Damallsvenskan (8. kolejka)
Publicystyka Świat

Damallsvenskan (8. kolejka)

Przez mniej więcej czterdzieści minut rywalizacji na Stadionie Olimpijskim w Sztokholmie, zdecydowanie bardziej efektownie niż piłkarki United prezentowały się białe stroje zawodniczek z Eskilstuny i w zasadzie jedynym zaskoczeniem było to, że gospodynie nie potrafiły przekuć swojej przewagi na jakąkolwiek zdobycz bramkową. Podopieczne Joela Riddeza najbliżej powodzenia były po strzale Hanny Lundqvist, ale uderzona przez skrzydłową Djurgården futbolówka najpierw odbiła się od słupka, a następnie zamiast pod nogi sposobiącej się do dobitki Katrin Schmidt poszybowała w ręce Emelie Lundberg. Nie była to jednak ostatnia bramkowa okazja zawodniczek ze stolicy, które na tle liderek Damallsvenskan absolutnie nie przypominały drużyny z przegranego zaledwie kilka dni temu w fatalnym stylu meczu w Vittsjö. W końcowych fragmentach pierwszej połowy wreszcie obudziły się przyjezdne i trzeba oddać, że w zaledwie pięć minut wypracowały sobie tyle bramkowych sytuacji, co gospodynie w czterdzieści. Gol nie padł jednak ani po indywidualnym rajdzie Larsson (poradziła sobie nawet z Gunnarsdottir, ale sprzed linii bramkowej piłkę wygarnęła ofiarnie interweniująca Ekroth), ani po strzale z dystansu Malin Diaz, ani po żadnej z licznych akcji napędzanych przez niezwykle aktywny duet Schjelderup – Andersson. Do szatni obie ekipy udały się więc przy bezbramkowym remisie, ale jeśli czegoś mogliśmy być pewnym, to tego, że w drugiej połowie gole na Stadionie Olimpijskim w końcu padną. Obu ekipom nie udało się jednak utrzymać niesamowicie wysokiego tempa gry i choć tuż po przerwie obejrzeliśmy między innymi doskonałe sytuacje Brown i Jalkerud, to boiskowa rywalizacja straciła nieco na dynamice. W 67. minucie znów zrobiło się jednak ciekawie, gdyż gospodynie przypomniały sobie, że przecież nie na darmo przez pół okresu przygotowawczego w nieskończoność szlifowały ofensywne stałe fragmenty gry. Dośrodkowała Gisladottir, a Norlin kompletnie zgubiła krycie Viggosdottir i strzałem głową pokonała Lundberg, dając swojej drużynie prowadzenie. Niepokonane w dotychczasowych siedmiu meczach ligowych piłkarki United próbowały oczywiście natychmiast odpowiedzieć, ale dwójkowa akcja Larsson i Schough zakończyła się niecelnym podaniem, a mająca na nodze piłkę na remis Hanna Glas uznała, że z siedmiu metrów trzeba uderzać na siłę i tym sposobem nastrzeliła … Sheilę van den Bulk. Pomimo narastającego zmęczenia, zawodniczki ze stolicy broniły się w końcowych minutach niesamowicie mądrze i pokonując Eskilstunę udowodniły, że tegoroczna Damallsvenskan to liga, której po prostu nie da się nie lubić.

01

Beniaminek z Malmö już kilka razy tej wiosny potrafił pozytywnie zaskoczyć swoich kibiców, ale w Borlänge podopieczne Svena Sjunnessona dobrze prezentowały się jedynie w pierwszych pięciu minutach. W tym okresie miały nawet jedną stuprocentową okazję na zdobycie gola, ale pojedynek z Anną Welin wygrała osiemnastoletnia bramkarka Kvarnsveden Jenny Wahlén i od tego momentu na Ljungbergsplanen w piłkę grała już tylko jedna drużyna. Co równie istotne, po raz pierwszy w sezonie zespół z Dalarny pokazał, że nie musi być w stu procentach zależny od dyspozycji Tabithy Chawingi. Po 30 minutach gospodynie prowadziły bowiem 2-0, a napastniczka z Malawi nie wzięła bezpośredniego udziału w żadnej z bramkowych akcji. Sporych rozmiarów cegiełkę do obu trafień dołożyła za to Agnes Dahlström, która najpierw zabawiła się z defensorkami Limhamn Bunkeflo i dograła idealną piłkę Lovie Lundin, a następnie sama wpisała się na listę strzelczyń, efektowną główką zamykając centrę Julii Roddar spod linii końcowej. Chawinga oczywiście nie mogła pozwolić sobie na to, aby tak dobre spotkanie w wykonaniu całego zespołu zakończyć bez zdobyczy indywidualnej i choć pierwszą dogodną sytuację zmarnowała, posyłając futbolówkę wysoko nad poprzeczką, to w 35. minucie rozpoczęła swoje cotygodniowe show. Jeszcze przed przerwą, po prostopadłej piłce od Elizabeth Addo, podwyższyła na 3-0, a po wznowieniu gry potrzebowała zaledwie szesnastu sekund, aby pozbawić rywalki resztek złudzeń na to, że na Ljungbergsplanen da się jeszcze podjąć walkę. Piłkarki z Malmö nie były w stanie pokusić się choćby o honorowego gola, dzięki czemu Kvarnsveden po raz pierwszy w historii swoich występów w najwyższej klasie rozgrywkowej zagrał na zero z tyłu, a historyczny dla ekipy z Dalarny dzień w najlepszy możliwy sposób spuentowała Chawinga, w doliczonym czasie gry kompletując hat-tricka i ustalając wynik spotkania na 5-0 dla gospodyń.

