Więcej emocji miało być w Sztokholmie i rzeczywiście pierwszy kwadrans zapowiadał, że na Stadionie Olimpijskim możemy być świadkami rywalizacji, w której do wyłonienia zwycięzcy nie wystarczy regulaminowe 90 minut. Obie drużyny rozpoczęły mecz nadzwyczaj zachowawczo i można nawet pokusić się o stwierdzenie, że to pod bramką Cajsy Andersson oglądaliśmy nieco bardziej klarowne sytuacje strzeleckie. Gospodyniom żadnej z nich nie udało się jednak zamienić na gola, co zemściło się w 33. minucie, kiedy to niezastąpiona tej wiosny Banusic w swoim stylu wyprowadziła aktualne mistrzynie kraju na prowadzenie. Od tej pory to piłkarki LFC sprawiały wrażenie bardziej zdolnych do wyprowadzenia kolejnych ciosów, a gdy na początku drugiej połowy na 2-0 podwyższyła rozgrywająca kolejny świetny mecz Almqvist, stało się jasne, że awansu podopiecznym Kima Björkegrena nikt i nic już nie odbierze. Piłkarki ze stolicy w ostatnim kwadransie próbowały jeszcze pożegnać się z tegoroczną edycją pucharu honorowym golem, po drugiej stronie boiska okazji na kontynuowanie strzeleckich popisów sprzed czterech dni nie wykorzystała Kildemoes, ale więcej bramek stosunkowo licznie zebrani na stadionie w Sztokholmie kibice obu klubów już nie obejrzeli. Możemy jednak przypuszczać, że ci, którzy przyjechali na mecz z Linköping, nie byli z tego powodu jakoś szczególnie zmartwieni.
Wyniki obu półfinałów oznaczają, że po letniej przerwie czeka nas trzeci akt wielkiej rywalizacji na linii Malmö – Linköping. W sezonie 2015 mistrzostwo wywalczyła ekipa ze Skanii, zaś puchar ostatecznie trafił do gabloty w Östergötland. Rok później kluby znów podzieliły się trofeami, lecz tym razem w odwrotnej konfiguracji. Jakie rozstrzygnięcia przyniesie nam lato i jesień 2017? Pierwszą, niezwykle ważną odpowiedź poznamy już 27. sierpnia, kiedy oba zespoły staną naprzeciwko siebie w wielkim finale Pucharu Szwecji. Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że akurat na ten mecz piłkarki nie będą potrzebowały dodatkowej motywacji, a stworzone przez nie widowisko – bez względu na końcowy wynik – dostarczy nam całkiem pokaźną dawkę sportowych emocji. Jest to o tyle dobra informacja, że niewykluczone, iż akurat w tym okresie wielu ludzi będzie być może bardzo potrzebować meczu, który na nowo przywróci im wiarę w szwedzką piłkę.
Jared Burzynski