Damallsvenskan (6. kolejka)
Grają z TKF Ligi Publicystyka Świat

Damallsvenskan (6. kolejka)

 Na pierwszy celny strzał w pojedynku Limhamn Bunkeflo z Djurgården musieliśmy czekać aż do 37. minuty. Wtedy właśnie, po olbrzymim zamieszaniu w szesnastce gości, Malin Gunnarsson zagrała sytuacyjną piłkę w kierunku Michaeli Johnsson, a napastniczka z Malmö strzałem po ziemi pokonała debiutującą w wyjściowej jedenastce sztokholmskiego zespołu Petrę Kümin. Tuż po przerwie gospodynie zadały jeszcze jeden cios, kiedy Cecilia Pedersen zdecydowała się na uderzenie z dystansu, a nie do końca właściwie ustawiona golkiperka gości nie zdążyła z interwencją. Dwubramkowe prowadzenie beniaminka było o tyle niespodziewane, że podopieczne Svena Sjunnessona wcale nie rozgrywały jakiegoś wyjątkowo dobrego meczu, ale ich bardziej doświadczone w ekstraklasowych bojach przeciwniczki nie prezentowały się wcale o wiele lepiej. Piłkarki Djurgården częściej znajdowały się w posiadaniu futbolówki, ale ani Schmidt, ani Rytting Kaneryd nie potrafiły znaleźć sposobu na grającą stosunkowo prostymi środkami defensywę Limhamn Bunkeflo. Zdobyty na kwadrans przed końcem spotkania pierwszy w sezonie gol Mii Jalkerud dał jeszcze gościom promyk nadziei, ale bardzo szybko okazało się, że było to jedynie trafienie na otarcie łez. W szeregi gospodyń ani na moment nie wkradła się nerwowość (bo i – prawdę mówiąc – nie było ku temu najmniejszego powodu) i pomimo prób najlepszej w zespole ze Sztokholmu Tempest-Marie Norlin, beniaminek spokojnie dowiózł skromną zaliczkę do ostatniego gwizdka, przeskakując tym samym Djurgården w ligowej tabeli.

01

Wymyślanie coraz to nowych pochwał pod adresem Tabithy Chawingi jest zadaniem o tyle niewdzięcznym, że niełatwo znaleźć słowa, które w odpowiedni sposób podkreślałyby piłkarską klasę napastniczki z Malawi. O tym, jak wiele znaczy dla Kvarnsveden dwudziestoletnia Afrykanka, możemy przekonać się przy okazji każdego kolejnego meczu z udziałem drużyny z Borlänge i chyba nikt nie ma wątpliwości, że gdyby nie ona, w Dalarnie pierwszą ligę można byłoby obejrzeć jedynie na szklanym ekranie. W sobotnie popołudnie na Ljungbergsplanen, dwa przebłyski absolutnego geniuszu Chawingi wystarczyły, aby po kwadransie gry w niezwykle istotnym dla układu sił w dolnej połówce tabeli pojedynku Kvarnsveden z Örebro gospodynie prowadziły 2-0. Przyjezdne odpowiedziały tuż po przerwie za sprawą tradycyjnie nie schodzącej poniżej solidnego, ligowego poziomu Julii Spetsmark, ale pomimo zdobytego w najlepszym możliwym momencie gola kontaktowego, nie udało im się pójść za ciosem i pokusić się o wywiezienie z Dalarny jakiejkolwiek zdobyczy punktowej. Nadzieję przyjezdnych na powrót do gry definitywnie zgasiła w 82. minucie Chawinga, w najlepszy możliwy sposób wykorzystując podanie Lee Winroth i dostarczając w ten sposób jeszcze jeden argument tym, którzy uważają zawodniczkę z Malawi za najbardziej wartościową piłkarkę wiosny 2017 w Danmallsvenskan. Wygrywając z Örebro, ubiegłoroczny beniaminek przynajmniej na kilka dni oddalił się nieco od strefy spadkowej, niespodziewanie spychając do niej drużynę Martina Skogmana. Piłkarki z Behrn Areny, które jeszcze nie tak dawno świętowały wicemistrzostwo oraz Puchar Szwecji, a także toczyły wyrównane boje w Lidze Mistrzyń z francuskim PSG, po sześciu seriach spotkań znalazły się na samym dnie ligowej tabeli, a ich postawa z całą pewnością jest jednym z największych rozczarowań pierwszej części sezonu na szwedzkich boiskach.