02

O pierwszej połowie rywalizacji pomiędzy Örebro i Vittsjö można napisać tyle, że się odbyła, nikt nie doznał podczas niej poważnej kontuzji, a gwizdek Laury Rapp oznajmiający przerwę wszyscy neutralni widzowie powitali jak długo wyczekiwanego gościa. Towarzystwo na Behrn Arenie momentami próbowała nieco rozruszać Julia Spetsmark, ale od razu zaznaczmy, że nie były to akcje, które wybralibyśmy do kompilacji mającej przekonać zagranicznych kibiców do szwedzkiej ekstraklasy. Utrzymujący się bezbramkowy remis, który nijak nie mógł satysfakcjonować znajdującej się w strefie spadkowej drużyny Martina Skogmana, dawał nadzieję na nieco bardziej żwawe tempo w drugiej połowie, ale boiskowa rzeczywistość stosunkowo szybko zweryfikowała te przewidywania. Piłkarskiej jakości w grze Örebro wciąż było stosunkowo niewiele, a najlepszą okazję na otwarcie wyniku zmarnowały piłkarki ze Skanii, gdy jeden z ich kontrataków strzałem w poprzeczkę wykończyła Hannah Wilkinson. Przewaga miejscowych uwidoczniła się dopiero w ostatniej fazie meczu, ale z uderzeniami Terry oraz Spetsmark bezbłędnie poradziła sobie Szkotka Shannon Lynn, a w doliczonym czasie gry futbolówki do siatki Vittsjö nie potrafiła wepchnąć De Jongh. Podział punktów na Behrn Arenie oznacza, że gospodynie przedłużyły serię ligowych meczów bez wygranej już do sześciu spotkań, ale tym razem – w przeciwieństwie do niedawnej potyczki w Malmö – pretensje o taki stan rzeczy mogą mieć tylko i wyłącznie do siebie.

03

Jeśli ktoś chciał w niedzielne popołudnie obejrzeć mecz, który rozpoczął się od naprawdę mocnego uderzenia, to warto było wybrać się na LF Arenę. Sympatycy Piteå jeszcze nie zdążyli dobrze zająć swoich miejsc na trybunach, a ich piłkarki już przegrywały 0-1. Całe nieszczęście drużyny z Norrbotten rozpoczęło się od rzutu rożnego dla gości, a dalej wszystko potoczyło się już błyskawicznie. Neto przytomnie wycofała futbolówkę do Eriksson, Lövgren zgubiła krycie, a Arnth przymierzyła idealnie tuż przy słupku. Jak się miało później okazać, był to jedyny tego dnia strzał piłkarek z Linköping na bramkę Carlén, ale – co chyba jeszcze bardziej zaskakujące – wystarczył on do wywiezienia z LF Areny kompletu punktów. W kolejnych minutach inicjatywa należała w zasadzie wyłącznie do gospodyń, lecz pomimo wielu prób nie udało im się nawet wyrównać stanu rywalizacji. Podopieczne Stellana Carlssona starały się urozmaicać grę, atakowały zarówno środkiem, jak i skrzydłami, grały wysokim pressingiem, dzięki czemu długimi fragmentami nie schodziliśmy w zasadzie z połowy mistrzyń Szwecji, ale skala dominacji zawodniczek z Piteå widoczna była we wszystkich meczowych statystykach poza tą najważniejszą. Co więcej, tylko jeden raz – po centrostrzale Lotty Ökvist w poprzeczkę – gościom z Linköping wyraźnie pomogło szczęście; w pozostałych sytuacjach na wysokości zadania stawała dyrygowana przez świetnie dysponowaną Magdalenę Eriksson defensywa LFC. Spowalnianie tempa meczu i nieustanne wybijanie rywalek z uderzenia (Lina Hurtig robiła to chyba nawet aż za bardzo gorliwie) nie było być może najpiękniejszą taktyką, jaką kiedykolwiek mieliśmy okazję obserwować na szwedzkich boiskach, ale entuzjastyczna reakcja sektora gości po ostatnim gwizdku każe przypuszczać, że najprawdopodobniej nie o styl tu chodziło, a długa podróż powrotna do Östergötland upłynie nowym liderkom Damallsvenskan w całkiem przyjemnej atmosferze.

