywą zarówno dla Andersson, jak i dla Samuelsson. Nie jest to może zbyt wiele, ale jak się nie ma, co się lubi, to trzeba cieszyć się z małych rzeczy.

 

Jared Burzynski

Szwedzka Piłka

 

Dawid Gordecki

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!