02

Aż do szóstej kolejki musieliśmy czekać na pierwszy w obecnym sezonie Damallsvenskan bezbramkowy remis. Stał on się udziałem piłkarek Kristianstad oraz Hammarby, choć po zakończeniu spotkania na Vilans IP trenująca drużynę ze Skanii Elisabet Gunnarsdottir nie ukrywała, że wynik ten jest dla niej jak porażka. Gospodynie rzeczywiście miały więcej z gry i, biorąc pod uwagę całe spotkanie, stworzyły sobie więcej klarownych okazji, ale – podobnie jak tydzień wcześniej Rosengård – nie potrafiły znaleźć sposobu na Emmę Holmgren oraz stającą się powoli symbolem piłkarskiej solidności defensywę ze Sztokholmu. Co więcej, mecz ten mógł zakończyć się dla Kristianstad jeszcze mniej przyjemnie, gdyż piłkarki z Södermalm także potrafiły zagrozić bramce Brett Maron i dwukrotnie były niesamowicie bliskie powodzenia. W sytuacji sam na sam pojedynek z amerykańską golkiperka przegrała jednak Ekblom, a uderzająca zza linii pola karnego Tegström sprawdziła jedynie wytrzymałość poprzeczki na Vilans IP. Oczywiście, równie gorące chwile miały miejsce w szesnastce gości, gdyż szczególnie w pierwszym kwadransie drugiej połowy przewaga Kristianstad nie podlegała jakiejkolwiek dyskusji, ale w zespole ze Skanii ponownie zabrakło kogoś, kto wykończyłby choćby jedną z wykreowanych przez niesamowicie mobilną drugą linię okazji. Chukwudi i Chikwelu znów starały się, jak mogły, sporo pewności wnosiła bezbłędna przez całe spotkanie Carlsson, zdecydowanie najlepszy mecz w sezonie rozegrała kapitanka Nilsson, ale to wszystko nie wystarczyło do tego, aby odnieść drugie tej wiosny zwycięstwo, które pozwoliłoby drużynie Elisabet Gunnarsdottir opuścić strefę spadkową. Poza nią wciąż pozostaje za to Hammarby, a Olof Unogård i jego piłkarki raz jeszcze udowodnili, jak bardzo mylili się ci, którzy jeszcze przed inauguracją rozgrywek skazywali Bajen na pewną degradację.

03

Rywalizacja na linii Linköping – Rosengård jest w ostatnich latach na tyle ciekawa, że na sobotnie starcie tych ekip z olbrzymim zainteresowaniem czekano nie tylko w Szwecji. Balon oczekiwań został nadmuchany do granic możliwości, a tymczasem wystarczyło niespełna pięć minut i … w zasadzie można było się rozejść. Piłkarki z Malmö wreszcie zagrały tak, jak drużyna o tak wielkim potencjale powinna grać co tydzień i w pełni zasłużenie, po raz pierwszy w historii, wywiozły z Areny Linköping komplet punktów. Strzelanie rozpoczęła Lieke Martens, skutecznie finalizując rozpoczętą przez samą siebie akcję, a kilkadziesiąt sekund później na 2-0 podwyższyła Lotta Schelin, popisując się lobem niemal do złudzenia przypominającym jej własną bramkę z meczu o trzecie miejsce na niemieckim mundialu. To była prawdziwa wojna błyskawiczna w wykonaniu FCR i choć ambitnie grające podopieczne Kima Björkegrena próbowały jeszcze nawiązać walkę, to resztki ich zapału zgasiła w 34. minucie Schelin, która najpierw wykorzystała fatalny błąd Eriksson, a następnie dograła do nabiegającej z głębi pola Masar taką piłkę, że Amerykanka musiała jedynie dostawić nogę. Po przerwie nie oglądaliśmy już więcej goli, choć obie ekipy miały swoje szanse na zmianę rezultatu. Najbliższe pokonania Eric McLeod były dwie duńskie piłkarki LFC, ale ze strzałem Kildemoes poradziła sobie kanadyjska bramkarka, a uderzenie głową Arnth zatrzymało się na poprzeczce. Swoimi umiejętnościami wykazać musiała się również Cajsa Andersson, którą próbowały pokonać między innymi Troelsgaard oraz Mittag. Wysokie zwycięstwo Rosengård mocno zaskoczyło niektórych ekspertów, choć trudno tak naprawdę orzec dlaczego. W kadrze Linköping na to spotkanie próżno było bowiem szukać takich zawodniczek jak Harder, Rolfö, Gajhede, Blackstenius, Slegers i Minde, a analizując wyjściowe jedenastki pozycja po pozycji można było dość łatwo dojść do wniosku, że właściwie w każdym sektorze boiska przewaga jest po stronie gości. Końcowy wynik jest więc w pewnym sensie wypadkową potencjału obu ekip, a fakt, iż Schelin, Masar i Martens okazały się lepsze niż Tulkki, Selerud i Lantz trudno rozpatrywać w kategoriach sensacji.