04

Niedzielne derby Skanii anonsowano jako potencjalnie jednostronne widowisko, ale najwyraźniej ktoś zapomniał poinformować o tym zawodniczki z Kristianstad, które nie przyjechały do Malmö jedynie po najmniejszy wymiar kary. W toczącym się niemal bez przerwy w strugach deszczu meczu, podopieczne Elisabet Gunnarsdottir postawiły faworyzowanym rywalkom niesamowicie trudne warunki i naprawdę niewiele brakowało, aby po raz pierwszy w historii udało im się wywieźć ze stadionu FC Rosengård ligowe punkty. Zwycięstwo dziesięciokrotnym mistrzyniom Szwecji w 84. minucie uratował jednak błysk dwóch rozgrywających do tamtego momentu bardzo przeciętne spotkanie gwiazd; Lieke Martens popisała się prostopadłym podaniem między dwójkę stoperek Kristianstad, a w powstałą lukę natychmiast wbiegła Anja Mittag i zrobiła to, co każda klasowa napastniczka powinna w takiej sytuacji zrobić. Warto jednak podkreślić, że wcześniej dwie najlepsze okazje do zdobycia gola stworzyły sobie przyjezdne, a tuż przed końcem pierwszej połowy byliśmy świadkami niemałej kontrowersji, gdy zmierzającą niechybnie do siatki Rosengård futbolówkę z linii bramkowej wybiła Lina Nilsson. Czy zrobiła to zgodnie z przepisami? Powtórki nie dały nam jednoznacznej odpowiedzi, ale prowadząca zawody na Malmö IP Pernilla Larsson nie zdecydowała się sięgnąć po gwizdek. Po przerwie, równie ofiarną interwencją uratowała swój zespół Emma Berglund, a Zecira Musovic musiała pokazać próbkę swych bramkarskich umiejętności po uderzeniu z dystansu Rebecki Edwards. Swoje okazje miały rzecz jasna również gospodynie, które z kolei ruszyły z uzasadnionymi skądinąd pretensjami do pani arbiter, gdy ta jeszcze przy wyniku 0-0 nie zauważyła faulu na wychodzącej na czystą pozycję Elli Masar. Wyrównany bój w derbach Skanii z pewnością nie był jednak czymś, co zaspokajałoby ambicje fanów FCR, których oprócz wyniku cieszyć mogły jedynie kolejny udany występ Lotty Schelin oraz … perspektywa dwutygodniowej przerwy reprezentacyjnej, podczas której będzie można przemyśleć kilka istotnych kwestii przed decydującą fazą rundy wiosennej.

05

Sześć goli, dwadzieścia jeden celnych strzałów, mnóstwo zwrotów akcji i zero boiskowej kalkulacji – tak w liczbach wyglądało starcie dwóch najmłodszych ekip tegorocznej Damallsvenskan. Szalony, piłkarski spektakl na Valhalli ostatecznie zakończył się w pełni sprawiedliwym remisem i choć obie drużyny miały prawo odczuwać w związku z tym delikatny niedosyt, to podniesiony z przesiąkniętej deszczem murawy punkt z całą pewnością bardziej zadowolił gości ze Sztokholmu. Nie ma w tym zresztą nic dziwnego, wszak nie codziennie w piłce nożnej udaje się odrobić trzybramkową stratę, szczególnie jeśli trzeba dokonać tego na boisku wyżej notowanego rywala. Zanim jednak podopieczne Olofa Unogårda rozpoczęły swój niezwykle efektowny powrót, w roli głównej wystąpiła Adelina Engman. Dynamiczna, fińska skrzydłowa miała spory udział przy dwóch golach zdobytych przed przerwą przez drużynę z Göteborga, a ponieważ trzecią (choć patrząc chronologicznie – pierwszą) bramkę dołożyła jeszcze po chytrze rozegranym rzucie wolnym Beata Kollmats wydawało się, że w drugiej połowie nic złego piłkarkom z Västergötland stać się po prostu nie może. Nadzieję głośno dopingującym ekipę ze Sztokholmu kibicom szybko przywróciła jednak Filippa Angeldahl, która urządziła sobie zakończony celnym strzałem rajd między obrończyniami KGFC i od tej chwili oglądaliśmy już prawdziwą jazdę bez trzymanki w wykonaniu zawodniczek beniaminka. Kontaktowe trafienie Sadiku było efektem ogromnego zamieszania w szesnastce Fanny Lund po rzucie rożnym, zaś wyrównujący gol Julii Zigiotti Olme padł po fatalnym błędzie Catrine Johansson przy wyprowadzaniu piłki z własnej połowy. Odrobienie strat najwidoczniej nie do końca satysfakcjonowało ekipę z Södermalm, ale po kolejnym strzale Zigiotti Olme doskonale swoją bramkarkę asekurowała stojąca na linii bramkowej Savannah Levin. Z walki o komplet punktów nie rezygnowały rzecz jasna także gospodynie, którym szczególnie w ostatnich minutach udało się przenieść ciężar gry w pobliże bramki Emmy Holmgren, ale siódmego gola w szalonym widowisku na Valhalli nie zdobył ostatecznie nikt. I chyba całe szczęście, gdyż żadna z drużyn nie zasłużyła na to, aby po takim meczu opuszczać boisko z pustymi rękoma.

06

07

08

09

 

Jared Burzynski

Szwedzka Piłka

Dawid Gordecki

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!