04

W Eskilstunie znali wynik meczu w Linköping i wiedzieli, że zwycięstwo nad Göteborgiem zapewni piłkarkom United awans na pozycję lidera Damallsvenskan. Tyle tylko, że wiedzieć to jedno, a wykonać – to już całkiem inna kwestia. Drużyna prowadzona przez Stefana Rehna absolutnie nie zamierzała ułatwiać wyżej notowanym rywalkom zadania i w pierwszej połowie to gospodynie stworzyły sobie dwie najbardziej dogodne okazje do otwarcia wyniku. Ostatecznie, nie uczyniła tego jednak ani Elin Landström, której do szczęścia zabrakło kilkunastu centymetrów, ani Adelina Engman, do końca dobrze naciskana przez Nathalie Björn. W drugiej połowie również nie oglądaliśmy bardziej zdecydowanego naporu gości, ale błysk byłej zawodniczki Göteborga sprawił, że to Eskilstuna koniec końców cieszyła się z odniesionego na niełatwym terenie zwycięstwa. W 59. minucie Olivia Schough ścięła z piłką do środka, kątem oka zauważyła nie najlepiej ustawioną Lund i przymierzyła niemal w samo okienko strzeżonej przez nią bramki. Stracony gol nie zdeprymował dobrze usposobionych gospodyń, które za sprawą Levin natychmiast podjęły próbę wyrównania stanu rywalizacji. Piłkarka z USA przeprowadziła niemal kopię akcji swojej starszej siostry Camille, która kilka lat temu w taki właśnie sposób zapewniła zespołowi z Göteborga zwycięstwo w Suboticy, ale Savannah nie udało się zmieścić futbolówki pod poprzeczkę. Swoją szanse na pokonanie bramkarki Eskilstuny miała ponadto aktywna jak zawsze Hammarlund, ale Emelie Lundberg po raz drugi z rzędu udało się zachować czyste konto, a licznie zebrani na Valhalli sympatycy gości mogli rozpocząć celebrację, gdyż od tej właśnie chwili, Eskilstuna znów stała się miastem lidera.

05

Choć stawką jedynego niedzielnego meczu Damallsvenskan była czwarta lokata w przejściowej tabeli, zarówno Piteå, jak i Vittsjö grały przede wszystkim o to, aby z nieco większym spokojem przystąpić do kolejnych, ligowych spotkań. Czerwcowy terminarz jest bowiem dla obu ekip wyjątkowo wymagający, a w obecnym, kto wie czy nie najbardziej wyrównanym sezonie w historii, zaplątanie się w walkę o utrzymanie może nieść za sobą bardzo przykre konsekwencje. Od pierwszych minut uwidoczniła się przewaga gospodyń, które na własnym boisku nie zwykły tracić punktów, ale dyrygowana przez przesuniętą na środek defensywy Sandrę Adolfsson defensywa ze Skanii trzymała się całkiem dzielnie. Owszem, szczególnie po stałych fragmentach gry w szesnastce Vittsjö robiło się naprawdę niebezpiecznie, raz futbolówkę z linii bramkowej musiała wybijać nawet Linda Sällström, ale mijały kolejne minuty, a Shannon Lynn wciąż zachowywała czyste konto. Satysfakcjonujący gości bezbramkowy remis utrzymywał się aż do 72. minuty i być może przyjezdnym udałoby się wywieźć z LF Areny punkt, gdyby nie … zdobyty na niewiele ponad kwadrans przed końcem spotkania gol. Przepiękna akcja fińskiego duetu Alanen – Sällström tak bardzo rozdrażniła piłkarki z Piteå, że po upływie zaledwie dziewięćdziesięciu sekund było już 1-1. Jak to często w przypadku zespołu z Norrbotten bywa, dośrodkowała June Pedersen, a jej centrę na bramkę zamieniła Karlernäs. Była pomocniczka Mallbacken odegrała także niezwykle istotną rolę sześć minut później, kiedy to urwała się spod krycia Amandy Persson i wystawiła idealną piłkę nabiegającej z głębi pola Jakobsson. Inna sprawa, że w tej konkretnej sytuacji stoperki ze Skanii zdrzemnęły się niczym szwedzkie kadrowiczki podczas pamiętnego meczu w Viborgu, co znacząco ułatwiło rezerwowej Piteå zadanie. W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry bramkarskie umiejętności Hildy Carlén postanowiła jeszcze sprawdzić Mercik, ale reprezentacyjna golkiperka nie dała się zaskoczyć, dzięki czemu to gospodynie okazały się lepsze w batalii o czwarte miejsce w tabeli oraz spokojny czerwiec (a przynajmniej jego pierwszą połowę).

06

07

08

09

Jared Burzynski

Szwedzka Piłka

Dawid Gordecki

Skomentuj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error: Content is protected !!